Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Romantyk sportu: Rikszą do raju. Igrzyska w Polsce?

Marek Łopiński
Od rana biły dzwony. Nocą przyleciały gołębie pocztowe z Pekinu. Przyniosły radosną więść, nasi dojechali, nie było łatwo. Rikszą trzęsło jak diabli. Po drodze trzeba było wymienić ośki, stare zardzewiały. Riksiarz Józwa też od czasu do czasu musiał się naoliwić, chwała Bogu siwuchy starczyło.

Nasi pojechali podglądać Chińczyków, przecież za 12 lat w naszej wiosce będzie olimpiada. Sołtys nawet kupił zeszycik w trzy linie i ołówek żeby wszystko zanotować. Józwa zabrał liczydła do rachowania dutków. Wójt na promocyjny ochlaj targał słoik ogórków, garnek smalcu ze skwarkami i bańkę bimberku. Gospodarze dziwili się dlaczego nie przyjechał Wojtek Fortuna. Wójt nie znał takiego, to pewno jakiś stary komuch, rzucił na odczepne.
Na kolana rzucały stroje naszej delegacji. Sołtys wyglądał jak stróż w Boże Ciało, wójt przypominał ósme dziecko praczki. Nie zapomniano o materiałach promocyjnych. Nasze zuchy taszczyły oscypki, ciupagi, przewodniki po karczmach i remizach Podhala.
Pokazano biźnesplan. Wieś ma być odnowiona. Miedze odgarnie się ze śniegu, zagrody pozamiata, łopat i mioteł u nas w bród. Rozwiąże się problem toalet. Koło sołtysówki wykopie się dół. Za każdą stodołą postawi drewnianą sławojkę. Wioska olimpijska powstanie w lesie. Budowy ziemianek i szałasów będzie pilnował dziadek partyzant.
Transport będzie jak się patrzy. Plebs musi zasuwać na piechotę, znaczniejsi pojeżdżą saniami, wielmożów weźmie się na barana. Żarciem zajmie się stara Walentowa, która ma największy kocioł we wsi. Nagotuje bigosu i prażoków ze słoniną. Do picia pospólstwo dostanie maślankę i wodę z potoku, jaśniepaństwo nektar zwalinóżkę. Łączność zapewnią gołębie pocztowe i tam tamy
Sołtys dostojnych gości będzie obwoził w koło Macieju po Krupówkach bryczkami zaprzężonymi w zaprzyjaźnione osły. U stóp Giewontu podejmie pismaków i innych krzykaczy oscypkami i koniakiem pędzonym nocą. Na koniec zdradzi największą tajemnicę, główną zaletą Zakopanego jest brak, oprócz skoczni, obiektów sportowych.
Hejnał igrzysk wyrzępoli kapela podwórkowa Oberwańce. Codziennie rano głuchawa Mańka będzie zawodziła „Kiedy ranne wstają zorze”. Wieczorami psy zawyją do księżyca. Jeszcze tylko Janko Muzykant zaryczy „Umarł Maciek umarł”, a trupa kuflowa No To Cyk odegra „Góralu czy ci nie żal”. Na zakończenie baletów sołtysowa odtańczy zbójnickiego i podliczy kasę.
Tylko jedno nas martwi. Czy sołtys z przydupasami wytrzymają na klęczkach błagając Pana Boga o rozum.

Marek Łopiński
Dziennik Łódzki luty – listopad 1998.

P.S. Polskie igrzyska mogą być rozegrane w Krakowie, Zakopanem, Tomaszowie Mazowieckim. Na Słowacji – narciarstwo alpejskie i dowolne, Łotwie – bobsleje bez czwórek, saneczkarstwo, skeleton. Wiele serdeczności dla pomysłodawców. Dużo zdrowia.... psychicznego. Naczelny księgowy oszalał ze szczęścia. Wesołych Świąt na Titanicu.
P.S. Całe szczęście, w opojnej euforii, znalazł się jeden przytomny, który wysłał telegram do MKOL, jest dobrze przyjeżdżajcie na pogrzeb.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki