Jakby tego było mało, na kongres przyjechał czeczeński przywódca Ahmed Zakajew, którego Rosjanie uważają za bandytę i ścigają go międzynarodowym listem gończym. Tak jak uważali za bandytów tych, którzy w 1863 roku podnieśli rękę przeciw legalnie panującemu carowi, a których w Polsce znamy jako powstańców styczniowych. W pojęciu rosyjskim w dalszym ciągu "kura nie ptica, Polsza nie zagranica". Wiemy co prawda, że Dania i Wielka Brytania nie wydały Zakajewa Rosji, ale mimo 20 lat niepodległości, z tyłu głowy dręczy nas pytanie, czy kura może zrobić to samo?
Można spróbować odpowiedzieć powiedzonkiem na powiedzonko. Jak zauważył Charles de Gaulle, narody nie mają uczuć, tylko interesy. Przez ostatnie kilkanaście lat polską polityką wobec Czeczenów rządziły uczucia. Najwyższy czas na chłodną kalkulację i skupienie się na interesach. Tak jak w interesie Francuzów było podsycanie polskich aspiracji w 1863 roku, a kiedy interesy się skończyły, skończyło się i podsycanie.
Jest tylko kwestia jak to rozegrać. Jeśli zgodnie z chłodną kalkulacją poddamy się rosyjskim żądaniom, Rosjanie mogą odnieść wrażenie, że mają jednak do czynienia z kurą. Jeśli powiemy zbyt mocno "nie", zostanie oczekiwanie, jak Rosjanie to "nie" zinterpretują. Donald Tusk zapowiedział już twardo w Brukseli, że nie ma mowy o wydaniu Zakajewa Rosjanom. Ale tak twardo mówi się na użytek medialny. Będzie jeszcze potrzebny jakiś gest lub sygnał dyplomatyczny, że Czeczenia tak naprawdę nas nie interesuje. Może nawet się o tym geście nie dowiemy. Ale nie szkodzi. Tak się uprawia politykę, a jak wiadomo, kury polityki nie uprawiają.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?