Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duopolis to na razie nibynóżki

Marcin Darda
Trudno stwierdzić kto straci, a kto zyska - uważa prof. Tadeusz Markowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Co przyjdzie Łodzi z tego mariażu z Warszawą w ramach duopolis?

Możemy mieć więcej inwestorów, możemy mieć silną lokalizację biur biznesowych o niższych kosztach niż w Warszawie. To może stworzyć możliwości rozwoju, włączenia się w gospodarkę globalną, ponieważ łódzkie centrum wejdzie w przestrzeń europejską, stanie się układem dostępnym.

Są tylko scenariusze pozytywne? Może Łódź przez tę planowaną szybką kolej sę wyludni, skoro do pracy w stolicy dojedziemy w pół godziny?

Ale to tylko świadczy o tym, że lepiej w Łodzi zostać. Przenosimy się do innego miasta kiedy koszty przejazdu są szalenie wysokie. Bo może się okazać, że te miejsca w łódzkim obszarze metropolitalnym które nie będą dobrze skomunikowane z najważniejszymi węzłami, będą na tym traciły. Ale Śródmieście i centrum Łodzi może na tym skorzystać. O rozwoju będą zatem decydować w przyszłości kryteria możliwości wpisywania się w dostępność nowych miejsc pracy. Rynki pracy są teraz bardzo dynamiczne, więc jest okres kiedy Warszawa dominuje i tworzy specyficzne miejsca pracy, a budowane autostrady i szybka kolej może przenieść przeciwwagę w drugą stronę, czyli do Łodzi. Dziś trudno jest stwierdzić jednoznacznie kto straci. Po doświadczeniach relacji Waszyngton - Baltimore zyskała strefa centralna, bo wpisała się przestrzeń metropolitalną, wspomaga rozwój funkcji finansowych i banków czy innych wysokoprofesjonalnych usług informatycznych w Waszyngtonie. Natomiast zamknięto zakłady w Baltimore i to miasto straciło tanie miejsca pracy. Po prostu się Baltimore się wyludniło.

O warszawsko-łódzkim duopolis dużo się ostatnio mówi w sensie gigantycznych inwestycji. Ale czy jest jakaś wspólna strategia, rozmawiamy ze sobą o tym?

Były wysuwane takie nibynóżki, ale bez żadnych konkretnych konsekwencji. Dlaczego? Bo dotąd te wszystkie rozmowy odbywały się na tle jakichś wyborów politycznych, tak jak robił to Marek Czekalski i ówczesny prezydent Warszawy Marcin Święcicki. Potem Jerzy Kropiwnicki robił wszystko by to ośmieszyć, że Łódź nigdy nie powinna być sypialnią Warszawy, a potem i tak robił wszystko by wybudować infrastrukturę, która nas połączy. Ale formalnie ten proces nie jest przyspieszany. Marszałkowie różnych opcji chcieli rozmawiać, jednak potem nawet na ekspertyzę łączenia tych obu obszarów metropolitalnych nie wyłożyli paru groszy, choć wiedzieli, że na pewnym poziomie regionalnym trzeba do tego podejść na poważnie. Teraz jest koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju w ostatniej fazie, niedługo ujrzy światło finalna wersja. Mówi się dużo o łączeniu Katowic i Krakowa, a tam ludzie pracują nie patrząc na układ polityczny. Ten drugi układ, o którym w środowisku urbanistów dużo się mówi to właśnie układ łódzko-warszawski.

Skoro o układach mowa to panie prezydent obu miast są z jednego układu politycznego, rozmawiają ze sobą, tylko kiedy my się możemy doczekać konkretów?

Jeśli 100 tys. łodzian jest związanych z Warszawą, to oznacza, że 100 tys. kart miejskich z których można korzystać w Warszawie, jest w rękach łodzian. Tę propozycję złożyła Hanna Gronkiewicz- Waltz i dobrze, że sprawy idą w tym kierunku, bo to jest taka karta bankomatowa łodzian w Warszawie. Czyli jakiś postęp jest...

Z pewnością nadejdzie taki czas, kiedy warszawianie przyjadą w poszukiwaniu pracy do Łodzi. Bo na niektórych rynkach pracy w stolicy będzie bardzo trudno.

A co teraz trzeba zrobić, by tego nie zepsuć?

Jeśli się nie ma pomysłu, to najlepiej byłoby politycznie się nie awanturować. Ruszy budowa dworca, a ta infrastruktura zrodzi dynamiczne procesy, większe niż nam się wszystkim wydaje. Można by przyspieszyć z pewnym myśleniem planistycznym, bo jeśli jest założenie, że procesy fizyczne wymagają zagospodarowania przestrzeni i jest zainteresowanie firm metropolii warszawskiej, to otwórzmy się na nie terenami. Ta inicjatywa powinna wyjść od marszałka i władz większych miast między Łodzią a Warszawą.

A spodziewa się Pan najazdu warszawian na Łódź w poszukiwaniu miejsc pracy?

Z pewnością będzie taki okres, kiedy tu przyjadą, bo na niektórych rynkach pracy w Warszawie będzie trudno.

Czy jest w tym myśleniu o duopolis jakaś pułapka dla Łodzi, której trzeba się wystrzegać?

Jeśli mimo tego skoku infrastrukturalnego nie poprawimy wizerunku urbanistycznego przestrzeni miejskiej, to może to doprowadzić do dalszej zapaści miasta. Bo nawet jeśli jeśli ktoś będzie chciał dojeżdżać i strefa centralna będzie odbudowana, to i tak będzie przestrzenią odizolowaną. Mówię teraz o centrum wokół dworca, bo modernizacja musi sięgnąć dalej w Śródmieście. Jeśli tak się nie stanie, to efekt może być taki, że w Nowym Centrum Łodzi będą pracować warszawianie, a nie łodzianie.
Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki