Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Człowiek w życiu ma albo wymówki, albo wyniki” - Marek Michalik o Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej oraz rozwoju przedsiębiorczości

redakcja
Marek Michalik, prezes Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej mówi o rozwoju przedsiębiorczości w regionie.
Marek Michalik, prezes Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej mówi o rozwoju przedsiębiorczości w regionie. materiały prasowe
"Człowiek w życiu ma albo wymówki, albo wyniki" - Marek Michalik o dokonaniach Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz rozwoju przedsiębiorczości w regionie.

7 lat w Łódzkiej Strefie Ekonomicznej – to dużo czy mało, by mówić o sobie, że jest się specjalistą w tej materii?

I dużo i mało – zależy, jak na to patrzymy. Strefa i związana z nią przedsiębiorczość wciąż się rozwijają. Wciąż więc trzeba się uczyć, by nadążać za trendami. Znam więc mechanizmy, wiem, jak pracują strefowe trybiki ale wciąż muszę być gotowy na nowe wyzwania. Te 7 lat nauczyło mnie elastyczności i otwartości na projekty, które na początku wydawały się szalone i niemożliwe do zrealizowania – jak na przykład start-upy. Zaczynaliśmy od jednego projektu z dziesięcioma pomysłami na biznes, a teraz po czterech projektach mamy tych start-upów ponad 300. Wieloma zainteresowały się duże firmy. I tak marzenia przekuliśmy w rzeczywistość.

Pytam o ten czas, siedmiu lat, nie bez kozery - bo to okres w którym Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna osiągnęła duże sukcesy. Motywuje to Pana do działania?

Tak, jak najbardziej! Tych sukcesów faktycznie jest dużo – po pierwsze – przez 7 lat zarządzania ŁSSE wydaliśmy więcej decyzji niż nasi poprzednicy od początku funkcjonowania stref, czyli przez 18 lat. Po drugie – od sześciu lat jesteśmy nieprzerwanie w pierwszej dziesiątce najlepszych stref na świecie. A ranking to nie byle jaki, bo FDI Financial Times. Raz nawet udało nam się zdobyć trzecie miejsce, co jest naprawdę ogromnym osiągnięciem. Poza tym ściągamy do siebie coraz to nowych inwestorów takiej rangi jak Miele czy Daikin, którzy gwarantują nie tylko rozwój nowoczesnych produkcji na terenie Strefy, ale, co najważniejsze, dają ludziom pracę. Nie zagłębiając się w szczegółowe statystyki - nasi inwestorzy to gwarancja około kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w regionie. Świetne podstrefy regionalne i parki technologiczne w Lućmierzu i Ksawerowie i nowe planowane w Strykowie, Tuszynie, Koninie (bo warto pamiętać, że Strefa ma swoje tereny nie tylko na terenie województwa łódzkiego) to nasza duma. Siedem lat temu nie marzyłem nawet o takich przedsięwzięciach, a teraz wciąż pracujemy nad ich multiplikacją. Dla przykładu, kilka dni temu prezentowaliśmy nowy strefowy teren w Bratoszewicach, gdzie, dzięki Polskiemu Ładowi, zainwestujemy niemal 100 milionów na rozwój infrastruktury. Motywacja do dalszej pracy jest ogromna tylko trzeba mieć cierpliwość. Ponieważ jestem fanem tenisa to zapisałem sobie w głowie słowa Igi Świątek, że sukces przychodzi z czasem. I to jest prawda absolutna – także w biznesie.

Strefa lubi dzielić się sukcesem?

Oczywiście. Dzielenie się to jest w ogóle nasze ulubione zajęcie. Uważamy, że jeśli nam się powodzi to bezwzględnie powinniśmy się tym dzielić m.in. z organizacjami pozarządowymi, które czynią wiele dobra. Wspieramy organizacje charytatywne, ludzi kultury i wydarzenia kulturalne oraz sportowców. Ostatnio przekazaliśmy pokaźnie kwoty – bo po 100 tysięcy złotych - młodym piłkarkom z SMS Łódź oraz siatkarzom ze Skry Bełchatów. U nas również odbywają się biegi Grohmana i Fabrykanta. Wpisowe z tego pierwszego podwajamy i przekazujemy potrzebującym. W tym roku środki trafiły do fundacji „Ktoś”, która organizuje tzw. opiekę wytchnieniową, czyli wspiera opiekunów osób niesamodzielnych. Jesteśmy także fanami łódzkiej literatury, dlatego we wrześniu nagrodziliśmy statuetką Grohmana pisarkę Agnieszkę Płoszaj. Mógłbym tak wymieniać bez końca, bo przykładów jest naprawdę wiele. Myślę że przez siedem lat wsparliśmy kilkaset akcji. Pomaganie to jest nasza misja i czujemy się zobowiązani dzielić tym, co wypracujemy.

Ostatnie wydarzenia w Strefie, takie jak festiwal Re_d digital thinking czy otwarcie hubu innowacji Re_connect wskazują na to, że kierują się Państwo w stronę nowych technologii. Czy to wymóg czasów, w których żyjemy?

Wymóg, to raz, a dwa - zwykła ludzka ciekawość i chęć zgłębienia tematu. Zespół Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej jest niezwykle dynamiczny i nastawiony na nowe - dlatego bez wahania poszliśmy tą drogą. Pracujemy nad technologią blockchain – czyli łańcuchem bloków, w których, tłumacząc najprościej, są gromadzone i przesyłane dane dotyczące transakcji w Internecie. Pracujemy również nad przestrzenią metaverse czyli tworzeniem świata cyfrowego, np. wirtualnych biur. Sztucznej inteligenci oraz trendom technologicznym i innowacyjnym poświęciliśmy natomiast wspomniany przed momentem festiwal Re_d. Warto podkreślić, że to pierwszy w Polsce festiwal technologiczny, który skupił w jednym miejscu świat przedsiębiorców, wynalazców i miłośników nowych rozwiązań w biznesie. Gościem specjalnym był pierwszy człowiek cyborg Neil Harbisson, który dzięki antenie wmontowanej w głowie „słyszy” kolory. Spotkanie z nim dało nam motywację do dalszych działań na tym polu. Strefa więc zdecydowanie jest na technologicznym topie.

Czy te doświadczenia, które zdobył Pan w Strefie przydadzą się w Sejmie?

Kandyduję z listy PiS, pod hasłami „Wszystko dla Łodzi” i „Wszystko dla Łódzkiego”. Ponad 40 lat temu zostałem pierwszy raz posłem na Sejm I Kadencji, później w służbie publicznej byłem wiceministrem środowiska, prezesem łódzkich wodociągów, wiceprezydentem Łodzi, kilkakrotnie radnym Łodzi i wreszcie prezesem Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Od podszewki znam swoje miasto, jego silne i słabe strony. Łódź nie otrzymała jeszcze swojej szansy, było blisko, ale PO nie udzieliła wystarczającego wsparcia dla działań rządu w sprawie EXPO. Ale wierzę, że będą kolejne możliwości i szanse, które zostaną wykorzystane. Od dawna publicznie głoszę, że to bardzo źle, kiedy duże miasto (Łódź) nie ma oferty inwestycyjnej. Tym bardziej, że można to było rozwiązać już dawno, jak zrobił to Wrocław, który ma swoje Kobierzyce. W Łodzi taką funkcję mogą pełnić Stryków czy Tuszyn, gdzie mamy zwarte obszary dużych działek inwestycyjnych dla polskich i zagranicznych inwestorów. Ja już widzę te inwestycje i wiem, jak wielkie korzyści może odnieść dzięki takim działaniom nasze miasto. Wszystko można zrobić, tylko trzeba chcieć i mieć na to plan. A ja ten plan mam. Mam też doświadczenie w tym zakresie i chcę dalej działać na rzecz rozwoju mojej małej Ojczyzny. Tej dużej bezapelacyjnie także.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki