Przed starciem z liderem trenera Górnika martwiły absencje pauzujących za kartki środkowych defensorów: Jonathana de Amo i Marcina Biernata. Ich miejsce na placu gry zajęli Szymon Lewkot oraz Souleymane Cisse. Senegalczyk także był zagrożony czwartą żółtą kartką i w 73. minucie obejrzał kartonik tego koloru, co oznacza przymusową przerwę w następnym spotkaniu.
Ireneusz Mamrot nie mógł również skorzystać ze Sergieja Krykuna, który w niedawnym meczu z Rakowem Częstochowa odniósł uraz oka i lekarze zalecili odpoczynek od gry. W tej sytuacji większość akcji łęcznian szła prawą stroną, na której szalał Miłosz Kozak. Pomocnik Górnika wykorzystywał swoją szybkość, dobre panowanie nad piłką przy nacisku rywala i strzały z dystansu.
Gospodarze mimo absencji kluczowych graczy nie okazywali strachu przed liderem i od początku mocno ruszyli do przodu. Już w 2. minucie przed świetną okazją stanął Egzon Kryeziu, ale piłka po jego strzale z siedmiu metrów przeleciała nad bramką ŁKS.
Kwadrans później Słoweniec poprawił się i posłał futbolówkę obok interweniującego Aleksandra Bobka. Kryeziu zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego, a wcześniej piłka nieco przypadkowo odbiła się jeszcze od Karola Podlińskiego i trafiła pod nogi niepilnowanego pomocnika zielono-czarnych.
Łęcznianie nie rezygnowali z ataków, ale brakowało ostatniego, precyzyjnego podania, czy dokładniejszego uderzenia. Goście z Łodzi najczęściej próbowali strzałów z dystansu. Za każdym razem jednak Maciej Gostomski był dobrze ustawiony i ratował swój zespół.
Od pierwszej minuty na murawie przebywał Damian Gąska, który niedawno wrócił po długiej nieobecności spowodowanej kontuzją. 27-latek mógł „dobić” lidera, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Jedenastkę arbiter podyktował po dłuższej analizie sytuacji, w której na bramkę ŁKS strzelał Podliński, a piłka odbiła się od dłoni Nacho Monsalve.
Z rzutu karnego strzelał Gąska, ale Bobek wyczuł jego intencje, a potem jeszcze obronił dobitkę piłkarza Górnika. Ta sytuacja oraz narastające zmęczenie sprawiły, że inicjatywę zaczęli coraz bardziej przejmować łodzianie. Już w 67. minucie piłka wpadła do siatki gospodarzy, ale sędzia dostrzegł, że Pirulo przyjmując piłkę pomógł sobie ręką.
W ostatnich minutach łęcznianie skupili się wyłącznie na wybijaniu futbolówki spod własnej bramki, a ŁKS nacierał. Arbiter doliczył aż osiem minut i po upływie czterech goście doprowadzili do remisu. Dośrodkowanie z boku, stojąc tyłem do bramki, przyjął umiejętnie Stipe Jurić. Bośniak obrócił się z piłką i posłał ją obok stojących obrońców oraz Gostomskiego, który rozgrywał setne spotkanie w zielono-czarnych barwach
Górnik Łęczna – ŁKS Łódź 1:1 (1:0)
1:0 Egzon Kryeziu (17) 1:1 Stipe Jurić (90+4)
Górnik: Maciej Gostomski - Damian Zbozień, Szymon Lewkot, Souleymane Cisse, Daniel Dziwniel (90, Karol Turek) - Miłosz Kozak, Michał Pawlik (76, Wiktor Łychowydko), Egzon Kryeziu, Damian Gąska (64, Łukasz Grzeszczyk), Dawid Tkacz (76, Patryk Pierzak) - Karol Podliński (64, Hubert Sobol). Trener: Ireneusz Mamrot
ŁKS: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Artemijus Tutyškinas (74, Milan Spremo) - Pirulo (82, Dawid Kort), Michał Mokrzycki, Władysław Ochronczuk (62, Michał Trąbka), Mateusz Kowalczyk, Bartosz Szeliga (62, Maciej Śliwa) - Piotr Janczukowicz (62, Stipe Jurić). Trener: Kazimierz Moskal
Żółte kartki: Gąska, Cisse – Mokrzycki, Monsalve, Pirulo, Dankowski, Tutyskinas
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole)
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?