Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKS Katowice - PGE GKS Bełchatów 2:2 [ZDJĘCIA + SKRÓT MECZU]

Paweł Hochstim
Lucyna Nenow/Polskapresse
W niedzielnym hicie 21. kolejki I ligi piłkarze PGE GKS Bełchatów zremisowali w Katowicach z GKS 2:2.

Niedzielny mecz bełchatowian w Katowicach z GKS fragmentami mógł cieszyć fanów z Bełchatowa, ale fragmentami również martwić i to bardzo. Drużyna, która ma awansować do ekstraklasy nie może sobie bowiem pozwalać na liczne błędy. I doprowadzać do sytuacji, w której po meczu jej rywale są... niezadowoleni z remisu.

Gdyby wyjąć 3 końcowe minuty w pierwszej połowie, to bełchatowianie zanotowaliby bardzo słaby występ w Katowicach. Ale to właśnie wtedy bezlitośnie wykorzystali błędy swoich rywali oraz umiejętności Michała Maka, który tym razem bramki nie strzelił, ale za to oba gole wypracował. I dał nadzieję, której po 40. minutach naprawdę brakowało.

Napisanie, że mecz źle się rozpoczął dla bełchatowian byłoby błędne, bo źle było już tuż przed pierwszym gwizdkiem, gdy napastnik Hristijan Kirovski na rozgrzewce doznał urazu i musiał zastąpił go Danills Turkovs. Taka roszada tuż przed rozpoczęciem spotkania nie może dobrze wpłynąć na koncentrację zespołu.

Od początku widać było, że w drużynie z Katowic są zawodnicy, którzy szczególnie chcą pokazać się na tle bełchatowian. Wyróżniającą postacią pierwszej połowy był z pewnością Tomasz Wróbel, który po kilku minutach gry groźnie strzelił w długi róg, ale Arkadiusz Malarz obronił. Bełchatowianie zaczęli nerwowo i niewiele brakowało, a w pierwszych minutach straciliby gola.

Minęło pół godziny gry, a katowiczanie jednak prowadzili 1:0 po świetnej akcji zainicjowanej przez Wróbla, który zagrał do innego byłego gracza PGE GKS Bartłomieja Chwalibogowskiego, a ten wykorzystał pasywną postawę Damiana Szymańskiego i świetnie dośrodkował na głowę Janusza Gancarczyka. Pozostawiony zupełnie bez opieki Alexisa Norambueny pomocnik GKS pokonał Malarza, czym... dorównał swojemu bratu. Przed tygodniem bełchatowianie zremisowali bowiem z Chojniczanką 1:1, a bramkę dla drużyny z Kaszub zdobył jego brat Marek.

Stracony gol podziałał na bełchatowski zespół na pewno mobilizująco, bo wreszcie zaczęli przeważać. Mieli jednak problem, bo kompletnie niewidoczny był napastnik Turkovs. Tylko raz, w 35. minucie, trafił w zewnętrzną część słupka, a później na długie minuty zniknął.

Ale końcówka pierwszej połowy należała wreszcie do gości po dwóch świetnych akcjach Michała Maka, który najpierw doskonale dośrodkował do Adriana Basty, a dwie minuty później do Szymańskiego. Basta wyrównał strzałem w długi róg, a Szymański głową przelobował bramkarza.

Katowiczanie, którzy jeszcze niedawno liczyli się w grze o awans, za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do trzeciej z rzędu porażki i ułatwiła im to z pewnością słabsza postawa bełchatowian. Gracze trenera Kazmierza Moskala po przerwie przeważali, a do wyrównania doprowadził w 68. minucie Gancarczyk, który dokładnym strzałem w długi róg pokonał Malarza, zabierając faworytom 2 punkty.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ: I liga: GKS Katowice - GKS Bełchatów 2:2 [RELACJA + ZDJĘCIA] Dwa gole Gancarczyka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki