Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci porzucają starych rodziców w szpitalu, żeby spokojnie świętować

Agnieszka Jasińska
Janusz Wojtowicz / Polskapresse
Dzieci nie chcą w Wielkanoc zajmować się rodzicami. Żeby spokojnie świętować, porzucają ich w szpitalach i nie ma z nimi żadnego kontaktu.

Marianna powinna już zostać wypisana ze szpitala. Wielkanoc bez problemu mogłaby spędzić z najbliższymi w domu. Jednak lekarze nie mogą skontaktować się z jej rodziną. Nawet ich to nie dziwi. To nie pierwszy przypadek, kiedy kontakt z rodziną urywa się na święta.

Bożena ma prawie 90 lat. Na oddział przywiozła ją córka. Na Wielkanoc do domu przyjeżdża cała rodzina. Bożeną trzeba się opiekować 24 godziny na dobę, nie wstaje z łóżka. Córka zostawiła matkę w szpitalu, tłumacząc, że staruszka czuje się gorzej. To też już nie dziwi lekarzy. Takich "porzucanych" przez rodziny na święta pacjentów bywa nawet kilkunastu.

Jacek Dudek, rzecznik szpitala im. WAM w Łodzi, doskonale zna problem.

- Dzieci nie chcą w święta zajmować się schorowanymi i starymi rodzicami. Przywożą ich do szpitala pod pretekstem złego stanu zdrowia. Nie interesują się nimi przez całe święta, a potem odbierają, jakby nic się nie stało - mówi Jacek Dudek. - Problem jest też z pacjentami, którzy od jakiegoś czasu leżą w szpitalu i na święta mogą już zostać wypisani do domu. Jest wiele rodzin, z którymi przed świętami ani w trakcie świąt nie można się skontaktować. Pacjent powinien zostać wypisany ze szpitala, ale nie ma gdzie się podziać. Po świętach tego problemu już nie ma. Rodzina się odzywa i zabiera najbliższych do domu.

Jacek Dudek zaznacza, że jednym pacjentom, którzy zostali "porzuceni" w szpitalu na Wielkanoc, jest przykro, innym jest wstyd.

- Są ludzie, którzy skarżą się lekarzom na to, co ich spotkało. Inni natomiast w ogóle do nikogo się nie odzywają - mówi rzecznik szpitala im. WAM.

Anna Miżowska, psycholog, tłumaczy, że rodzina przestała dziś być strukturą spójną.

- Problem będzie coraz większy - mówi psycholog. - Młode pokolenie jest wychowywanie na zasadzie: ja jestem najważniejszy. Rodzice są nadopiekuńczy i nie uczą dzieci odpowiedzialności. Sami zaciskają zęby i ukrywają przed dziećmi, że coś jest nie tak. Przez to młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że rodzice się dla nich poświęcają.

Psycholog podkreśla, że opieka nad schorowanym rodzicem wymaga dużej cierpliwości i empatii.

- Niestety, dzieci są coraz bardziej egocentryczne. Są ambitne, ale w sprawach zawodowych i finansowych, nie rodzinnych - mówi Miżowska. - Zmniejszyła się w nas potrzeba opiekowania się innymi.

Adriannie Sikorze, rzeczniczce szpitala im. Kopernika w Łodzi, problem też nie jest obcy.

- Takie przypadki zdarzają się notorycznie - mówi Sikora. - Dzieje się tak także w czasie wakacji. Oczywiście są rodziny, które postępują w ten sposób z powodu wygodnictwa. Jednak nie wszystkie przypadki można oceniać kategorycznie i negatywnie. Są też ciężkie sytuacje, których nie wolno piętnować. Zdarzają się rodziny, które na przykład muszą wyjechać do pracy za granicę, a nie stać ich na całodobową opiekę dla najbliższych.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki