Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy grozi nam mit Kropiwnickiego?

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Zauważyli Państwo, że wszelkie posunięcia prezydent Hanny Zdanowskiej zawsze rozpatruje się w odniesieniu do urwanej prezydentury Jerzego Kropiwnickiego? Nie ma komisarza Sadzyńskiego, znikają gdzieś w mroku historii Matusiak, Panas, Czekalski.

Mija właśnie trzecia rocznica referendum, w którym Kropiwnicki poległ na własne życzenie, czego do dzisiaj nie przyjmuje tego do wiadomości. Nawet jeśli mówi o swoich błędach, to w takim kontekście, że nie są to jego błędy (źle mi doradzono, aby zbojkotować referendum).

To jeden z filarów powoli tworzącego się mitu niezłomnego prezydenta, podstępnie zaatakowanego przez głodne władzy wilki. Z tym drugim trudno się nie zgodzić, ale popatrzmy na to, co mówi Kropiwnicki. Nigdy się mylił, zawsze dobrze przewidywał. To jeden z elementów budowania mitu. Przyznanie się do jakiegokolwiek błędu byłoby karygodną niekonsekwencją, plamiącą tak dobrze zapowiadający się pomnik.

Jak buduje się mit, widać też po komentarzach w internecie. Zwrócił na to uwagę Włodzimierz Tomaszewski, choć zinterpretował to na korzyść swojego dawnego pryncypała. Im więcej czasu upływa od referendum, tym więcej wpisów pozytywnie oceniających Kropiwnickiego.

Czas to kluczowe pojęcie. Czas zaciera w pamięci szczegóły. Nikt dziś nie jest w stanie przedstawić rzetelnej oceny, czy plany Centrum Festiwalowo-Kongresowo Franka Gehry'ego i wszystkich towarzyszących obiektów w Nowym Centrum Łodzi były realistyczne finansowo, zwłaszcza, że ekipa Hanny Zdanowskiej je dezawuuje.

Jedyna przesłanka, że jednak było to do zrobienia i to bez ruiny finansowej miasta, to kwalifikacje Kropiwnickiego jako ekonomisty. Trudno uwierzyć, że rzucałby się z motyką na słońce. Ale pozostaje nam tylko ta wiara.

Ten efekt straconych szans jest potęgowane przez rosnący krytycyzm wobec poczynań obecnej prezydent miasta - kolejny budulec mitu.

Skąd jednak sformułowanie, że grozi nam mit Kropiwnickiego? Dyskusja wokół tamtej prezydentury, najdłuższej w dziejach współczesnej Łodzi, jest nasycona emocjami, które nie pozwalają na dokonanie chłodnego bilansu. Po pierwsze dlatego, że nikt nie jest zainteresowany dokonaniem takiego bilansu. W zdominowanym przez konflikt życiu politycznym w mieście, każdy taki bilans byłby tylko amunicją do czyjejś armaty. Rzetelna analiza jest nikomu niepotrzebna, choć potrzebna byłaby Łodzi.

Mit jest groźny, bo zamyka dyskusję. Pozwala odwołać się do paru pojęć jak cepy. Teraz jest źle, dobrze było kiedyś. Zróbmy jak było kiedyś. Bez oglądania się jak naprawdę kiedyś było. Pamiętajmy o micie Palki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki