Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ŁKS robi źle na jednym kadrze. I co może robić lepiej

R. Piotrowski
W 77. minucie meczu z Zagłębiem Lubin piłkarze ŁKS przeprowadzili akcję zakończoną niecelnym strzałem José Pirulo. Analiza tylko tej jednej sytuacji może pomóc zrozumieć, z czym tak naprawdę mają dziś problem ełkaesiacy, a i wskazuje co zrobić, by w niedzielnym meczu z Koroną Kielce zwiększyć szansę na zwycięstwo.

ŁKS potrafi grać w piłkę, bo wielokroć to udowodniał i chociaż ekstraklasa to zupełnie inna bajka niż jej zaplecze, beniaminka stać na więcej niż osiem porażek z rzędu. O problemach łodzian w defensywie wspominaliśmy w ostatnich dniach często, czas więc przyjrzeć się temu, co szwankuje w grze „Rycerzy Wiosny” z przodu, bo wbrew pozorom i tutaj ełkaesiacy mają dziś nielichy kłopot. Prawda, strzelają piłkarze Kazimierza Moskala bodaj najczęściej w ekstraklasie, ale już pod względem umiejętności kreowania tzw. czystych okazji podbramkowych (a to dzięki niej zdobywa się bramki) są dziś najsłabsi w ekstraklasie, bo takich sytuacji stworzyli sobie w tym sezonie zaledwie trzynaście [sic!].

Piłka nożna nie jest grą przypadku

David Sumpter, autor „Piłkomatyki”, stwierdził na początku swojej książki: „Cała dyskusja toczy się wokół goli i sytuacji bramkowych, a jeden lub dwóch zawodników obieranych jest bohaterami lub winowajcami. Taktyka zostaje wspomniana krótko, w formie ustawień pokazanych tuż przed meczem, o których zresztą szybko się zapomina, by skupić uwagę na jednostkach”*.

Nic dziwnego zatem, że tak wielu kibiców piłkę nożną postrzega wyłącznie przez pryzmat jednostek, a wynik zawodów tłumaczy sobie za pomocą prostego kryterium: Była walka więc wygrali / Nie było walki więc przegrali.
Nie wierzcie piłkarskim ekspertom, którzy przekonują na małym ekranie, że problem łodzian w ofensywie polega wyłącznie na braku doświadczenia czy skromnych umiejętnościach stricte piłkarskich. W ekstraklasie słabsze od ŁKS zespoły potrafiły osiągać niezłe wyniki i nie zawdzięczały temu legendarnemu „gryzieniu trawy”, kopaniu rywali po kostkach czy indywidualnym umiejętnościom jednego tylko wirtuoza. Ambicja i walka to jedynie dodatek. Niemal zawsze chodzi bowiem o zespołowość, przede wszystkim zaś o boiskową strukturę, czas reakcji, inwencję i system gry pozwalający połączyć poszczególne ogniwa w logiczną całość.

Wybraliśmy jedną zaledwie sytuację z przegranego przez łodzian meczu z Zagłębiem Lubin, by zademonstrować z jakim problemem zmaga się dziś beniaminek. To prawda, że sytuacja z 77. minuty, gdy José Antonio Ruiz López Pirulo przejął piłkę na prawym skrzydle, ściął do środka, a następnie oddał groźny, choć summa summarum niecelny strzał, jest wyjęta z szerszego kontekstu. Prawdą może być zresztą i to, że na takie rozwiązanie tej akurat akcji wpływ mogło mieć wiele czynników (zmęczenie, wynik, chwilowa niedyspozycja któregoś z zawodników, frustracja wywołana niekorzystnym wynikiem), lecz wskazany wycinek, fragment całości, jest niestety dla ofensywnych poczynań „Rycerzy Wiosny” niezwykle symptomatyczny, a kto ma czas (i dość samozaparcia), by obejrzeć mecz z Zagłębiem Lubin raz jeszcze, zdoła dostrzec, że podobne błędy ełkaesiacy popełniali wielokrotnie.

Co dają trójkąty?

Punktem wyjścia jest ustawienie na boisku. To sprawa wielce umowna, bo w trakcie spotkania przedstawiony na telewizyjnych grafikach system gry (w przypadku ŁKS: 1-4-3-2-1 lub 1-4-3-3) często nijak się ma do tego, w jaki sposób ustawiają się na boisku piłkarze, tym niemniej ma on pewien związek ze sposobem rozegrania piłki w środku pola oraz wybieranymi przez ełkaesiaków rozwiązaniami w okolicach pola karnego rywala.

Założenie jest słuszne. Trener Kazimierz Moskal chce grać piłką, stawia na widowiskową umiejętność utrzymywania się przy niej i co za tym idzie dużą liczbę krótkich podań. To symboliczne ustawienie na boisku (z czwórką obrońców, trójką środkowych pomocników, dwoma skrzydłowymi i napastnikiem) skrojone jest właśnie na potrzeby takiego właśnie grania – chodzi bowiem o kompaktowość, chodzi o wynikającą z boiskowej symetrii płynność, chodzi w końcu o dominację w środkowej strefie boiska. Zapewne dlatego ŁKS nie rozpoczyna zawodów dwoma napastnikami, bo staromodny schemat z dwójką z przodu sprawdza się zwykle w przypadku bardziej bezpośredniego i obliczonego na grę długą piłkę 1-4-4-2.

Na grafice przedstawiono wyjściowe ustawienie ełkaesiaków (mniejsza o to, czy przed parą stoperów operuje dwóch zawodników czy też tak jak na rysunku tylko jeden, bo w trakcie zawodów ulega to zmianie) wraz z siecią najlepszych (czyli zwykle najkrótszych) połączeń pomiędzy poszczególnymi zawodnikami ŁKS.

Co ŁKS robi źle na jednym kadrze. I co może robić lepiej

Ełkaesiakom zależy na posiadaniu piłki więc wybrali jedną z wariacji 4-3-3 (przy czym ta ostatnia trójka składa się z jednego napastnika i dwóch skrzydłowych). Wybrane ustawienie sprzyja kompaktowości, a ta tak ważna jest dlatego, ponieważ ułatwia tworzenie przez piłkarzy na boisku tzw. trójkątów. To one są podstawową strukturą ofensywną każdego zespołu, któremu zależy na grze krótkimi podaniami. Dotyczy w równym stopniu zamykającego ligową tabelę ekstraklasy ŁKS-u, jak i wielkiej FC Barcelony. Umiejętność tworzenia w środku pola trójkątów do gry, czyli mówiąc wprost – krótkich połączeń pozwalających przetransportować piłkę pomiędzy zawodnikami, powinna stanowić podstawę gry ŁKS, skoro taki właśnie kierunek obrali Moskal i spółka. I tak było dopóki łodzianie nie zapomnieli na czym polega cała ta zabawa.

Jeśli drużyna chce zbudować prawidłową strukturę musi zadbać o to, by każdy zawodnik wchodzący w skład boiskowego trójkąta miał zawsze kilka opcji do zagrania piłki. Kluczem jest tutaj możliwie najgęstsza sieć równomiernie rozłożonych na placu gry trójkątów rozwartokątnych (wiem, że w tym momencie co poniektórzy zżymają się z powodu odniesienia do geometrii). Jeśli ich kąt jest mały a trójkąty rozłożone w fazie ataku nierównomiernie, trudniej rozegrać piłkę. Rywal ma w takim przypadku ułatwione zadanie, bowiem niskim nakładem sił i za pomocą kilku zaledwie zawodników jest w stanie zerwać sieć połączeń, innymi słowy - odebrać piłkę. I z tym mieliśmy do czynienia w 77. minucie meczu Zagłębia z ŁKS, a i wielu innych sytuacjach z tamtego spotkania.

Nie ma struktury

W 77. minucie Pirulo przejął futbolówkę na prawej stronie boiska, tuż przy linii bocznej (rysunek). Już w tym momencie należałoby zauważyć, że coś w ustawieniu ełkaesiaków wyraźnie szwankuje. Co prawda wygląda to na trójkąt, bo tuż za Hiszpanem podążają Jan Grzesik (bliżej linii bocznej) i Ricardo Guima (z lewej strony Pirulo), ale cała ta trójka jest zupełnie odizolowana od pozostałej sieci połączeń.

Co ŁKS robi źle na jednym kadrze. I co może robić lepiej

W stylu forsowanym przez trenera Kazimierza Moskala nie chodzi bowiem o sztukę dla sztuki, czyli tworzenie przez piłkarzy jakichkolwiek trójkątów w dowolnych sektorach boiska, a o to, by większość z nich została połączona w harmonijną sieć, a boisko dzieliła za ich pomocą na możliwie równe strefy. Ełkaesiacy nie zachowali w tej sytuacji (i wielu innych) symetrii. A to właśnie ona sprawia, że gdy wskutek reakcji rywala zamyka się jeden korytarz, w mgnieniu oka można otworzyć kolejny, aż do momentu wymanewrowania przeciwnika i znalezienia wolnej przestrzeni w polu karnym.

Zagłębie miało tymczasem ułatwione zadanie. Ustawiony na lewym skrzydle (nie twierdzę, że to błąd w tej fazie akcji) Piotr Pyrdoł i najbardziej wysunięty zawodnik ŁKS czyli Rafał Kujawa są odcięci. Pirulo nie może im zagrać piłki, chyba że zdecydowałby się na długie podanie na tzw. walkę, na czym, jeśli nas pamięć nie myli, trenerowi Moskalowi nie zależy. Pyrdoł z Kujawą nie tworzą sieci połączenia z Hiszpanem, bo znajdują się (nie ze swojej winy) za daleko i dlatego także ponieważ ełkaesiacy nie zagospodarowali kluczowej w tej konkretnej sytuacji strefy boiska, czyli wolnej przestrzeni tuż przed polem karnym. W chwili, gdy Pirulo przyjął piłkę przy linii bocznej co najmniej jeden z pomocników (na grafice widać Michała Trąbkę, Daniela Ramireza i Ricardo Guimę) natychmiast powinien ruszyć i zająć tę właśnie strefę, tworząc kolejny trójkąt i tym samym dając szansę holującemu piłkę Hiszpanowi na inną opcję rozegrania akcji niż tylko uderzenie z dystansu.

Pozostaje rąbnąć z czuba

Co robi Hiszpan? Pirulo odrywa się od linii bocznej i z piłką przy nodze ścina do środka boiska. W tym momencie prawidłowo (naszym zdaniem) reaguje tylko Jan Grzesik, który rusza wzdłuż prawej linii autowej i tym samym tworzy nową wolną strefę, innymi słowy daje szansę koledze na zagranie piłki. Pozostali, a zwłaszcza Ricardo Guima, Daniel Ramirez i Michał Trąbka, nie robią w zasadzie nic.

Co ŁKS robi źle na jednym kadrze. I co może robić lepiej

Portugalczyk ma problemy z czytaniem gry i można złożyć to na karb braku zgrania z zespołem, w każdym razie jego nieśmiały trucht śladem Pirulo zdaje się ostatecznie psu na budę. Guima ani nie otwiera żadnego nowego połączenie, ani nie próbuje takowego otworzyć, nie odciąga też uwagi rywala od Pirulo i co gorsza, zmniejsza koledze i tak niewielką już strefę gry.

W tym samym momencie Daniel Ramirez i Michał Trąbka nawet nie próbują zająć wolnej przestrzeni znajdującej się przed półkolem pola karnego (prawda, że ten pusty plac boiska przed szesnastką zwraca uwagę?) i tym samym pozostawiają Pirulo bez wyjścia, a ten, pozbawiony sensownej alternatywy, decyduje się na kolejny strzał z dystansu. Dodajmy, że Piotr Pyrdoł i Rafał Kujawa ustawieni są zbyt płasko (tzn. w niemal jednej linii), co w dalszym ciągu wyłącza ich z gry (ten sam grzech popełniali wybrańcy Jerzego Brzęczka w ostatnich meczach reprezentacji Polski ze Słowenią i Austrią).

Rysunki 2 i 3 niewiele się różnią, ale właśnie z tych ledwo dostrzegalnych zmian pomiędzy nimi wyczytać można najwięcej. ŁKS ma problem ze stworzeniem odpowiedniej struktury w ataku. Cóż więc pozostaje piłkarzom trenera Moskala, jeśli nie rąbnąć w takiej sytuacji z ordynarnego czuba, licząc przy tym, że futbolówka tym razem znajdzie drogę do siatki.

Bez kontroli przestrzeni

Naszym zamiarem nie było wytykanie palcem jednego czy drugiego zawodnika, bo jako się rzekło, to tylko przykład. Jeden z wielu. I niestety rzecz dla ofensywnych poczynań łodzian dziś symptomatyczna, bo w Lubinie, tak jak we wcześniejszych w meczach z Wisłą czy Arką grzeszyli w ten sposób wszyscy zaangażowani w grę do przodu piłkarze ŁKS.

Autor facebookowego profilu „Taktyka dla opornych”, który wskazaną przez nas sytuację zapewne zdołałby zanalizować znacznie zręczniej, stwierdził w jednym ze swych wpisów, że „piłka nożna opiera się na kontrolowaniu przestrzeni, a nie piłki”**, a podobną opinię wyraził także wspomniany wcześniej autor książki pt. „Piłkomatyka”, matematyk David Sumpter, który doszedł do podobnego wniosku analizując m.in. styl gry FC Barcelony.

Problem więc nie w sławetnym zaangażowaniu, doświadczeniu czy wyszkoleniu technicznym zawodników, a w tym, że ełkaesiacy przestali w tym sezonie kontrolować przestrzeń. Przestali też tworzyć na boisku symetryczną strukturę, nie zachowują odpowiednich odległości, nie potrafią generować dostatecznej ilości wolnych przestrzeni i za ten brak konsekwencji (sami przekonują wszakże, że chcą grać w piłkę piłką) płacą mizernym dorobkiem strzeleckim. Nie sposób go będzie poprawić w niedzielnym meczu z Koroną Kielce (początek o godz. 12.30), jeśli ŁKS nie zacznie tworzyć tzw. klarownych okazji podbramkowych. A żeby takowe tworzyć należy sobie szybko przypomnieć, w jaki sposób ełkaesiacy zdołali zdominować wiosną rozgrywki pierwszej ligi. W przeciwnym wypadku pozostaje liczyć na łut szczęścia lub stałe fragmenty gry. Zdaje się, że nie na tym zależało ekipie trenera Moskala. Może więc z Koroną…

Cytaty:
* David Sumpter, Piłkomatyka. Matematyczne piękno futbolu, Kraków 2018, s. 34.
** Taktyka dla opornych, facebook.com/taktykadlaopornych [dostęp: 5.10.2019].

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki