18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek z motorówki

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk DziennikŁódzki/archiwum
Gdybyśmy w Polsce mieli muzeum morskie z prawdziwego zdarzenia, jego najsłynniejszym eksponatem byłaby motorówka Marynarki Wojennej, którą w sierpniu 1980 roku Lech Wałęsa miał być przetransportowany przez SB na strajk do Stoczni Gdańskiej.

Oficjalnie motorówka zaistniała 25 września 1995 roku. Tego dnia Anna Walentynowicz napisała list otwarty do Lecha Wałęsy, który akurat drugi raz startował w wyborach na prezydenta. W liście zadała 17 pytań. Pytanie nr 2 było następujące: "Dlaczego okłamałeś wszystkich mówiąc o przeskoczeniu płotu, podczas gdy na strajk 14.08.1980 r. zostałeś dowieziony motorówką z Dowództwa Marynarki Wojennej z Gdyni?"

Dziś już wiadomo, że Lech Wałęsa nikogo nie okłamał. Właśnie wyjaśnił, jak to naprawdę było. On, Lech Wałęsa, pamiętnego dnia przeskoczył przez płot. Natomiast motorówką do stoczni dostarczony był jego sobowtór. Bezpieka bowiem miała chytry i zarazem zbrodniczy plan. Prawdziwy Wałęsa miał być zgładzony; na jego miejsce służby chciały wstawić uległego sobowtóra!

Z podsłuchanej rozmowy dwóch byłych agentów wiadomo, że sobowtórem był klon wykonany w tajnym laboratorium KGB tak dokładnie, że nawet pani Danuta nie zauważyłaby różnicy między oryginałem a genetyczną kopią.

Na szczęście dla Polski i świata perfidna gra SB spaliła na panewce. Klon okazał się słaby psychicznie. Kiedy dowiedział się, ile ma dzieci i że ma mieć jeszcze więcej, załamał się, wrócił do laboratorium w Moskwie, gdzie na własne żądanie poddał się anihilacji. Tak było!

Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki