Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Romantyk sportu. Klątwa na śmietniku historii. Jestem za Probierzem

Marek Łopiński
Były i przyszły selekcjoner kadry - Paweł Janas i Michał Probierz
Były i przyszły selekcjoner kadry - Paweł Janas i Michał Probierz Fot. Adam Jastrzębowski
Klątwa zdjęta. Finał mistrzostw Europy 2023 siatkarzy był powtórzeniem Mundialu 2022. W katowickim Spodku przegraliśmy z Włochami 1:3. W Rzymie mieliśmy okazję do rewanżu. W decydującym spotkaniu rozbiliśmy gospodarzy 3:0.

W półfinale nareszcie wygraliśmy 3:1 ze Słowenią, która kilka razy zamknęła nam wrota do raju.
Radość była przeogromna. Stacje telewizyjne i radiowe szalały, że nie wspomnę o internecie. Październikowe kwalifikacje olimpijskie w Chinach wydają się spacerkiem. Gdyby nie daj Boże powinęła nam się noga, w zanadrzu mamy kapitalny ranking FIVB, który da nam bilety do Paryża 2024.

A tam najważniejsza impreza dla gangu Łysego, Bartosza Kurka, w XXI wieku. Nad Sekwaną czeka nas kolejna klątwa, ćwierćfinałów. Gospodarze, mistrzowie świata Włosi, Amerykanie, dla nich najważniejsze są igrzyska, Brazylia, przeszkody jak w Wielkiej Pardubickiej. 48 lat po igrzyskach Montreal 1976 wypadałoby zdobyć wreszcie medal, najlepiej złoty. Ile można żyć wspomnieniami cudownej drużyny Huberta Wagnera. Kolejna klątwa muszą znaleźć się na śmietniku historii.

Marzą nam się występy obu siatkarskich drużyn na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Panie walczą o przepustki do stolicy Francji w naszej kochanej Łodzi. W radosnej, szczęśliwej Atlas Arenie droga przez mękę. W dziewięć dni siedem spotkań, mordercza dawka. Trzeci szczyt formy w ciągu trzech miesięcy, szkoleniowe Himalaje.
Kochane dziewczyny od meczów ze Słowenia i Koreą rozpoczęły marsz ku wyśnionej przyszłości. Końcówka turnieju jawi się jak droga na szczyt w Tour de France. Niemki, Amerykanki, Włoszki. Fantastyczna publiczność wytrzyma, a dziewczyny?
Schodzimy na ziemię. Nasi dzielni, he, he, futboliści może jakimś matematycznym cudem uzyskają bezpośredni awans do finałów EURO 2024. Na cuda bym nie liczył. Zostają baraże, chociaż nie do końca pewne. Tfu, tfu, żeby mi język odjęło. W marcu przyszłego roku półfinały i finały walki o pozostałe trzy miejsca.

W wariancie Alpy, półfinał z Norwegią, finał na wyjeździe z Danią. Wariant Barania Góra, półfinał z Islandią, finał z Walią lub Estonią. Oba mecze w Polsce. Na razie problem, kto tym bałaganem pokieruje. Niedoszły Polak Ferdynand Wspaniały rozstał się z wybrańcami narodu, pozostawiając w nieutulonym żalu Najjaśniejszą Niepodległą.

W najbliższych dniach wódz PZPN ogłosi jego następcę. Dwóch śmiałków czeka na radosną lub hiobową wieść. Faworyt wielu Marek Papszun nie jest z mojej bajki. Trenował tylko jeden dobry klub, sukcesy osiągnął zaciężną armią obcokrajowców. Za mało na cierniowy tron.
Jestem za Michałem Probierzem, nie tylko dlatego, że znam osobiście człowieka z dawnych dobrych czasów. Pracował w kilku mocnych klubach. Prowadzi reprezentację U-21, zna jak mało kto nasze środowisko, wychował, pracował z tabunem polskich piłkarzy. Ma jaja, nie pęka przed nikim. W Jagiellonii nie dał sobie w kaszę dmuchać, nawet podlaskiemu królowi discopolo.
Nadaje się, biorę go w ciemno. Gratulować, współczuć?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki