Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Peruga: Zawały grożą coraz młodszym

Piotr Brzózka
Dr hab. Jan Zbigniew Peruga
Dr hab. Jan Zbigniew Peruga Grzegorz Gałasiński
Z dr. hab. Janem Zbigniewem Perugą z Pracowni Kardiologii Inwazyjnej szpitala im. Biegańskiego w Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka

Tegoroczne lato jest wyjątkowo upalne. Brytyjscy naukowcy alarmują, że przy takich temperaturach każdy stopień więcej zwiększa ryzyko zawału o 1,9 procent...
Procentowo trudno mi to określić. W czasie upałów obserwujemy raczej wiele przypadków zaostrzenia niewydolności układu krążenia u osób starszych niż samych zawałów. Zawałów jest więcej, ale nieznacznie. Temperatura to obciążenie dla układu krążenia, bo zmusza serce do mocniejszej pracy. To tak jakby nieplanowana próba wysiłkowa, którą słabe serce nie zawsze jest w stanie pomyślnie zdać. Mamy wielu pacjentów, których układ krążenia był w normalnych temperaturach w miarę wydolny, ale teraz pojawiły się problemy - duszności, obrzęk płuc, czy ostry zespół wieńcowy bez tak zwanego "uniesienia odcinka ST", który nie jest klasycznym zawałem. Dotyczy to zwłaszcza osób po 70. roku życia.

Z drugiej strony zawał, który kiedyś dopadał głównie osoby starsze i to głównie mężczyzn, dziś przytrafia się coraz młodszym i również kobietom. Dlaczego?
Rzeczywiście, kobiety coraz częściej mają zawał serca. Dawniej był to ewenement. Dlaczego? Kobiety coraz bardziej próbują dorównać mężczyznom. Odsetek uzależnionych od papierosów jest dość spory. Do tego dochodzi bardzo często stosowane leczenie hormonalne, co też jest czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia ostrego zespołu wieńcowego. Obciążenie czynnikami dziedzicznymi, czy hipercholesterolemia - to wszystko składa się na to, że coraz częściej 40-letnie kobiety są pacjentkami z rozpoznaniem chorób serca.

A tryb życia, fakt, że kobiety coraz więcej pracują?
Praca nie jest takim czynnikiem. Ważne są ogólne warunki życia i higieny. Jeżeli ktoś pracuje, ale zachowuje pewne standardy zachowania - takie jak regularne odżywianie, systematyczny wysiłek fizyczny, kontrola ciśnienia, dbałość o poziom cholesterolu - to praca jak czynnik sprawczy zawałów nie występuje. Problem jest wtedy, gdy praca jest źle zorganizowana, gdy występuje obciążenie psychiczne i niehigieniczny tryb życia, otyłość.

To prawda, że zawały dopadają coraz młodszych?
Granice przesuwają się obecnie w dwie strony - mamy więcej zawałów w grupie starszych i młodszych pacjentów. Nadciśnienie, papierosy, hipercholesterolemia, choroby cywilizacyjne, takie jak cukrzyca - ta cała masa czynników sprawia, że choroba wieńcowa występuje zdecydowanie szybciej i częściej u młodych pacjentów. Z drugiej strony - żyjemy coraz dłużej i mamy coraz więcej pacjentów w wieku 80 czy 90 lat. Tu powodem są naturalne procesy starzenia. Kiedyś uważało się, że zabiegowe leczenie pacjentów po 80. roku życia jest obciążone dużym ryzykiem. Dziś przy technologiach, którymi dysponujemy, wiek nie jest przeciwwskazaniem. Co najwyżej jest nim ogólna kondycja pacjenta.

Pana najmłodszy pacjent z zawałem?
Niestety, to był pacjent, u którego zawał wystąpił w wyniku nadużycia kokainy. Miał 17 lat.

A mniej ekstremalne przypadki?
Grupa dawniej niespotykana - 36-, 37-latkowie palący papierosy, chorzy na cukrzycę, obciążeni dziedzicznie.

Trudno jest, będąc trzydziestolatkiem, podejrzewać u siebie ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej. Trudno się szczególnie przejmować tym, co w głowie się nie mieści.
Jeżeli rodzice, zwłaszcza ojciec, byli obarczeni ryzykiem choroby wieńcowej, to już samo to stanowi argument, że może się być tym ryzykiem naznaczonym. Jeżeli dodatkowo występują czynniki modyfikowalne - otyłość , papierosy, nadciśnienie, nieuregulowana gospodarka cholesterolowa albo cukrzyca - to trzeba zmienić tryb życia i zacząć leczenie farmakologiczne. Należy zrobić przynajmniej podstawowe badanie biochemiczne krwi i podstawowe badania kardiologiczne. Ale wiele osób uważa, że w wieku 30 lat choroby jeszcze się ich nie imają i podchodzą do tego lekceważąco. Ważne jest uświadomienie sobie, że wiek 30 lat nie chroni przed zawałem.

A czy lekarze poważnie podchodzą do pacjenta, który ma 30 lat i skarży się na duszności czy bóle w klatce?
Znam 42-letnią kobietę, która przez rok była leczona przez psychiatrę. Lekarze ją tam wysłali, bo miała duszności. A okazało się, że miała krytyczne zwężenie lewej tętnicy wieńcowej. Tak więc wiele objawów jest mylących. Oczywiście, jest też wielu hipochondryków, przez co przypina się niekorzystną łatkę młodym pacjentom uskarżającym się na dolegliwości układu krążenia. Problem polega też na tym, że wiele osób nie potrafi opisać objawów tak, żeby u lekarza się zapaliła lampka. Mówią tak ogólnie, że równie dobrze można to dopasować do różnych stanów emocjonalnych, problemów nerwicowych, które nie są obce młodemu pokoleniu.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki