Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy protest wpłynie na przyjaźń kibiców Widzewa i Wisły. Głos zabrał właściciel klubu

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Mirosław Tłokiński, Marcin Tarociński, Tomasz Stamirowski
Mirosław Tłokiński, Marcin Tarociński, Tomasz Stamirowski Fot. Grzegorz Gałasiński
Nawet nadchodzący mecz Widzewa z Legią schodzi na plan dalszy w konfrontacji z protestem łodzian po pucharowym spotkaniu z Wisłą w Krakowie.

Piłkarze przygotowują się do meczu z Legią (niedziela, godz. 17.30 na Widzewie). Głos w rozmowie z oficjalną stroną klubu zabrał właściciel Widzewa Tomasz Stamirowski.
Widzew.com: W ostatnim czasie Widzew Łódź stał się stroną poszkodowaną w spotkaniu ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Głos zabierał Zarząd Spółki, trener, nawet zawodnicy. Chcielibyśmy przybliżyć kibicom zdanie większościowego akcjonariusza.
Tomasz Stamirowski: W piłce nożnej obowiązują dwie istotne zasady. Pierwsza - wygrywa ten, kto strzeli na koniec więcej goli, a Widzew po upływie doliczonego czasu gry prowadził jeden do zera. Druga - gole powinny padać zgodnie z przepisami gry, a wyrównująca bramka dla Wisły taka nie była - tu nie ma nikogo obiektywnie oceniającego sytuację, kto twierdziłby inaczej. W związku z tym możemy chyba przejść do kolejnego kroku algorytmu decyzyjnego, czyli odpowiedzieć na pytanie, co z tym można zrobić i dlaczego została podjęta błędna decyzja mimo reakcji VAR-u.
Wśród opinii publicznej, kibiców, również tych w całym kraju, największe kontrowersje budzi wniosek Widzewa o ponowne rozegranie spotkania pucharowego, co stanowiłoby precedens.
- Wniosek o powtórzenie meczu może wzbudzać obawy o tworzenie precedensu, bo błędy sędziowskie się zdarzały i będą się zdarzać. Tyle że jeśli zawęzimy kryteria do okoliczności dyskutowanego meczu, to perspektywa będzie inna. Tu mówimy o przypadku, w którym błąd w ocenie kolegium sędziów jest bezdyskusyjny, a dodatkowo przesądza w sposób definitywny nie tylko o wyniku meczu, ale o innych ważnych konsekwencjach, takich jak bezpośredni awans lub spadek, gra w barażach czy w pucharach. Trzecim kryterium jest sytuacja, kiedy bezpośrednio po decyzji kończy się regulaminowy czas gry i nie ma żadnych dywagacji, że mogło się coś jeszcze boiskowo zadziać. Nie jest to zbyt liczny zbiór, a ja kibicując Widzewowi od ponad 40 lat nie pamiętam takiego meczu, który spełniłby wszystkie trzy warunki. W mojej opinii w przypadku zajścia precedensu nie groziłby nam paraliż rozgrywek. (...)
Nie uważa pan, że sprawa może wpłynąć na relacje między sympatykami Wisły i Widzewa?
- Dlatego na koniec skieruję dwa słowa do kibiców Wisły. Gratuluję sympatykom obu drużyn stworzenia wspanialej atmosfery podczas spotkania. To zostaje w pamięci. Miałem okazję pierwszy raz być na stadionie przy Reymonta i mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się na meczu ekstraklasowym. Nie oczekuję przesadnej empatii i popierania decyzji o powtórce. Wiem, że dla kibica słuszna decyzja to taka, która jest korzystana dla jego klubu, ale chciałbym, aby nasze argumenty były zrozumiałe dla wszystkich stron. Co gdyby coś podobnego jak Widzew spotkało Wisłę w barażach? Los jest czasem przewrotny i moim zdaniem nie należy lekceważyć dyskusji o tym, jak korygować lub ograniczać istotne błędy sędziowskie wypaczające wynik, a nie tylko przebieg gry.
. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki