Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co tydzień Grudzień. Efekt Manufaktury, czyli jak bardzo zmieniają się nasze łódzkie obyczaje

Jacek Grudzień
Z rzeczami, które poprawiają komfort życia jest tak, że przyzwyczajamy się do nich bardzo szybko.

Gdy zmieniamy mieszkanie na większe, trudno wyobrazić sobie jak mogliśmy pomieścić się w starym. Podobnie jest z samochodami. Nowsze lepsze powoduje, że starsze, które do tej pory było ukochane i niezawodne, wydaje się starą trudną do używania „ramotą”. Podobnie jest z inwestycjami, których kiedyś nie było i jakoś dawało się bez nich żyć, a teraz okazuje się, że bez nich funkcjonowanie jest niewyobrażalne.

Zapewne rowerzyści nie są sobie już w stanie wyobrazić, że z Retkini na Widzew, by przejechać bezpiecznie i bez stresu, jeszcze niedawno trzeba było jeździć chodnikami. Jeżdżący do Warszawy autem chyba nie byliby w stanie zrozumieć konieczności podróży przez Rawę. Takich zmian, które wpływają na nasze zwyczaje i tryb życia można by wymieniać bardzo dużo. Jedną z nich jest, moim zdaniem, powstanie Manufaktury. Istnieje zaledwie 10 lat, a w rankingach najbardziej rozpoznawalnych miejsc, z którymi łodzianie najbardziej się identyfikują, praktycznie od początku znajduje się w czołówce. Dziś trudno sobie wyobrazić, ze teren, na którym się znajduje, przez wiele lat był niedostępny, tak jak dziś część dawnego imperium Scheiblera w okolicach Kilińskiego. Wśród urbanistów, architektów ma i zwolenników i krytyków. Cały czas budzi emocje. Jednak przez ten czas bez wątpienia zmieniła nasze zwyczaje i przyzwyczajenia.

Dyskutowano o jej wpływie na Piotrkowską. Dziś okazuje się, że obie przestrzenie mogą świetnie wspólnie funkcjonować. Mam nadzieję, że za parę lat będę mógł państwu to samo pisać o Starym Rynku, Placu Wolności i rynku, który mam nadzieję powstanie w tak zwanym Nowym Centrum Łodzi. Bo dziś pewnie nikt nie ma wątpliwości, że nasze zwyczaje zmieniają się i coraz chętniej spędzamy czas w mieście. Place i ulice coraz częściej zapełniają się ludźmi. Tak jak to dzieje się w Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu. I przypuszczam, że jeśli doczekamy czasów, iż w przyjazny, bezpieczny sposób będziemy mogli spacerować między tymi miejscami, to trudno będzie nam sobie wyobrazić, że kiedyś mogło być inaczej.

Gdy dziś czytam o decyzji dotyczącej przystanków w tunelu średnicowym, który będzie łączył dworce Fabryczny z Kaliskim, też zastanawiam się, jak to „małe metro” zmieni nasze zwyczaje. Czy uspokoi ruch w śródmieściu, czy wreszcie komunikacja miejska stanie się na tyle atrakcyjna, że samochody będą zostawały w domu? Sam tunel tego nie rozwiąże, ale z pewnością może pomóc w tym, żeby w końcu można było mówić o zrównoważonym transporcie w Łodzi. Tylko inwestycje z tym związane trzeba już planować. I jak zmieni się. I czy zmieni się, okolica skrzyżowania Zielonej i Kościuszki? My mieszkańcy mamy jeszcze dobrych kilka lat na przygotowywanie się do tej komunikacyjnej nowinki. Bo zapowiadana inauguracja to rok 2023. A do tego czasu, mam nadzieję, że uda się zmienić okolice, która od lat pozostaje największym wstydem Łodzi, czyli wspomnianą już część dawnego imperium Karola Scheiblera. Tam stoi moim zdaniem najpiękniejszy budynek Łodzi, czyli stara zabytkowa elektrownia, tam jest tkalnia, a raczej jej ruiny, gdzie Jan Paweł II spotkał się z łódzkimi włókniarkami. Jest też świetne sąsiedztwo, czyli pięknie odnowiony Art. Inkubator i potężne osiedle, które wyrosło w okolicach Tymienieckiego. Na razie przejazd Kilińskiego w tych okolicach oznacza szok dla ludzi, którzy pojawiają się tu po raz pierwszy i wiedzą, że znajdują się w centrum miasta. I też chciałbym sobie wyobrazić taką chwilę, że to co widzimy dzisiaj, stanie się odległym wspomnieniem.

Tak jak chciałbym, żeby odległym nierealnym wspomnieniem stały się kłótnie wokół festiwali organizowanych w Łodzi. I nie wiem, czy efektem dzisiejszego zamieszania przy kolejnych imprezach jest import Transatlantyku. Doświadczenie uczy, że najlepiej rozwijają się, łączą z miastem imprezy organizowane przez ludzi związanych z miastem. I trochę tak to u nas jest, że bardziej niż w innych polskich miastach obowiązuje zasada cudze chwalicie, swego nie znacie. Zresztą dotyczy to nie tylko imprez kulturalnych. Czytam właśnie o zamieszaniu wokół Festiwalu Dobrego Smaku i zastanawiam się, czy ktoś analizował jak bardzo ta impreza pomogła zmienić nasze łódzkie obyczaje. A to jak dużo przybywa lokali gastronomicznych świadczy o tym, że zmieniają się one bardzo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki