- Już brakuje słów, by naszą grę ocenić. Powiem tylko tyle, że człowiek bardzo długo pracuje na nazwisko, a bardzo szybko może to wszystko spieprzyć - zdenerwowany Tomasz Wróbel tak mówił dla komentatora stacji Canal Plus po piątkowym, przegranym meczu z Górnikiem w Zabrzu.
Po tąpnięciu w poprzednim, przegranym 0:5 meczu z Polonią optymiści liczyli, że zmiany w składzie odmienią drużynę PGE GKS.
Niestety, nic z tego. Już w 12 minucie piątkowego spotkania bełchatowianie stracili gola. Piłki dośrodkowanej z prawej strony nie sięgnął Piotr Piekarski i z bliska głową gola zdobył Mariusz Przybylski. Mało zdecydowanie zachował się też Szymon Sawala przy tym dośrodkowaniu wykonanym przez obrońcę Górnika Seweryna Gancarczyka.
Jeszcze gorsze dla drużyny z Bełchatowa miało nadejść za kilka minut. W 22 minucie Maciej Wilusz sfaulował Pawła Olkowskiego, a 10 minut później nieprzepisowo zatrzymał napastnika Górnika Zabrze Prejuca Nakoulmę. Sędzia ukarał Macieja Wilusza drugą żółtą, czyli czerwoną kartką.
W dziesiątkę bełchatowianie musieli inaczej ustawić swą grę. Na dodatek sędzia nie zdecydował się na podyktowanie karnego dla drużyny PGE GKS, gdy Krzysztof Mączyński faulował Kamila Wacławczyka. O ten brak reakcji można mieć pretensje do arbitra.
W 56 minucie Górnik zadał decydujący w tym meczu cios. Arkadiusz Milik, wykorzystując swą dużą szybkość startową ośmieszył Szymona Sawalę i zagrał wszerz pola karnego. Piłka minęła wszystkich, aż dotarła do Aleksandra Kwieka, który tylko dołożył nogę i było 2:0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?