Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopłaty dla rolników w Łódzkiem. Miliony z Unii płyną do naszego regionu

Krzysztof Kaniecki
Mariusz Kapala/archiwum
Resort rolnictwa ujawnił dane osób, instytucji i firm, pobierających dopłaty bezpośrednie z Unii Europejskiej. Rekordzista w naszym województwie - firma z Tomaszowa - dostanie 1,6 mln złotych dopłaty

Unia Europejska zagląda do kieszeni gospodarzy. Od maja każdy może sprawdzić, kto, z jakiego tytułu i ile pieniędzy dostał w ramach dopłat bezpośrednich. Po kilku latach przerwy na stronach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi znów działa internetowy "wykaz beneficjentów Wspólnej Polityki Rolnej", który obejmuje wypłaty od połowy października 2013 roku do października 2014 roku.

- Płatności były jawne, ale niemieccy rolnicy złożyli skargę. Teraz do tego powrócono - mówi Piotr Walkowski, poseł PSL.- Może to budzić kontrowersje, gdyż rolnicy zaczną porównywać swoje dopłaty, mogą zazdrościć. Podobnie mogą reagować osoby z innych branż.

Wójt rekordzista

Sprawdziliśmy, jakie kwoty przyznano w tym czasie naszym rolnikom i firmom. Wśród prawie 122 tys. rolników w woj. łódzkim, którzy ubiegali się o unijne dopłaty, są również samorządowcy i parlamentarzyści, będący właścicielami gospodarstw rolnych.

Niekwestionowanym liderem wśród rządzących naszymi gminami jest wójt znanej z produkcji truskawek gminy Buczek w powiecie łaskim. Bronisław Węglewski, który jest doradcą ministra rolnictwa Marka Sawickiego, z synem gospodaruje na 600 hektarach ziemi. Za 2014 rok otrzymał ponad 260 tysięcy złotych.

- Dziwię się, że znów dane o dopłatach zostały udostępnione, bo moim zdaniem jest to niezgodne z prawem - uważa wójt gminy Buczek. - Jestem za tym, żeby nie było możliwości sprawdzenia, kto ile dostaje. Na wsi ludzie są trochę zazdrośni i często robi się krzywdę tym rolnikom, którzy starają się o unijne dopłaty, a potem są wytykani, że potrafili coś dla siebie załatwić. Tu nic się nie załatwia. Wszystko to jest długa i ciężka praca, by pozyskać każdą złotówkę.

Węglewski podkreśla, że od tego roku, kiedy stawki dopłat zostały zróżnicowane, rolnicy muszą główkować, by zwiększyć efektywność  gospodarstw i  otrzymywać większe dopłaty. Promowane są średnie gospodarstwa do 30 ha, które za każdy hektar gruntów dostaną po 210 euro.- Takie zasady sprawią, że będzie więcej średnich gospodarstw, które pozwolą ludziom w miarę godnie żyć, a do tego będą napędzać gospodarkę - uważa Węglewski. - Choć po zróżnicowaniu dopłat dostaję 176 euro do hektara, więc bardzo straciłem, to głosowałem za takim wariantem.

Po 300 tys. dla parafii i zoo

Po unijne pieniądze w ramach Wspólnej Polityki Rolnej rękę wyciągają również przedsiębiorcy oraz przedstawiciele stowarzyszeń i grup producenckich, a także parafie.  Dla przykładu parafia pw. WNMP w Sieradzu dostała 336 tys. zł dotacji.

- Kościół ma sporo gruntów rolnych - dodaje Walkowski. - Znam parafie, które uprawiają ziemię. Wiele z nich jednak ją dzierżawi. W takiej sytuacji to użytkownikowi należą się dopłaty. Szacuje się, że ogólnie około 30 procent właścicieli ziemi pobiera dopłaty, choć uprawą zajmuje się ktoś inny.

Do rekordzistów w Łódzkiem należy m.in. tomaszowska spółka Pieczarka Centrum, która dostała w 2014 r. ponad 1,6 mln zł oraz tomaszowski Farmex, który otrzymał 1 mln zł. W gminie Łódź największym beneficjentem unijnych środków jest samorząd województwa (6,3 mln zł), na miejscu drugim z kwotą 862 tys. zł plasuje się Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Łodzi, a na kolejnych  spółka Dylen, która prowadzi Zoo Safari w Borysewie (300 tys. zł dopłat). Eksponowane miejsce wśród beneficjentów zajmują firmy, dostarczające owoce, warzywa i mleko do szkół. Sieradzki Wart-Milk otrzymał 134 tys. zł, kutnowski Głogus  682 tys. zł, a  łowicka mleczarnia ponad 2 mln zł.

Są też patologie

Politycy i rolnicy przyznają, że w systemie dopłat pojawiają się patologie. Na jedną z nich  zwróciła uwagę Najwyższa Izba Kontroli. Wykazała, że przez 10 lat na dopłaty do ekologicznych upraw sadowniczych wydano 708 mln zł, ale produkcja owoców nie wzrosła. Dopłaty nie były uzależnione od plonów, więc niektórzy sadzili drzewa tylko dla pieniędzy. Tylko nieco ponad połowa skontrolowanych rolników uzyskała plon. 

Współpraca Paulina Jęczmionka

Źródło: Dziennik Łódzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki