Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego nie lubię Euro?

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Jacek Grudzień Krzysztof Szymczak/archiwum
Pierwszy z powodów jest bardzo prosty. Bo nie da się o tej imprezie nie pisać w trakcie jej trwania. Klątwa Euro polegająca na tym, że w naszym kraju ze wszystkim trzeba zdążyć na tę imprezę, moim zdaniem, działa. I tak trwają debaty o tym, czy tu się udało, czy nie? Czy służby były należycie przygotowane ? Ale najważniejsze są mecze. Może narażę się kibicom, ale martwi mnie polska specjalność, czyli zwycięskie remisy, bo tak jest traktowany mecz z Rosją.

Nasza specjalność - remis
Wszystko zaczęło się w 1973 roku na Wembley, potem był między innymi mecz 0:0 ze Związkiem Radzieckim na mundialu w Hiszpanii. I jeszcze kilka innych. Czy remis z Rosją też przejdzie do historii, zależy od meczu z Czechami, w którym na szczęście trzeba wygrać. Muszę Państwu przyznać, że w żaden sposób nie mogę zrozumieć, dlaczego pielęgnuje się te mecze, a nie na przykład zwycięstwa z Walią i Anglią, dzięki którym na mistrzostwa w Niemczech po medal pojechała kadra Górskiego. Albo wygraną z Belgią, po której w 1982 wystarczał nam remis w następnym meczu. Marzy mi się wspominanie meczu uznawanego za najlepszy w historii, gdy po wspaniałych golach Szarmacha wygraliśmy w eliminacjach mistrzostw Europy z wicemistrzami świata Holandią 4:1 . Fakt, że tamte eliminacje nie zakończyły się sukcesem. To jest trochę tak jak z naszą historią. Wielkimi świętami są przegrane bitwy i wojny, a o wielkich zwycięstwach mało kto pamięta.

"Nieuniknione" burdy
Patrzę na ekran telewizora, na którym pokazuje się przegląd wiadomości ze świata i burdy w Warszawie. Nie słyszałem dyskusji, nie czytałem komentarzy dotyczących tego jak to się stało, że rosyjscy kibice parę dni wcześniej bez najmniejszych problemów mogli spacerować po ulicach machając flagami, a chwilę później odbywało się na nich "polowanie". Usłyszałem takie zdanie, że starcia były nieuniknione ze względu na odwieczną niechęć obu narodów !

Czasem myślę, że jeszcze chwilę temu żyłem w innych czasach. I czy niektóre media i część polityków nie ma na sumieniu "wielkiego polskiego wstydu" i być może nieświadome zaszczepienie pomysłu "bić Ruskich" kilkuset bandytom. Martwię się czy od warszawskich wydarzeń nie zaczną się uliczne potyczki tak zwanych "kibiców" drużyn narodowych, tak jak to się dzieje "między klubami". Na szczęście prawdziwi kibice, którzy przyjechali do Polski nie chcą naśladować tego co się działo we wtorek, tylko przede wszystkim dobrze bawić. I oby tak zostało.

Jednokierunkowa autostrada
Inny efekt Euro, ba, nawet "gwiazda mistrzostw" to autostrada z Łodzi do Warszawy. Wystarczy popatrzeć na portale społecznościowe, których użytkownicy przeżywają, kto w jakim czasie pokonał tę trasę. Niektóre opowieści czyta się tak jak słowa wzruszonych astronautów po powrocie z kosmosu. Bicie rekordów dla niektórych skończyło się sporym wydatkiem, bo policja dosyć szybko zorientowała się, że mało kto przestrzega ograniczeń prędkości. Pierwszym wymiernym sukcesem autostrady dla regionu łódzkiego był weekendowy najazd turystów do Łowicza, Arkadii, Nieborowa, Bolimowa. Podobno dominowały rejestracje warszawskie. A turyści z bogatej Warszawy to oczywiście pieniądze i rozwój tych miejscowości.
Szkoda, że po mistrzostwach A2 nie będzie już w całości przejezdna. Zastanawiam się jak wtedy będą zachowywać się kierowcy, którzy bardzo łatwo przyzwyczają się do "szybkiej drogi". Mam nadzieję, że nawet w tak krótkim czasie zwiększy się moda na "małe wakacje" na ziemi łowickiej.

"Do wód" w Uniejowie
Po drugiej stronie województwa w Uniejowie mnóstwo rejestracji z Wielkopolski. To też jeden z efektów autostrady i konsekwentnej wieloletniej pracy władz miasta, które doprowadzają właśnie do uznania miejscowości za uzdrowisko termalne. W oddanych niedawno nowych termach, które mogą pomieścić ponad tysiąc osób w sobotę i w niedzielę trzeba czekać w długich kolejkach, żeby kupić bilet. I nikogo z miejscowych nie dziwią już tutaj samochody kempingowe z Wielkiej Brytanii, Holandii i Niemiec.

Dlatego zachęcam Państwa do odpoczynku i poznawania ziemi łódzkiej. W okolicach Przedborza można poczuć się jak w Beskidach. Zwiedzanie dworca w Kutnie to będzie szok dla tych, którzy pamiętają ten piękny dziś budynek sprzed lat. Niebieskie Źródła i okolice Tomaszowa, to odkrycia na co najmniej kilka weekendów. A spływ Pilicą i Wartą przy odrobinie wyobraźni może przypominać dziecięce marzenia o podróży Amazonką. Zapewniam Państwa, że da się ciekawie żyć bez mistrzostw Europy w piłce nożnej i to całkiem blisko od domu.
Jacek Grudzień jest szefem Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego, dziennikarzem i publicystą Radia Łódź

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki