Stało się tak, jak zapowiadał prezes Widzewa Paweł Młynarczyk - Widzew spłacił wszystkich drobnych wierzycieli, którym był winien kwoty do 10 tys. zł. W sumie łodzianie do piątku musieli wpłacić 350 tys. zł.
To oczywiście najdrobniejsza część zaległości, ale pokazuje, że szefowie Widzewa nie zamierzają odpuszczać i rzeczywiście chcą ratować klub. Kolejna próba już za miesiąc, gdy klub z Al. Piłsudskiego będzie musiał zapłacić niemal taką samą kwotę, bo 360 tys. zł. Z nią również nie powinno być problemów, a schody zaczną się dopiero pod koniec roku, gdy Widzew będzie musiał oddać część długu m.in. do Urzędu Skarbowego i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Wtedy szefowie klubu będą musieli przygotować kwotę około 2 mln zł. W Widzewie twierdzą, że nie będzie z tym kłopotu, a raty będą regulowane w terminie.
W piątek klub poinformował o pozyskaniu nowego sponsora. Została nim sieć restauracji "Sfinks". Głównym udziałowcem firmy jest właściciel Widzewa Sylwester Cacek, a jego żona pełni funkcję wiceprezesa. I tak jednak Widzew będzie musiał sprzedać najlepszych graczy, jak choćby Eduardsa Visnjakovsa. Raczej na pewno odejdą też Mateusz Cetnarski (Cracovia) i Marcin Kaczmarek (Olimpia Grudziądz).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?