O problemie państwa Joanny i Edwarda pisaliśmy w sierpniu. - W 2008 r. sprzedaliśmy wykupione od miasta z bonifikatą mieszkanie w Łodzi i kupiliśmy lokal w Szczecinie - mówiła wtedy pani Joanna.
- Przeprowadziliśmy się, bo syn poprosił o opiekę nad wnukiem. Po dwóch latach z Łodzi przyszło wezwanie do zwrotu bonifikaty. Chodziło o prawie 10 tys. zł. Dlaczego zwrot? Ponieważ kupiliśmy mieszkanie tańsze od tego, które sprzedaliśmy. Sporna jest kwota, za jaką nabyliśmy nowe mieszkanie. Lokal w Szczecinie kosztował 185,3 tys. zł. UMŁ do swoich wyliczeń przyjął kwotę, którą zapłaciliśmy sprzedającemu, czyli 180 tys. zł. Ale koszty kupna to także opłaty za wpis do księgi wieczystej, sporządzenie aktu notarialnego, podatki, czyli 5300 zł. Bez tych opłat nie nabylibyśmy mieszkania!
Emeryci podkreślają, że powinni zwrócić Łodzi 4630 zł (czyli 9870 zł pomniejszone o 5300 zł). Małżonkowie odwoływali się od decyzji urzędników przez dwa lata. Sprawa w prokuraturze Łódź-Śródmieście została umorzona, a decyzję tę podtrzymał sąd. Emeryci zwrócili się więc do Prokuratury Generalnej, a ta przesłała ją do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.
Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi, podkreśla, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Przypomina, że małżeństwo zawarło ugodę z magistratem i zobowiązało się do spłaty tej kwoty w ratach. Rzecznik zaznacza też, że rację urzędnikom przyznał sąd, który badał sprawę.
- Bonifikata udzielona przy sprzedaży lokalu obejmowała cenę nabycia tego lokalu, nie zaś koszty zawarcia umowy notarialnej - tłumaczy Masłowski. - W konsekwencji w razie niewykorzystania całości udzielonej kwoty bonifikaty na nabycie innego lokalu mieszkalnego zwrotowi podlega pozostała część. W tym wypadku jest to 1/19 kwoty. Osoba, która sprzedała mieszkanie, i kupiła inne, musi się liczyć z dodatkowymi koniecznymi kosztami notarialnymi, wpisów w księdze wieczystej, podatkami itp.
Okazuje się, że odwołanie pani Joanny i jej męża nie zostało uwzględnione. Sprawa z Prokuratury Apelacyjnej trafiła do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Ta jednak umorzyła postępowanie.
- Pismo z Prokuratury Generalnej zostało potraktowane jako wniosek o podjęcie postępowania - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Prokurator nie dopatrzył się podstaw do tego, by wznowić postępowanie, państwo nie przedstawili nowych dowodów. Decyzja jest prawomocna, nie przysługuje na nią zażalenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?