Mistrzyni ceremonii Magda Mołek okazała się mistrzynią sztuki mimikry i idealnie wkomponowała się w kiczowate otoczenie. Niestety, nie można było wysyłać SMS na panią Magdę, a Bursztynowy Słowik jej się należy.
Pełna wdzięku i elegancji wypowiedź Małgorzaty Walewskiej (operowa śpiewaczka debiutowała w jury) o Natalii Lesz stała się wartością samą w sobie: pani Walewska, oceniając wykonanie piosenki, zakwiliła swym metalowym mezzosopranem: "Dziwię się, że nie połamały się jej nogi, ma takie chude, nie widać, że była baletnicą". Dociekliwi mogliby powiedzieć, że przy nogach pani Małgosi wszystkie są chude, a złośliwi dodać, że nie widać, że była wokalistką. Na szczęście w Sopocie nie było ani jednych, ani drugich. No, może poza jurorem Robertem Kozyrą (szef Radia Zet), który występ jednej z piosenkarek przyrównał do kiczu "zupełnie jakby reżyserował Józefowicz". Francja elegancja. Organizatorzy w przytomności tysięcy widzów zanegowali sens własnej pracy. Przecież Sopot to nie "Idol".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?