Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Zagłębie Lubin : GKS Bełchatów 1:1

Paweł Hochstim
Łukasz Sapela do ostatniej chwili walczył z czasem, by wyleczyć kontuzję. Udało się i... został bohaterem bełchatowskiej drużyny
Łukasz Sapela do ostatniej chwili walczył z czasem, by wyleczyć kontuzję. Udało się i... został bohaterem bełchatowskiej drużyny
- Dajcie spokój z tym kryzysem. Strzelby nam się tylko zacięły - mówił przed meczem w Lubinie trener PGE GKS Bełchatów Maciej Bartoszek. Jako, że bełchatowski trener należy do koła łowieckiego, to powinien umieć naprawić strzelby.

Choć lepiej byłoby napisać raczej, że Bartoszek nie naprawiał strzelb, a je wymienił. W podstawowym składzie zabrakło wczoraj dotychczasowych pewniaków Marcusa Da Silvy, Marcina Żewłakowa i Kamila Poźniaka, a w pierwszej jedenastce znaleźli się, po raz pierwszy w tym sezonie, Mateusz Cetnarski i Dawid Nowak.

Nowe strzelby też miały jednak problemy z celownikami. Skuteczność jest nadal największym problemem bełchatowian, bo gdyby trafiali w Lubinie, to spokojnie by wygrali.

Lubinianie od pierwszych minut rzucili się na bełchatowski zespół, bo ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. W lidze spisują się przeciętnie, a w dodatku w ostatnich dniach kibice Zagłębia napisali list do władz KGHM, właściciela klubu, domagając się zmian w zarządzie, na ławce trenerskiej i drużynie. Piłkarze Zagłębia, choć przeważali, nie potrafili stworzyć dobrej sytuacji bramkowej.

W bełchatowskiej drużynie niespodzianką był powrót do pierwszego składu Łukasza Sapeli, który w ubiegłym tygodniu toczył walkę z czasem i zdołał ją wygrać.

- Lekarze zapewnili mnie, że nie ma żadnego ryzyka, więc zdecydowałem się postawić na Łukasza - tłumaczył Bartoszek. I mógł dziękować opatrzności, bo w końcówce to właśnie Sapela sprawił, że bełchatowianie nie przegrali w Lubinie.

Bełchatowski zespół od początku cofnął się i czekał na okazje do kontry. Pierwszą miał w 11 minucie, gdy Nowak w świetnym stylu minął Sergio Reinę, ale piłka po jego strzale poszła po nodze obrońcy i minęła bramkę Zagłębia. Kwadrans później podopieczni Bartoszka byli już bardziej dokładni, a ładną akcję celnym strzałem w długi róg zakończył Maciej Małkowski. Bełchatowskiemu pomocnikowi pomógł nieco rykoszet i błąd lubińskiego bramkarza.

- Dobrze, że udało mi się strzelić tego gola, bo mogliśmy grać z kontry, a to umiemy i lubimy - komentował Małkowski.

Gracze Zagłębia próbowali odzyskać wigor, ale przed przer-wą nie byli w stanie. Zresztą dopiero minutę przed przerwą poprawili sobie statystyki, gdy Sapela obronił strzał zza pola karnego Dawida Plizgi. To było pierwsze w tym meczu celne uderzenie lubinian.

Zaraz wznowieniu gry na 2:0 mógł podwyższyć Nowak, ale Reina w ostatniej chwili zdołał wybić mu piłkę. Chwilę później Nowakowi przeszkodził sędzia, który odgwizdał wydumanego spalonego. Szkoda, bo piłkarz PGE GKS wychodził sam na sam z Bojanem Isailoviciem. W 54 minucie z kolei szansę miał Jacek Popek, który z bliska uderzył po rzucie rożnym, ale Isailović świetnie obronił.
I na tym bełchatowianie... zakończyli.

Po godzinie gry lubinianie właściwie nie schodzili z połowy PGE GKS, stwarzając kilka sytuacji strzeleckich. Bohaterem był Sapela, który w 72 minucie w świetnym stylu obronił uderzenie Szymona Pawłowskiego. Kilkanaście minut wcześniej po błędzie Marcina Drzymonta, który zresztą dostał czwartą żółtą kartkę i nie zagra w niedzielę z Polonią Warszawa, sam na sam z Sapelą wyszedł Dawid Plizga, ale na szczęście chybił.

W 77 minucie Sapela nie miał szans. Zlatko Tanevski i Marcus Da Silva pozwolili na dośrodkowanie w pole karne, Pawłowski wycofał do nadbiegającego Mateusza Bartczaka, a ten przymierzył idealnie przy słupku.

Piłkarze Zagłębia uwierzyli, że są w stanie jeszcze wygrać z drużyną z Bełchatowa i atakowali właściwie non-stop, ale groźnie w polu karnym zrobiło się dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw Jacek Popek w nadludzki sposób zablokował strzał Dragana Djokicia, a chwilę później Sapela wybił piłkę po strzale Reiny. I to dzięki niemu piłkarze GKS mogli cieszyć się z jednego punktu.

Gole: Mateusz Bartczak (77) - Maciej Małkowski (26)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)Widzów: 6617

Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Horvath, Reina, Kocot - Pawłowski, Dąbrowski I (72, Djokić), Mateusz Bartczak, Plizga, Błąd (46, Hanzel) - Traore. Trener: Marek Bajor.

PGE GKS: Sapela - Tanevski, Drzymont I, Lacić, Popek - Wróbel (75, Da Silva), Baran I, Gol, Cetnarski (70, Poźniak), Małkowski - Nowak (82, Żewłakow). Trener: Maciej Bartoszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki