MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna - PGE GKS Bełchatów 1:1 [ZDJĘCIA+FILM]

Paweł Hochstim
Piłkarze PGE GKS Bełchatów świetnie zaczęli mecz z Górnikiem w Łęcznej, zdobyli gola, ale później dali się zepchnąć, stracili prowadzenie i do swojego dorobku po ostatnim gwizdku dopisali jeden punkt

PGE GKS rozpoczął mecz znakomicie i już w 7. minucie objął prowadzenie, gdy Adrian Basta świetnie zagrał do Mateusza Maka, ten podał do swojego brata Michała, który dokładnym strzałem przy słupku zapewnił prowadzenie swojej drużynie.

Ale początek meczu w Łęcznej przejdzie do historii z innego powodu - już w 11. sekundzie Litwin Fedor Cernych wpakował się w nogi Grzegorza Barana i dostał żółtą kartkę. Bez wątpienia szybciej pokazanej żółtej kartki już w tym sezonie nie będzie.

Bełchatowianie przez pierwszych kilkanaście minut grali świetnie, wyraźnie górując nad gospodarzami, którzy pewnie pamiętali wiosenny mecz tych drużyn jeszcze w pierwszej lidze, gdy PGE GKS wygrał w Łęcznej 2:0.

Jeżeli można się do czegoś przyczepić w grze PGE GKS to do niewielkiej liczby sytuacji bramkowych, bo, mimo optycznej przewagi, bełchatowianie nie stwarzali większego zagrożenia. Za to gracze Górnika próbowali kontratakować i w 18. minucie mieli szansę na wyrównanie, ale były piłkarz GKS Miroslav Bożok z bliska posłał piłkę obok bramki Arkadiusza Malarza.

Bełchatowianie dali się zepchnąć i w 40. minucie stracili gola. Bożok podał do Grzegorza Bonina, ten znalazł w polu karnym Łukasza Mierzejewskiego, który sprytnym strzałem pokonał Malarza.

Jeszcze przed przerwą bełchatowianie mieli okazję, by znów prowadzić, ale sędzia Marcin Borski nie zdecydował się na podyktowanie karnego po tym, jak ręką w polu karnym piłkę zagrał Patrik Mraz. Trudno zinterpretować tę sytuację, bo z jednej strony Mraz próbował unikać dotknięcia piłki ręką, ale z drugiej - zatrzymał akcję GKS.

O ile w pierwszej połowie częściej przy piłce byli bełchatowianie, o tyle po przerwie mecz był wyrównany, a nawet momentami przewagę osiągali gospodarze. PGE GKS miał szansę na gola, gdy po zagraniu Kamila Poźniaka przed bramkarzem Górnika znalazł się Mateusz Mak. Silvio Rodić wybił jednak piłkę. W końcówce jednak piłkarze Kieresia mogli dziękować szczęściu, gdy Shpëtim Hasani głową w idealnej sytuacji posłał piłkę obok bramki.

Remis nie jest złym wynikiem dla GKS, ale szkoda czerwonej kartki Bartosza Ślusarskiego, który w doliczonym czasie gry uderzył rywala i nie zagra minimum w dwóch najbliższych meczach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki