Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobra zmiana wkracza do strefy

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Czas Tomasza Sadzyńskiego w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej upływa 6 kwietnia. Rozpoczyna się czas Marka Michalika?

Takie przynajmniej panuje przekonanie, większość dostępnych plotek mówi, że nominacja dla byłego wiceprezydenta Łodzi jest już klepnięta i to na Nowogrodzkiej, czyli wiadomo gdzie.

O tym, że zmiany będą, było jasne od samych wyborów, tradycyjna giełda nazwisk ruszyła już jesienią. Rozważano najbardziej fantastyczne scenariusze, łącznie z powrotem Marka Cieślaka (a to zdaje się na podstawie tego, że na jakimś zdjęciu mignął w sąsiedztwie wicepremiera Glińskiego). Potem sytuacja zaczęła się klarować, jedna z ostatnio kolportowanych pogłosek wieściła, że dostępne pozostały trzy realne opcje: Marek Michalik, Włodzimierz Fisiak, lub bliżej nieznany „młody wilk”.

Przed „dobrą zmianą” nadzór nad strefami pełniło Ministerstwo Gospodarki, teraz nowe Ministerstwo Rozwoju z Mateuszem Morawieckim na czele. Za strefy w resorcie odpowiedzialny jest podsekretarz stanu Radosław Domagalski-Łabęcki, prywatnie syn dyrektora łódzkiego biura poselskiego wicepremiera Piotra Glińskiego. Jeden z naszych rozmówców, zbliżony do ministerstwa, mówi, że minister dwojga nazwisk miał zgłaszać swojego kandydata (czyli tego trzeciego, nikomu nie znanego), ale na Nowogrodzkiej, czyli w ścisłym kierownictwie PiS, pomysł ponoć utrącono, jako że partia ma lepszego człowieka. A człowiekiem tym ma być Marek Michalik. Jeśli miałoby się w tej opowieści coś nie zgadzać, to jedynie krążące po mieście anegdoty, u kogo to w swojej partii Michalik ma przechlapane...

A skąd pomysł, że prezesem ŁSSE mógłby zostać Włodzimierz Fisiak, kiedyś marszałek z ramienia PO, dziś działacz „bratniej” Polski Razem Jarosława Gowina, radny wojewódzki wybrany z listy Prawa i Sprawiedliwości? W PiS powiadają, że w resorcie rozwoju wiele do powiedzenia w sprawie specjalnych stref ma też inny z podsekretarzy - Jadwiga Emilewicz. Pani wiceminister była wcześniej radną wojewódzką z Krakowa, a reprezentowała właśnie Polskę Razem. Co z kolei otwiera pole do spekulacji, czy aby prezesura Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej nie przypadnie w udziale komuś z „gowinowców”. A jeśli tak, to kto, jak nie Fisiak?

Ale personalia to jedno, przyszłość ŁSSE to drugie. Wtajemniczeni mówią, że do zrozumienia tego, co będzie się dziać w strefie, niezbędne jest zgłębienie planu gospodarczego wicepremiera Morawieckiego, a plan ten zakłada generalny nacisk na sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Jeśli przełożyć tę filozofię na język funkcjonowania strefy, można zakładać, że nowy prezes będzie miał jeszcze mniej szans, niż Tomasz Sadzyński, by grzać się w świetle logówek globalnych koncernów, lokujących swoje inwestycje w Łodzi i regionie. Już dziś 40 proc. firm w ŁSSE reprezentuje sektor MŚP, a zapewne będzie więcej. Byłoby to umocnieniem trendu widocznego od kilku lat. Jeśli wspomnimy prezesury Andrzeja Ośnieckiego (prehistoria, czasy rządów SLD), czy Marka Cieślaka (wczesna Platforma), to pamiętamy, że obrosły one w kamienie milowe o rozmiarach Della. Tak po prostu wtedy było - Polska była tuż przed, albo tuż po akcesji do Unii, nasz rynek wewnętrzny widać było z drugiego końca globu, gospodarka nabierała wyjątkowego rozpędu, a do tego wciąż byliśmy krajem bardzo taniej siły roboczej (dziś już tylko dość taniej). Obecne realia są inne, bardziej dojrzałe, przez to mniej efektowne. Czy ktoś, wyrwany z marszu, wymieni sztandarową inwestycję pięcioletniej kadencji Tomasza Sadzyńskiego? Majaczy nam raczej duża liczba wydanych zezwoleń typu „no name” (z całym szacunkiem dla zainteresowanych). Ustępujący prezes ma za sobą rekordowy w historii strefy rok 2014 jeśli chodzi o liczbę wydanych zezwoleń dla inwestorów. Tyle, że związane było to z planowanym pogorszeniem warunków pomocy publicznej. Po zmianie przepisów gorączka gwałtownie ustała. Nie był to więc boom inwestycyjny.

Nowemu prezesowi nie będzie łatwiej, bo już za moment inwestorów zacznie odstraszać rysująca się perspektywa końca działalności specjalnych stref ekonomicznych. Istotą pomocy publicznej w strefach są ulgi podatkowe, liczone jako określony procent poniesionych nakładów inwestycyjnych. Aby w całości skonsumować należną pomoc, potrzeba lat. Zwykło się przyjmować, że w perspektywie krótszej niż 7-8 lat dla inwestora sprawa staje się nieopłacalna, jeśli ulgi podatkowe miałby być głównym kryterium wyboru danej lokalizacji. Przejawy takiego myślenia było widać juz kilka lat temu, gdy datą graniczna dla stref był rok 2020. Tego samego należy się spodziewać około roku 2018-19, bo dziś wiemy, że strefy działają jeszcze przez 10 lat. Nowemu prezesowi pozostaje więc życzyć, by nie dopadł go w związku z tym dekadencki duch fin de siecle.

Zobacz filmowy skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia - 21 marca - 27 marca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki