Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Driftują w nocy na ulicach Łodzi [ZDJĘCIA+FILM]

Michał Meksa
W ciągu dnia nie wyróżniają się niczym szczególnym. Pracują lub studiują, spędzają czas z rodziną. Jednak gdy zapada zmrok, wsiadają do swoich specjalnie przygotowanych samochodów i szaleją na ulicach miasta. Ich pojazdy suną po jezdni bokiem, przy akompaniamencie ryku silników i pisku palonych opon.

Ostatnio w sieci furorę zrobił film nakręcony przez jednego z łódzkich miłośników driftu. Jego autor twierdzi, że drifterzy wyjeżdżają na ulicę, ponieważ nie mają żadnego obiektu, na którym mogą trenować swoje umiejętności.

Na kilkuminutowym klipie umieszczonym na YouTube widzimy kierowców driftujących w nocy po ulicach Łodzi.

- Zazwyczaj robimy to poza miastem, lub w przemysłowych dzielnicach Łodzi, gdzie w nocy nie ma żadnego ruchu - mówi Bartek Woskresiński, autor filmu. - Wjazdy na określony fragment drogi "obstawiają" nasi koledzy z krótkofalówkami, którzy natychmiast zawiadamiają nas o zbliżających się pojazdach.

Nocny drift na ulicach miasta nie spotyka się rzecz jasna z entuzjazmem ze strony drogówki.

- Łamiemy przepisy - przyznaje Bartek. - Praca policjantów polega na tym, by nas łapać i wystawiać nam mandaty. Choć nawet niektórzy z nich, mimo że nakładają na nas kary, podchodzą do naszej pasji ze zrozumieniem.

Bartek sam pasjonuje się driftem, choć jak podkreśla nie ma nawet prawa jazdy.

- Zarówno mój tata, jak i brat są wielkimi fanami motoryzacji - mówi. - Zainteresowałem się nią więc niemal naturalnie. Pewnego razu, znajomy zabrał mnie na tor i pokazał na czym polega drift. Od tego się zaczęło.

Według Bartka, ludzie którzy tak jak on uwielbiają jazdę bokiem, stanowią prawdziwy przekrój społeczeństwa.

- Są wśród nas przedstawiciele wielu grup zawodowych - twierdzi. - Łączy nas wspólna pasja. Ja sam jestem filmowcem. Wykonujemy rozmaite filmy na zamówienie prywatnych firm. Z połączenia tych dwóch fascynacji wziął się pomysł kręcenia filmów o driftowaniu.

Drift nie jest tanim hobby. Samochody, którymi poruszają się fani jazdy bokiem muszą być do tego specjalnie przystosowane. Ulubione marki drifterów to BMW, nissany, toyoty i mazdy. Zdarzają się też np. amerykańskie fordy mustangi.

- Samochody muszą być lekkie, dlatego wyjmuje się z nich wszystkie niepotrzebne elementy wyposażenia - wyjaśnia Bartek. - W środku montowana jest klatka, taka jak w samochodach rajdowych, niezbędna do tego, by zapewnić kierowcy bezpieczeństwo. Do tego dochodzi jeszcze wymiana silnika, hamulców. Zajmują się tym profesjonalne firmy, a koszt takiej przeróbki to 10-20 tys. zł. Choć ja spotkałem się z samochodem, którego właściciel wydał na przeróbkę 200 tys. zł.

Choć wielu internautom spodobał się film Bartka Woskresińskiego, w sieci można przeczytać też negatywne komentarze. Części mieszkańców Łodzi nie podoba się to, że drifterzy swoje umiejętności ćwiczą na drogach publicznych.

- Albo będziemy robić to na ulicach, albo nie będziemy robić tego wcale - tłumaczy Bartek. - To brak alternatywy sprawił, że musimy łamać prawo. Chciałem żeby mój film pokazał ten problem. W województwie łódzkim nie ma miejsca, w którym moglibyśmy driftować legalnie. W Polsce jeszcze tylko w trzech województwach występuje podobna sytuacja. Tymczasem nie trzeba nam wiele. Wystarczy, żeby któryś z supermarketów udostępniał nam w nocy swój parking. Moglibyśmy tam jeździć zupełnie bezpiecznie.

WKRÓTCE FILM

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki