Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli zamienić mieszkanie, stracili 11 tys. Wciąż czekają na zwrot pieniędzy

Alicja Zboińska
Biuro zamiany mieszkań KEES ogłosiło upadłość. Klienci nie mogą się doczekać zwrotu depozytów, które wpłacali na konto biura. Właścicielka obiecuje, że odda pieniądze...
Biuro zamiany mieszkań KEES ogłosiło upadłość. Klienci nie mogą się doczekać zwrotu depozytów, które wpłacali na konto biura. Właścicielka obiecuje, że odda pieniądze... Krzysztof Szymczak
Klienci prywatnego biura zamiany mieszkań nie odzyskali od właścicielki wpłaconych depozytów. Właścicielka biura tłumaczy, że ma kłopoty finansowe, ale deklaruje, że odda pieniądze.

Blisko pół roku czekali na zamianę mieszkania. Gdy umowa wygasła, okazało się, że nie dość, że nie mogą zamieszkać w wymarzonym lokum, to stracili jeszcze 11 tysięcy złotych depozytu. Pani Iga i jej rodzina nie mogą się doprosić zwrotu pieniędzy od biura zamiany mieszkań KEES Giowanna Sapun.

- Chcieliśmy zamienić mieszkanie w Zgierzu na domek na łódzkim Radogoszczu - mówi pani Iga. - Miałam w nim zamieszkać z narzeczonym, synkiem i bratem, który po wypadku porusza się na wózku, potrzebuje mieszkania na parterze i stałej opieki. Wybraliśmy biuro KEES. Mieliśmy zapłacić 38 tys. zł, z czego 2 tys. zł to prowizja biura.

Umowa została podpisana 9 marca 2013 roku i miała obowiązywać najpierw do połowy lipca, a następnie do końca sierpnia. Pani Iga wpłaciła w sumie 18 tys. zł depozytu.

Do zamiany mieszkań nie doszło. Właścicielka biura poinformowała, że nie zdecydowała się na to właścicielka domku. - Skoro umowa wygasła, to należał nam się zwrot depozytu - mówi pan Kamil, narzeczony pani Igi. - Właścicielka biura obiecała nam pieniądze, ale odzyskaliśmy tylko 7 z 18 tysięcy złotych. Odebraliśmy je w dwóch transzach, okazało się, że nie ma pieniędzy, biuro upadło.

Łodzianie interweniowali na policji, ta jednak nie przyjęła ich zgłoszenia. Wynajęli prawnika i zdecydowali się wystąpić do sądu. Okazało się, że w takiej sytuacji jest więcej osób, zgłoszenia części z nich zostały przyjęte.

Podinspektor Joanna Kącka, rzecznik łódzkiej policji, potwierdza, że funkcjonariusze z V komisariatu w Łodzi przyjęli zawiadomienia od dwóch osób, które czują się pokrzywdzone przez biuro KEES.

- Czynności mają wykluczyć lub potwierdzić fakt popełnienia przestępstwa przez właścicielkę - mówi Joanna Kącka.- Aby stwierdzić przestępstwo, konieczne jest udowodnienie zamiaru wyłudzenia. Właścicielka biura w związku z zablokowaniem jej konta przez komornika straciła możliwość dalszego prowadzenia działalności gospodarczej w pełnym zakresie i złożyła wniosek o upadłość. Jednocześnie w rozmowie z policjantami deklaruje, że działalność ta była ubezpieczona na taką sytuację i stara się rozliczyć ze wszystkimi klientami.

Za oszustwo grozi kara do ośmiu lat więzienia. Trzeba jednak udowodnić zamiar wyłudzenia pieniędzy w momencie podpisywania umów.

Giowanna Sapun, właścicielka biura, potwierdza, że ogłosiła upadłość. Ma jednak zamiar spłacić zobowiązania.

- Jestem w kontakcie z prawnikiem tej klientki - zaznacza Giowanna Sapun. - Poinformowałam ją, że musi poczekać do stycznia na zwrot pozostałej kwoty. Nie jestem oszustką, ta sytuacja jest spowodowana kłopotami firmy.

Pani Iga ma nadzieję, że odzyska pieniądze i znajdzie mieszkanie dla rodziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki