Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Romantyk sportu: Koniec karnawału. Boniek nie przyzna się do błędu

Marek Łopiński
Fot. Karolina Misztal
Felieton. Przegonili naszych zanim rozpoczął się bal. Nie pasowaliśmy do towarzystwa. Na bosaka pchaliśmy się na salony. Szwedzi spakowali husarię, odprawili na samolot do Gdańska. Opuściliśmy karnawał w towarzystwie Finów, Macedończyków, Słowaków.

Po kompromitacji ze Słowacją, szczęśliwy remis z Hiszpanami wzbudził w narodzie nadzieje. Nie przestraszyliśmy się czarodziejów z Półwyspu Iberyjskiego, pokazaliśmy jaja jak dynie a nie fistaszki.
Na bój ze Szwedami błogosławiła łagodna pani profesor, która zażądała potopowych reparacji. Nawet radiowi sprawozdawcy ulegli patriotycznemu nastrojowi, podając temperaturę powietrza w stopniach Fahrenheita zamiast Celsjusza. Anders Celsjusz był Szwedem, a Daniel Fahrenheit urodził się w Gdańsku, zapomnieli dodać niemieckim.
W pierwszej połowie w bogoojczyźnianej tonacji przeszli samych siebie. Otępiali Polacy grali w innym świecie, jakby Szwedzi podali im truciznę. Rywale poskładali polską obronę jak meble IKEI. Piłka jak magnez dążyła do szwedzkich nóg. Przy pierwszej bramce doszło do niesubordynacji obrony. Bezradnych Polaków zdominowali rywale. Wysoki poziom gry, piłka latała nad głowami naszych. Byliśmy najbardziej uprzejmym narodem świata.
Pierwszą połowę podsumowali, atmosfera jak w szwedzkich kryminałach. Po przerwie wyczerpała się inwencja, zdążyli jeszcze po golu Lewandowskiego krzyknąć z zachwytu, Newa wystąpiła z brzegów. Frankowski biegał jak strażak z Chicago do pożaru.
Zabrakło debilnej pieśni kibiców, Polacy nic się nie stało. Naczelny wódz poinformował suwerena, przegraliśmy przez brak szczęścia. Ciekawe, myślałem, że na skutek zdecydowanej przewagi Trzech Koron. Eksperci zachwycali się sercem, ambicją, walką do utraty tchu. Ludzie, nie dajmy się zwariować, łaski nikt nie robi, to jest ich praca. Najwyższy urzędnik Najjaśniejszej Niepodległej pogratulował zawodnikom bohaterskiej postawy. Zabrakło powinszowań od woźnego z Sejmu.
Zawodnicy też nie od macochy, jesteśmy świetni, tylko pech, brak szczęścia nie pozwolił awansować do półfinału. Gramy w czołowych klubach Europy i Ameryki. Jesteśmy najlepszym pokoleniem w historii polskiego futbolu. Panowie trochę pokory, skromności, daliście się podpuścić Jankowi Tomkowi Tomaszewskiemu. Parę lat ogrzewałem się w jego blasku, znam wciskanie kitu ciemniakom przez JTT. Ze Słowakami i Szwedami wyglądaliście jak dyndające kutasy żupana.
Rozgorzała narodowa dyskusja, co dalej z selekcjonerem. Najważniejszy problem, zostawić Portugalczyka, czy pogonić w cholerę. Paul Sousa chce być najważniejszy, drużyna to dodatek do jego wielkości. Tylko dlaczego jego plany taktyczne zmieniały się po przerwach, a nie od początku meczów.
Prezes, jeszcze, Zbigniew Boniek nie zwolni selekcjonera, nie przyzna się do błędu. Bohatersko bierze wszystko na siebie, chyba, jak mawia JTT, odwagę pomylił z odważnikiem.
W mistrzostwach Europy zagraliśmy trzy sparringi, były przystankiem przed Mundialem. W Katarze pokażemy moc.
Do Tokio 24 dni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki