Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Franciszek Smuda wrócił do Widzewa

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński
Oni są jak bracia. Charyzmę i ekspresję mają taką samą. Żyją na ławce, gestykulują, krzyczą, porywają kibiców. To są osobowości, które wpływają na postawę drużyny. Nawet tembr głosu, zachrypnięty bas, mają taki sam. Obserwując Witolda Obarka na stanowisku trenera Widzewa, przypominam sobie na tym samym stanowisku Franciszka Smudę. Obaj mają też podobny styl wypowiedzi. Czy te analogie mogą coś oznaczać?

Franciszek Smuda, nikomu nieznany trener, zatrudniony w Widzewie przez Andrzeja Grajewskiego po raz pierwszy w ekstraklasie poprowadził Widzew 7 maja 1995 roku. Łodzianie przegrali wtedy w Poznaniu z Lechem 0:1. W tym sezonie widzewiacy zdobyli wicemistrzostwo Polski, a w dwóch następnych byli mistrzami Polski. W sezonie 1995/96 nie przegrali ani jednego z 34 meczów. Pod wodzą Franciszka Smudy widzewiacy awansowali do Ligi Mistrzów.

Pod wodzą Witolda Obarka awans do Ligi Mistrzów widzewiacy mogą wywalczyć najwcześniej w sezonie 2019/2020. Trochę długo trzeba czekać, ale emerytura mi jeszcze nie grozi.

Na pewno wcześniej odbędą się derby Łodzi ŁKS - Widzew!

Nasze kluby spadły daleko poza ekstraklasę, ale są przynajmniej w dobrych rękach. Bo rządzą nimi ludzie stąd. Nasi!

Ciekawy jestem, jak bardzo spadek Widzewa do drugiej ligi przeżył niejaki Tsubasa Nishi. Ponoć Japończyk przez kilka dni nie mógł spać, popadł w depresję, ręce trzęsą mu się do dzisiaj. Chciał uratować Widzew przed spadkiem, ale mu się nie udało. Chciał nawet popełnić sepuku. Trener Wojciech Stawowy podobnie, Już przykładał sobie lufę rewolweru do skroni. Jego Widzew spadł, Na szczęście odłożył broń, ale wylał morze łez, zaszył się gdzieś w lesie, by odbudować się psychicznie.

Mocno też przeżyli spadek ŁKS dajmy na to Tomasz Hajto i Piotr Świerczewski. Boże jak oni płakali po nocach...

Dość kpin.

Ale prawda jest taka, że najemnicy mają tak zwane przejściowe kluby, jak ŁKS i Widzew, w dużym poważaniu, nie udało się w Łodzi, to pójdą do innych klubów, może wygrają, może spadną, ale nawet w tym drugim przypadku świat im się nie zawali.

Teraz sytuacja jest zdrowsza. Nie ma Japończyków i górali, są łodzianie. Nowym właścicielom klubów przynajmniej zależeć będzie na ŁKS i Widzewie. Oni nie będą piątą kolumną w klubach, a później, jak będzie źle, nie uciekną do Tokio lub w góry, lub jeszcze dalej do Szwajcarii.

Oby tylko udało się odbudować markę naszych klubów. Bo same dobre chęci mogą nie wystarczyć. Obyśmy nie poszli w ślady Stali Mielec, która miała przed laty wspaniałą drużynę, była mistrzem Polski, grała z Realem Madryt w Pucharze Mistrzów, a dziś jest zapomnianym drugoligowym klubem. Do tego stopnia jest zapomnianym, że w poprzednim felietonie pisząc o najlepszych klubach województw, przy regionie podkarpackim wymieniłem Stal Rzeszów, a nie Stal Mielec. Na szczęście moi wierni czytelnicy wytknęli mój błąd. Dziękuję!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki