Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszowali euro, planowali podrabiać złotówki i dokumenty

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Sędzia Ewa Kabzińska
Sędzia Ewa Kabzińska Krzysztof Szymczak
Proces trzech mężczyzn oskarżonych o fałszowanie banknotów zaczął się w czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Niestety, sąd wyłączył jawność rozprawy, dlatego nie wiemy, czy oskarżeni przyznali się do winy i co zeznawali.

Zarzucone im przestępstwo traktowane jest jako zbrodnia, co oznacza, że grozi im aż 25 lat więzienia. Dlatego oskarżeni przebywają w areszcie śledczym w Łodzi przy ul. Smutnej i do sądu dotarli w kajdankach pod eskortą policji. Na ławie oskarżonych zasiadają: 55-letni Dariusz G. - producent banknotów, 42-letni Marcin S – jego wspólnik oraz 45-letni Marek H. - zleceniodawca. Tak twierdzi prokuratura.

Odpowiadając na pytania sądu Dariusz G. wyjaśnił, że ma wykształcenie średnie i przed zatrzymaniem prowadził własną działalność gospodarczą. Dodał, że był już karany. Marcin S. oznajmił, że z zawodu jest ślusarzem i spawaczem i do tej pory nie był karany. Marek H. oświadczył, że z zawodu jest technikiem włókiennikiem i przed aresztowaniem utrzymywał się z oszczędności.

Z ustaleń śledczych wynika, że swój proceder oskarżeni prowadzili na terenie prywatnej posesji w powiecie zgierskim, na której stał dom i warsztat samochodowy. I właśnie w tym warsztacie odbywała się produkcja banknotów. Oskarżeni zdołali wyprodukować jedynie pięć banknotów o nominałach 20 euro. To był dopiero początek, bowiem rozkręcali się i planowani produkować polskie banknoty, a także dowody osobiste i dowody rejestracyjne samochodów.

Według prokuratury, oskarżeni byli amatorami i produkowali euro w sposób chałupniczy. Używali urządzeń starego typu. A to dlatego, że nowoczesne kopiarki wyposażone są w czujniki, które natychmiast alarmują, jeśli ktoś przystąpi do kopiowania banknotów zaopatrzonych w różne kody bezpieczeństwa. Śledczy nie ukrywają, że sprawcy poradzili sobie ze znakami wodnymi i wykonane przez nich falsyfikaty były coraz lepszej jakości. Jednak daleko im było do doskonałości. Policja nie odebrała żadnych sygnałów o tym, że oskarżonym udało się wprowadzić do obiegu fałszywe banknoty euro.

O wyłączenie jawności procesu wystąpił obrońca jednego z oskarżonych. Po naradzie sędzia Ewa Kabzińska podjęła decyzję, że proces – z uwagi na interes państwowy i prywatny - odbędzie się za drzwiami zamkniętymi. Dlatego po odczytaniu aktu oskarżenia przez prokuratora Mariusza Kuśmierka z Prokuratury Okręgowej w Łodzi dziennikarze musieli opuścić salę sądową.

Mec. Marcin Olejnik złożył wniosek o wyłączenie jawności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki