Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co mają pustostany do własności prywatnej?

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski
Niedawno na łamach "Dziennika Łódzkiego" poruszony został przez Hannę Gill-Piątek bijący w oczy problem pustostanów w Łodzi. Nie ulega wątpliwości, że pod tym niezbyt chlubnym względem jesteśmy liderem w Polsce.

Publicystka Krytyki Politycznej słusznie wskazuje na kilka negatywnych czynników, jakie generuje taki stan rzeczy. Niszczenie budynków, wymieranie życia miejskiego, często kłopoty dla sąsiadów, czasami problemy z płatnościami za rachunki. Wymieniać można długo. Jednak od samej diagnozy problemu się nie rozwiązuje, a pomysły przedstawiane w tekście nie wydają mi się do końca trafione, są typowym dla lewicy myśleniem, która potrafi dość trafnie opisywać bolączki oferując błędne recepty.

Recepta przytaczana przez publicystkę, która powołuje się na prof. Holstona i przykłady z Brazylii polega w skrócie na zanegowaniu niepodważalności własności prywatnej, czyli wartości podstawowej na jaką umówiliśmy się tworząc zręby III Rzeczpospolitej. Wartości prywatnej, która daje ludziom poczucie bezpieczeństwa, możliwości bogacenia się i autonomiczności od działań państwa. Oczywiście można uzasadniać w różny sposób, dlaczego warto w określonym momencie zawiesić działanie jakiejś podstawowej ustrojowej zasady, należy jednak pamiętać, że złamanie zasady raz, oznacza że w przyszłości łamać ją będzie o wiele prościej.

Prawo do naruszenia własności prywatnej czy nacjonalizacji daje państwu i jego urzędnikom ogromną, deprawującą władzę nad obywatelami, których można pozbawiać pod różnymi pretekstami dorobku ich życia, szantażować, łatwiej kupować ich poparcie. Nie jest przypadkiem, że długofalowo poprawnie rozwijają się te państwa, które wartość prywatną traktują jako niepodważalną. Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego nasza lewica z uporem godnym podziwu chce kopiować rozwiązania rodem z Brazylii czy Kolumbii, a nie np. ze Szwecji czy Danii. Jeśli gdzieś model socjaldemokratyczny odniósł przecież sukces to właśnie w Skandynawii, gdzie poziom życia jest nieporównywalny z Ameryką Południową. Nie wiem jak Państwo, ale ja pomijając kwestie przyrody czy egzotyki zdecydowanie wolałbym na stałe mieszkać w Sztokholmie niż w Bogocie (jeśli muszę wybierać modele lewicowe).

Podważenie zasady nienaruszalności własności prywatnej dotyczącej wprost pustostanów również niesie w sobie również poważne zagrożenia. Pierwsze to ograniczenie możliwości mobilności ludzi. Jesteś singlem, dostałeś świetny kontrakt na trzy lata w Wielkiej Brytanii, chcesz wyjechać, ale po zakończeniu kontraktu wrócić, dojeżdżać na święta, nie sprzedawać mieszkania. Jeśli w życie weszłyby pomysły Hanny Gill - Piątek nigdy nie byłbyś pewny czy jakiś usłużny sąsiad na spółkę z urzędnikiem chcąc tanio odkupić od Ciebie upatrzone mieszkanie nie narzucą Ci drakońskiego podatku. Nie wspominając już o sytuacjach, które na pewno pojawiłyby się w naszym "tolerancyjnym" społeczeństwie wobec różnego rodzaju mniejszości. Ile ludzi stanęłoby na głowie, aby skorzystać z okazji "wywalenia" ze swojego otoczenia homoseksualisty lub wyznawcy innej religii? To moim zdaniem niezwykle niebezpieczne.

Działaczka Krytyki Politycznej pomija też najsmutniejszy aspekt łódzkiej rzeczywistości i faktyczną przyczynę masy pustostanów oraz niewykorzystanych lokali w centrum miasta. Jest to po prostu brak popytu. Setki właścicieli kamienic, powierzchni biurowych czy mieszkalnych desperacko szuka klientów - a tych po prostu w Łodzi nie ma. Pomysł żeby z tego powodu jeszcze utrudnić im życie i dołożyć specjalny podatek albo zabrać często zgromadzony w ciągu życia majątek jest absurdalny i niemoralny. Właścicieli i przedsiębiorców blokuje też nasze prawo i przepisy.

Wysokie standardy sanitarne czy przepisy dotyczący możliwości przekwalifikowania lokali pod inny rodzaj działalności (np. funkcje mieszkalne) są z jednej strony uzasadnione cywilizowanymi warunkami, w których chcemy wszyscy w XXI wieku funkcjonować. Z drugiej strony jednak ich koszt implementacji jest tak wysoki, że pogłębia jedynie niemożność wynajmu. Być może znalazłoby się wiele młodych osób gotowych do wynajmowania lokali o bardzo niskim standardzie za odpowiednio niewielkie opłaty, być może właściciele też byliby tym zainteresowani, ale nikt nie chce przecież narażać się na łamanie prawa.

Do prawdziwej walki z pustostanami trzeba nam wzrostu ekonomicznego w śródmieściu, firm które będą generować zyski, inwestycji zewnętrznych, zamożnych mieszkańców gotowych współfinansować remonty, być może trudnych kompromisów dotyczących zasad renowacji niektórych budynków. Potrzeba nam tak świetnych programów jak Miasto 100 Kamienic, realizowany przez prezydent Zdanowską. Musimy być w stanie wykorzystać szansę, jaka rysuje się przed miastem dzięki centralnym programom rewitalizacyjnym, które niedawno zapowiedział premier. A majstrowanie przy własności prywatnej zawsze przeszkadza w rozwoju ekonomicznym. To oczywiście trudne, ale nie ma innej drogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki