W wyższych sferach nie przystoją i inne rzeczy. W maju, dzień przed wręczeniem Nagrody Miasta Łodzi, zgodnie przyznanej przez Radę Miejską, dyrektorowi Muzeum Kinematografii, prezydent Zdanowska podpisała pismo o rozpisaniu konkursu na nowego szefa MK. Informacje znalazły się w gazetach obok siebie. Przypadek? Nie ma dowodów, że nie. Ktoś położył pismo i podpis poszedł.
A jak było z "osobistymi wyrazami ubolewania" wysłanymi do ambasadora Rosji, gdy w burdach 11 listopada spłonęła budka pod ambasadą w stolicy? Papier, podpis, wysłane. Ale gdy w maju w Odessie zginęło w walkach ponad 50 Ukraińców, nikt już dziennikarzom listem się nie chwalił. Może go nie było. Choć powinien być, bo Odessa to od 20 lat miasto partnerskie Łodzi. Rok temu jubileusz organizowało m.in. Muzeum Kinematografii.
Listy w obronie status quo MK ślą filmowcy z całego kraju m.in. laureatka Oscara Ewa Braun i Wanda Ziembicka-Has, radna Wrocławia, wdowa po rektorze "filmówki" Wojciechu Hasie. Do prezydent o odejście od konkursu apeluje łódzkie środowisko. Po co wybierać dyrektora, który na uznanie będzie pracował latami, rezygnować z fachowca (ostatnio odebrał od Prezydenta RP Order Odrodzenia Polski), którego autorytet otwiera bezpośrednie kontakty do takich postaci jak Polański czy Wajda?
Tak, ustawa z 2011 r. i "Polityka rozwoju kultury w Łodzi" z 2013 r. wprowadzają konkursy. Ale ustawa, jako nadrzędna, zostawia furtkę: przedłużenie kadencji. Czy miasto i władza mają być więźniem bezdusznych dokumentów? Po co słuchać złych doradców? To strzał w kolano: osłabienie pozycji muzeum i miasta gryzie się z dowodzeniem, że Łódź zmienia się na lepsze. Być może nie jest możliwa kultura bez polityki, ale jak wygląda polityka bez kultury?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
