O Kubie często się słyszy, że jest muzeum motoryzacji - największym na świecie. I wiele w tym racji. Na drogach wciąż częściej spotkać można amerykańskie krążowniki z połowy XX wieku niż nowe samochody. Mówi się, że jest ich ok. 60 tys. Łatwo też można się natknąć na wysłużone radzieckie łady i wołgi oraz polskie maluchy.
Przed rewolucją z połowy minionego wieku przeciwko dyktaturze Fulgencio Batisty zdecydowana większość samochodów pochodziła ze Stanów Zjednoczonych. Po dojściu do władzy Fidela Castro na Kubę nałożone zostały sankcje i m.in. import aut został zahamowany. Ponadto rewolucyjne prawo pozwalało na posiadanie prywatnego auta tylko tym, którzy mieli je przed rewolucją. Jednocześnie zaczęło brakować także części zamiennych, ale z tym Kubańczycy sobie poradzili i domowymi rozwiązaniami sprawili, że "zabytki" wciąż jeżdżą.
Amerykańskie embargo sprawiło, że na Kubę zaczęto ściągać coraz więcej samochodów z państw komunistycznych, przede wszystkim ze Związku Radzieckiego. Stąd obecność na kubańskich drogach wołg, ład, ale i maluchów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?