Entuzjazm wynika ze słusznego poglądu, że każda kobieta ma prawo do urodzenia dziecka, jeśli odczuwa taką potrzebę. Przeciwnicy zgadzają się co do zasady w kwestii macierzyństwa, ale ich sprzeciw budzi metoda, która ma za nic los niewykorzystanych zarodków. W świetle nauki Kościoła zarodki to żywe istoty, ludzie tacy jak my, tylko nienarodzeni. Co z nimi począć? Zamrozić? Wylać do kanalizacji?
Przeciwnicy zapładniania in vitro zastanawiają się też, dlaczego z podobnym poparciem rządu nie spotkała się naprotechnologia? To metoda leczenia niepłodności stworzona przez Thomasa W. Hilgersa ponad dwadzieścia lat temu i uznawana przez Kościół. Skuteczna w 40 procentach, chociaż - niestety - bezużyteczna w niektórych przypadkach bezpłodności.
Pytają premiera także, jak to jest, że premier wydaje 250 milionów na in vitro, kiedy nie ma pieniędzy na leczenie dzieci narodzonych? Tu przytaczany jest sztandarowy przykład Centrum Zdrowia Dziecka czy zakładów opieki nad dziećmi nieuleczalnie chorymi. I niektórzy mówią wprost, że te 250 milionów na zabiegi in vitro to skandaliczna metoda dofinansowania prywatnych klinik pieniędzmi podatników.
A co Państwo o tym sądzą? Proszę o przesłanie opinii pod adresem: [email protected].
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?