Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

David Lynch: Powiem premierowi o korupcji, do której według mnie doszło w Łodzi [WYWIAD]

Łukasz Kaczyński
Choć w polityce słowo "nigdy" nie istnieje, szanse, by powstało w Łodzi studio amerykańskiego reżysera są nikłe. David Lynch jednak nie poddaje się i jest zdeterminowany, by walczyć o swe sprawy. Przekonuje, jak z jego pozycji wygląda dziś kondycja Hollyłódź. Przyznaje, że Donald Tusk popełnił błąd, wierząc prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej i dementuje plotki o inspirowaniu nieprzychylnych artykułów o Łodzi w międzynarodowej prasie. Odsłania też kulisy "wyrzucenia" go z Łodzi. Z Davidem Lynchem rozmawia Łukasz Kaczyński.

Jak Pan się czuje po tym wszystkim, co się stało? Zły, zawiedziony, zrezygnowany? Czuje się Pan w Łodzi jak intruz?

Nie jestem zły. Jest mi przede wszystkim smutno. Pamiętam, jak polski premier powiedział, że David Lynch nie mieszka w tym kraju, w Łodzi, co można zrozumieć, że skoro nie mieszka, to może nie powinniśmy się martwić tym, co on myśli i mówi. Ale ja wiele razy byłem w Polsce, w Łodzi zaś po prostu się zakochałem. Tu poznałem ludzi z festiwalu Camerimage i staliśmy się dobrymi przyjaciółmi.

Pamiętam, jak byłem w gabinecie prezydenta Jerzego Kropiwnickiego w dniu, kiedy objął władzę. On chciał coś dać temu miastu, zrewitalizować i pchnąć życie w jego centrum, nadać mu nowe funkcje. I tak, od słowa do słowa, zdecydował się przekazać EC1 Wschód fundacji, założonej przez Marka Żydowicza, Andrzeja Walczaka i mnie. Mieliśmy wielkie plany wobec tego budynku, który chcieliśmy uczynić miejscem twórczym dla ludzi z Łodzi i z całego świata. Naszym celem była budowa wielkiego "ula" - pełnego ruchu, wielkich twórców, znakomitych wydarzeń, które miały inspirować ludzi. Teraz wszystko to zostało nam odebrane przez reżim rządzący w Łodzi, a z tym, jak do tego doszło, wiąże się wiele historii i wiele szczegółów. To budzi mój smutek i współczuję łodzianom, jeśli sprawy mają dalej toczyć się tym torem.

Czy mimo to Łódź wciąż jest dla Pana ważnym miejscem?

Bardzo ważnym. Mówiłem już o tym parę razy, że zakochałem się w atmosferze, jaka panuje tu zimą. Tutaj nakręciłem część zdjęć do mojego ostatniego filmu "Inland Empire". Łódź to miejsce, które mnie inspiruje, z którego mogę czerpać pomysły. Kocham tu być.

Jest Pan zmotywowany, by wciąż walczyć o realizację swoich projektów w Łodzi?

Tak, czego dowodem niech będzie choćby ta rozmowa. W ciągu ostatnich kilku lat bieg rzeczy z bardzo dobrego zmienił się na bardzo, bardzo zły. Ale chcemy walczyć o przywrócenie tych dobrych uczuć, jakie wiązały się z projektem, czyli walczyć również o powrót do pierwotnych planów, do realizacji których EC1 Wschód zostało powołane.

Mówi się, że zmiana planów władz co do EC1 i do planów Fundacji Sztuki Świata to efekt dojścia do władzy niegdysiejszych oponentów Jerzego Kropiwnickiego, aby nie powstały rzeczy, które on rozpoczął. Czy tak robi się w wielkim świecie, czy tak realizuje się wielkie idee?

Myślę, że dziwne byłoby winić za coś prezydenta Kropiwnickiego. To, co zaszło, ma wiele wspólnego z pragnieniami innych ludzi. To widać, jeśli spojrzy się na wszystkie szczegóły tych wydarzeń, które dzieją się w Łodzi i tego, jak to się stało, że tak wiele rzeczy zostało temu miastu odebranych.

W moim rozumieniu, Łódź miała się stać miastem numer jeden na kulturalnej mapie Europy, jednak z obecną władzą w bardzo krótkim czasie spada na dalekie, dalekie pozycje. Wiele festiwali jest sparaliżowanych, nie rozwijają się, budynek centrum festiwalowo-kongresowego autorstwa Franka Gehry'ego nie powstanie, idea EC1 upada. Wymieniać można by jeszcze długo. Jest jeszcze ta ostatnia historia z dworcem kolejowym.

Wcześniej wiele wskazywało na to, że plany odnośnie do Nowego Centrum Łodzi sprawią, że miasto odbije się i zajmie należną mu pozycję. Oczywiście z odpowiednim nastawieniem ludzi w to zaangażowanych. Teraz to wszystko po prostu leży, nie rozwija się, nie ewoluuje, nie pomnaża swej wartości. Jak nie być smutnym w takiej sytuacji?

Fundacja Sztuki Świata od pewnego czasu próbuje skontaktować się z premierem Donaldem Tuskiem, aby porozmawiać z nim o tym wszystkim. Dostaliście już jakąś odpowiedź? Dlaczego polski premier w ogóle powinien spotkać się z Panem?

Żadnej odpowiedzi nie było. A dlaczego powinien się spotkać? Cóż, bardzo chcielibyśmy spotkać się z nim i przedyskutować coś, czym może być zainteresowany, bo jest to związane z krajem, którym rządzi i oczywiście z samą Łodzią. Chcemy opowiedzieć o problemach, jakie się piętrzą. Myślę, że to może czy wręcz powinno go zainteresować, zwłaszcza że być może będzie potrafił temu zaradzić.

Załóżmy, że się spotkacie. Co chce mu Pan powiedzieć?

Odpowiem z wszelkimi szczegółami choćby na takie pytania, jak pan zadaje. Przedstawię obraz wydarzeń, które się potoczyły. Jeśli usłyszy tę historię, zagłębi się w nią i przeanalizuje, to dostrzeże, jaka jest jej waga i znajdzie sposób, by naprawić to co zaszło.

Kilka miesięcy temu, w udzielonym "Gazecie Wyborczej" wywiadzie, prezydent Hanna Zdanowska przyznała, że premier jej ufa. Dokładnie miał powiedzieć: "Jak cię znam, to nic byś nie zrobiła przeciwko miastu". Myśli Pan, że premier omylił się jednak i popełnił błąd?

Myślę, że niestety tak się stało.

W tym samym wywiadzie mówi ona, że uważa sprawę Lyncha za zamkniętą. To dziwne, bo gdy w 2011 roku przyjechała do Pana do Los Angeles, usłyszał Pan, że jak najbardziej chce, byście kontynuowali swe plany w Łodzi, a do sądu idzie tylko dlatego, że zostałaby "zjedzona" przez opozycję. Dziwne to wszystko.

Wygląda to na próbę powolnego usuwania z Nowego Centrum Łodzi tego, co w części zostało wcześniej ustalone, przy jednoczesnych próbach zachowania mojego zaangażowania. To był absurdalny pomysł.

Po rozprawie sądowej o odkupienie EC1 Wschód prezydent Hanna Zdanowska powiedziała publicznie, że to bardzo dobra informacja dla łodzian, bo nareszcie będą mogli się tam czuć jak w domu.

Będą czuli się tam jak w domu? Raczej: będą mieć dom bez możliwości, jakie stworzyliśmy dla EC1, bez wiele rokującego obiektu Franka Gehry'ego, ale za to z dworcem, na który nikt nie przyjedzie. To będzie ten dom. Dom, do którego wchodzisz, ale okazuje się, że nie ma tam twoich najcenniejszych mebli.

Łodzianom mówi się wiele różnych rzeczy, lecz tak naprawdę Łódź wciąż jest czymś mniejszym niż powinna być. I z tak myślącą władzą staje się coraz mniejsza. Od początku czułem w Łodzi iskrę inspiracji i nieprawdopodobną energię. Wydawało mi się, że prezydent Kropiwnicki też to czuł. I bez wielkiego wysiłku można było wykorzystać tę energię w Nowym Centrum Łodzi. Ale teraz bardzo smutno jest patrzeć, że z tego czy innego powodu nie powstaje nic naprawdę godnego Łodzi.

I dlatego w polskiej telewizji powiedział Pan, że prezydent Zdanowska zabija to miasto?

Tak. Ten proces trwa. Miasto jeszcze nie jest martwe, ale odcina mu się obie ręce, być może także podcina nogi, które pozwoliłyby mu ściągać się z innymi rozwijającymi się miastami.

Skąd taka surowa ocena działań pani prezydent?

Zdecydowałem się na tak ostrą wypowiedź po tym, jak zobaczyliśmy dokumenty i nagranie wideo, przekazane naszej fundacji przez dziennikarza TVP. Wynikało z nich, że doszło do działań korupcyjnych, do ustawienia przetargu na rewitalizację naszego budynku. Osoba odpowiedzialna za to została zatrudniona przez panią prezydent na stanowisku jej doradcy. O tym też chcielibyśmy porozmawiać z panem premierem.

Wie Pan, co mówi się w Łodzi? Że niebawem stanie się tylko sypialnią dla Warszawy. Tam ludzie będą pracować i funkcjonować, w Łodzi tylko spać. To przerażająca wizja.

Łódź to moim zdaniem świetne miasto, z kwitnącą kulturą, z wyjątkowym klimatem. Ma też bardzo dobrą szkołę filmową. Takim znam to miasto. A teraz wydaje mi się, że niektórzy ludzie sprawujący władzę w ogóle nie interesują się tym. Stoją i przyglądają się, zamiast bronić zobowiązań, które zostały podjęte wcześniej, by łatwo i z radością przeć do przodu i zmieniać Łódź w piękne, wielkie miasto.

Niedawno pojawiły się sugestie, że być może Pan lub Pana znajomi stoicie za nieprzychylnym artykułem w dzienniku "The Sun", w którym Łódź przedstawiono jako miasto widmo. Nie pojawiało się wprawdzie żadne nazwisko, ale tłem tych sugestii była Pana wypowiedź o zabijaniu Łodzi przez obecną władzę.

Co to za artykuł?

Ukazał się w poczytnym brytyjskim brukowcu.

Jak pan wie, ludzie mówią wiele dziwnych rzeczy, czasem adekwatnie do sytuacji. Nie mam z tym nic wspólnego i nigdy nie powiedziałem, że Łódź jest martwym miastem. Zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że wydarzenia ze mną związane inspirowały autorów.

Co stało się z działką koło Łodzi, którą Pan kupił i gdzie miało powstać centrum medytacji?

W tej chwili nic się tam nie dzieje, ale uważam, iż w każdym kraju powinna znaleźć się Grupa Pokoju (Peace Creating Group - przyp. red.), w Polsce także. U podstaw wszystkich rzeczy i każdego umysłu jest pokój, który można uwolnić poprzez praktykę transcendentalnej medytacji i jej zaawansowanych technik. Uwolnienie tego najpiękniejszego z ludzkich potencjałów niesie ze sobą harmonię, szczęście, spójność i pokój dla zbiorowej świadomości. Wraz z innymi pracuję nad tym, aby to osiągnąć.

Sprawa EC1 stała się dla Pana kwestią honoru, dobrego imienia?

EC1 to wielka, wspaniała elektrownia, która przez lata stała opuszczona i pewnie rychło zamieniałaby się w ruinę i zapadła. Prezydent Kropiwnicki przekazał ją Markowi, Andrzejowi i mnie, by stworzyć tam rzeczy znaczące dla Łodzi, ale także dla każdego z nas, zaangażowanych w ten projekt. Miejsce otwarte dla łodzian i dla twórczych ludzi z całego świata. To miało być wyjątkowe miejsce do pracy i tworzenia, być może jakiego nie ma na świecie. Ale Andrzej miał inną wizję EC1 od naszej. Gdy okazało się, że nie będzie mógł tego zrealizować, pogniewał się na mnie i Marka. I tutaj leży wielki problem dla Łodzi. Byliśmy z Andrzejem przyjaciółmi, on potrafi być świetnym gościem, ale moim zdaniem on zaczął działać przeciw nam. Moim zdaniem używa swej władzy i pieniędzy, by krzywdzić nas i wierzę, że to niestety krzywdzi także Łódź.

Wierzy Pan, że moglibyście jeszcze raz pracować razem w Nowym Centrum Łodzi?

Bardzo bym chciał. Jak powiedziałem, i to jest najważniejsze, mieszkańcy Łodzi są wyjątkowi i mają świetne miasto. Myślę jednak, że jego przywódcy działają wbrew dobru miasta. Tymczasem wciąż naprawdę łatwo jest odwrócić wszystko i uczynić Łódź ośrodkiem naprawdę ważnym w Polsce i w Europie. Trzeba zaprzestać tych bezsensownych działań, które wyłącznie krzywdzą to miasto.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki