Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktorant z Łodzi skazany na dożywocie za gwałty [REPORTAŻ]

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Łodzianin zapraszał swoje ofiary do samochodu, po czym bił, poniżał i brutalnie gwałcił.  Na dodatek filmował wszystko telefonem komórkowym
Łodzianin zapraszał swoje ofiary do samochodu, po czym bił, poniżał i brutalnie gwałcił. Na dodatek filmował wszystko telefonem komórkowym Paweł Relikowski
Łodziance spodobał się kolega ze studiów. Przystojny, inteligenty i z zacięciem naukowym. Po latach dowiedziała się, że jest seryjnym gwałcicielem. Ofiary poznawał na portalach randkowych. Potem bił, wiązał, poniżał i w perwersyjny sposób gwałcił.

Łodzianin, 40-letni Rafał B. w grudniu został skazany w Wielkiej Brytanii na dożywocie za gwałty na dwóch kobietach, połączone z ich przetrzymywaniem i biciem. Angielska policja jest wstrząśnięta skalą przemocy. Gwałtu dopuścił się także w Łodzi. Znajomi nie mogą wyjść z szoku: pamiętają go jako inteligentnego studenta biologii i początkującego naukowca, w którym kochały się niemal wszystkie studentki.

Swoje ofiary Rafał B. poznawał przez internet, na portalu randkowym przeznaczonym dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Przedstawiał się tam jako bogaty sponsor. Na randki z zainteresowanymi dziewczynami przyjeżdżał jaguarem.

Angielska policja jest w szoku

Późną jesienią 2014 roku umówił się z 19-letnią Polką na leżącej na uboczu stacji kolejowej w Londynie. Dziewczyna wsiadła do jaguara i pojechała z nim w odludne miejsce w hrabstwie Hertford. Tam Rafał B. nagle uderzył ją w twarz i zmusił do uprawiania seksu, który jednocześnie nagrywał na kamerę. Ofiara była pewna, że nie przeżyje koszmaru. Gdy poprosiła o papierosa, usłyszała, że to może być już jej ostatni papieros w życiu...

Czytaj też:Gwałt zbiorowy pod Sieradzem: "Trzech mężczyzn wciągnęło siłą do samochodu młodą kobietę"

Jednak Polce udało się ocalić życie. Gdy po udzieleniu pomocy przez przyjaciół doszła do siebie, zgłosiła gwałt na policji. Rafał B. został wkrótce aresztowany przez angielską policję. Jednak wyszedł za kaucją.

Gdy przebywał na zwolnieniu, upolował kolejną ofiarę, tym razem 22-letnią. Poznał ją na portalu randkowym i zaprosił na spotkanie w Londynie w kwietniu 2015 roku.

Brutalny gwałt w powiecie bełchatowskim. Dwóch bandytów odpowie za zgwałcenie 20-latki

Z Londynu para pojechała samochodem do hotelu w Cheshunt. Dziewczyna miała nadzieję, że spędzą tam miły wieczór. Jednak Rafał B. namówił ją na pójście do pokoju. Po zamknięciu drzwi popchnął ją na łóżko i siłą zmusił do rozebrania się. Potem brutalnie zgwałcił.

Czytaj też:Brutalny gwałt zbiorowy w Łęczycy. Biegły sądowy potwierdza wersję poszkodowanej

Angielska policja znów okazała się sprawna. Rafał B. został szybko zatrzymany i na początku grudnia skazany na dożywocie, które w angielskich warunkach oznacza dla niego 18 lat więzienia z możliwością wyjścia na wolność po ośmiu i pół roku. Angielski wymiar sprawiedliwości uznał go za winnego aż 11 przestępstw, w tym sześciu gwałtów, dwóch pobić i dwóch przetrzymywań ofiar wbrew ich woli.

Najprawdopodobniej ofiar było więcej, jednak część dziewczyn mogła nie zgłosić się na policję ze strachu.

Angielska policja była wstrząśnięta zachowaniem Polaka. Detektyw Allan Burnham z wydziału przestępstw seksualnych policji hrabstwa Hertford był zszokowany rozmiarem zła. Jak przyznał po zakończeniu dochodzenia, dwa przypadki gwałtów w wykonaniu Rafała B. były najbardziej porażającymi w jego policyjnej karierze.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Grzeczny student

Informację o wyczynach łodzianina podały niemal wszystkie większe brytyjskie oraz polonijne gazety z Wysp. Angielskie prawo zezwala mediom na publikowanie nazwiska i zdjęcia skazanego. Informacja dotarła więc szybko do Łodzi, wprowadzając w osłupienie tych, którzy Rafała B. zapamiętali z zupełnie innej strony.

W połowie lat 90. na pierwszym roku biologii Uniwersytetu Łódzkiego było ponad sto dziewczyn i dziesięciu chłopców. Wśród nich wyróżniał się Rafał B. I to zdecydowanie na plus.

- Był dwa lata starszy od reszty roku i do tego trochę tajemniczy - wspomina łodzianka, która studiowała razem z nim. - Pół roku się w nim podkochiwało, choć nie wszystkie dziewczyny się do tego przyznawały. Gdy szedł korytarzem, stawały niemal na baczność - dodaje.

Rafał B. miał wszystko to, czego oczekują młode kobiety. Był wyjątkowo przystojny: wysoki, szczupły, z ciemnymi włosami i oczami. Do tego był niezwykle inteligentny i chodził trochę swoimi drogami. Na przejmujące się studiami maturzystki patrzył z perspektywy człowieka, który z niejednego pieca chleb jadł.

- Zawsze był trochę dziki, przypominał nieco Bohuna i to właśnie pociągało te wszystkie dziewczyny - opowiada inna koleżanka ze studiów. - Jednak on tego nie wykorzystywał. Mógł zmieniać partnerki jak rękawiczki, jednak trzymał się z boku. Nie było mowy, by poszedł z resztą studentów na imprezę - dodaje.

Miał wówczas dziewczynę: drobną i raczej cichą studentkę. - Pozostałe dziewczyny strasznie jej zazdrościły. Potem ze sobą zerwali - opowiadają dawne studentki.

Rafał B. nie był typem kujona, ale na uczelni nie szło mu źle. - Nie przejmował się za bardzo nauką - opowiada dawna koleżanka. - Zdarzało mu się coś zawalić, ale nadrabiał to inteligencją i łatwością w uczeniu się - dodaje.

W połowie studiów przeniósł się z dziennych na zaoczne, ale ukończył je z sukcesem. - Na temat pracy magisterskiej wybrał mało znany gatunek ptaków. Sam pojechał nad Biebrzę, by je badać. A mógł wybrać jakiś prosty temat. Zazdrościłam mu odwagi i zacięcia - przyznaje łodzianka.

Ornitologia była jego konikiem. Był współpracownikiem PAN przy obserwacji ptaków. Został współautorem naukowej pracy o wędrówkach północnoamerykańskiego ptactwa. W Stanach Zjednoczonych rozpoczął też pracę nad swoim doktoratem. Badał w nim DNA ptactwa.

Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
4 stycznia 2016 roku - 10 stycznia 2016 roku

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Gwałciciel z portali randkowych

Z doktoratem coś jednak poszło nie tak i Rafał B. pojawił się znowu w Polsce. Żył normalnie, z danych sądowych wynika, że miał tu niewielkie dochody. Jednak w 2007 roku dopuścił się kradzieży.

„Kradzież” wyglądała jednak nietypowo. Na czacie poznał młodą kobietę. Dziewczyna była chętna, za spotkanie miała otrzymać pieniądze. Spotkali się w grudniu 2007 roku w Łodzi i wsiedli do samochodu. Ale randka nie przebiegła tak, jak było to zaplanowane.

Rafał B. zachował się brutalnie, w czasie stosunku związał dziewczynie ręce. - Na koniec kazał jej wysiąść, zarzucił płaszcz na głowę, wyrzucił z samochodu buty i odjechał - relacjonuje sędzia Paweł Urbaniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi.

W samochodzie zostały rzeczy ofiary: jej torebka z pieniędzmi (w tym przekazanymi przez Rafała B.), komórka, karty kredytowe. Policja bez problemu znalazła sprawcę. Został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu.

Jednak w czasie próby napadł na kolejną ofiarę, także poznaną na portalu randkowym. Na początku czerwca 2011 r. umówił się z nią w Łodzi. Dziewczyna miała nadzieję na obiecującą znajomość. Rafał B. przyjechał na spotkanie samochodem. Zaproponował jej, że podjadą razem do lokalu. Nigdy tam nie dojechali.

Rafał B. wywiózł ofiarę na peryferia Retkini. Tam groźbą, zadając ciosy i przetrzymując siłą zmusił do stosunku. - Wykazywał przy tym perwersyjne i poniżające zachowania seksualne - mówi sędzia Urbaniak. - Ofiara zgodziła się na nie, obawiając się, że w przeciwnym wypadku zostanie brutalnie pobita - dodaje.

Swój wyczyn filmował komórką. Potem Rafał B. wykorzystał to do swojej obrony - zdjęcia miały świadczyć, że ofiara na wszystko wyraziła zgodę.

W końcu zawiózł kobietę na stację benzynową. Kazał doprowadzić się do porządku, a „na pocieszenie” zostawił jej sto złotych. Gdy dziewczyna doszła do siebie, zawiadomiła policję. I już po czterech dniach Rafał B. znalazł się w areszcie.

Sąd nie dał wiary tłumaczeniom oskarżonego, który w końcu sam poddał się karze. W listopadzie 2011 roku został skazany na 2 lata i sześć miesięcy więzienia.

Wyrok był krótszy niż 3 lata, więc zgodnie z polskim prawem oznaczał dla Rafała B. koniec aresztu tymczasowego. Wyszedł na wolność i odwołał się od wyroku. Potem wycofał apelację, ale gdy nadszedł czas odbycia kary - zniknął. W listopadzie 2012 roku wydany został za nim list gończy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W tym czasie Rafał B. wyjechał do Wielkiej Brytanii, używając fałszywych dokumentów jako Tomasz Puchalski. Wśród ornitologów nazwisko to jest dobrze znane: Puchalski Włodzimierz był najsłynniejszym polskim przyrodnikiem, fotografem przyrody i myśliwym.

- Na nową tożsamość wybrał nazwisko swojego mistrza - ocenia jedna ze znajomych.

W Wielkiej Brytanii nie szło mu dobrze. Pracował jako kierowca, przez jakiś czas był bezdomny. Jednak jeździł robiącym wrażenie jaguarem. I wrócił do swoich mrocznych upodobań, gwałcąc kolejne ofiary.

- Modus operandi był za każdym razem identyczny - potwierdza Paweł Urbaniak. - Umawiał się z kobietami, zabierał do samochodu, stosował przemoc - wylicza.

Sprawa Rafała B. wzbudziła komentarze na temat długości wyroków, możliwości uniknięcia kary, a także łatwości przedostawania się przestępców przez granice. Choć łodzianin był pod lupą aż dwóch wymiarów sprawiedliwości, nadal bez przeszkód atakował kolejne dziewczyny.

Na razie został unieszkodliwiony. W angielskim więzieniu spędzi co najmniej 8,5 roku. Do tego w ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Łodzi wydał za Rafałem B. Europejski Nakaz Aresztowania. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, po odbyciu angielskiej kary łodzianin zostanie przekazany Polsce. Tu odsiedzi kary za kradzież oraz gwałt. Ale za 10, a najpóźniej za 20 lat znów może pojawić się na randkowych portalach.

- Tę historię powinny przeczytać wszystkie dziewczyny, które szukają chłopaka - ostrzega jedna z dawnych fanek przestępcy, która teraz cieszy się, że przystojny kolega nie zwrócił na nią uwagi. - Nie każdy inteligentny facet, który świetnie wygląda, jest odpowiednim kandydatem na partnera. Ja to już wiem - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki