Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gortat: Zagram w EuroBaskecie, jak się uda to również w... ŁKS

Maciej Stolarczyk
Gortat: Zagram w EuroBaskecie, jak się uda to również w... ŁKS
Gortat: Zagram w EuroBaskecie, jak się uda to również w... ŁKS Dziennik Łódzki/archiwum
Z Marcinem Gortatem, koszykarzem Phoenix Suns, rozmawia Maciej Stolarczyk.

Kibice z niecierpliwością czekali na Pana decyzję o grze w reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy. Czas ją ogłosić...
Marcin Gortat: Chcę przeprosić kibiców i dziennikarzy, że tak długo zwlekałem z deklaracjami. Moja obecność w kadrze była uzależniona od lokautu w NBA. Nie chciałem mówić, że przyjadę na kadrę, a później to odwoływać, bo to byłoby nieodpowiedzialne. Teraz niezręcznie się czuję, ogłaszając moją decyzję, bo nie jestem żadną gwiazdą. Nie chcę robić z tego show, więc po prostu powiem: Wystąpię na mistrzostwach Europy i z wielką przyjemnością będę reprezentował Polskę. [W tym momencie menedżer Gortata Michał Micielski dodał, że Gortat zagra w reprezentacji, jeżeli PZKosz zapłaci ubezpieczenie w wysokości ok. miliona złotych - red.].

Czyli lokaut NBA ułatwił Panu przyjazd na zgrupowanie?
Tak. Gdyby lokautu nie było, prawdopodobnie nie zagrałbym w reprezentacji. Miałbym przed sobą co najmniej sto meczów w NBA i musiałbym się do nich przygotować, oszczędzać siły. Od kiedy jestem w Phoenix Suns wszystko się zmieniło. Jestem ważną częścią drużyny i trener Alvin Gentry nie chciał, żebym jechał na kadrę. I jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe.

Czy PZKosz zapłaci za Pana ubezpieczenie?
Tak mnie zapewniono. Wiem też, że FIBA ma wziąć na siebie część kosztów. Gdy tylko mój agent dostanie odpowiednie dokumenty, pojawię się na treningu reprezentacji.

Czego spodziewać się po Polsce w EuroBaskecie? Zagracie w grupie śmierci.
Fajerwerków raczej nie ma co oczekiwać, ale podejmiemy walkę. Jeżeli przegramy, to po zaciętych bojach. Nie jedziemy w najmocniejszym składzie, będzie dużo młodzieży. I dobrze, bo chłopaki będą mieli okazję się czegoś nauczyć.

Jakie ma Pan plany na czas lokautu?
Jest mnóstwo możliwości. Miałem oferty z Rosji, z Belgii, nie wykluczam nawet wyjazdu do Chin ani gry w ŁKS. Problem jest taki, że mam ważny kontrakt i żaden klub nie kwapi się z zatrudnieniem gracza, który musi wrócić do NBA, gdy lokaut się skończy. Mój agent rozmawiał z FC Barceloną, Realem Madryt, CSKA Moskwa. Kluby powiedziały krótko: Lubimy Gortata, ale nie zatrudnimy go, bo trzeba zapłacić ubezpieczenie, a on po miesiącu może wrócić do USA.
Grę w ŁKS traktujemy w kategorii żartu, przynajmniej jeśli chodzi o rozgrywki Tauron Basket Ligi. To będzie jakiś mecz pokazowy?
Nie. Jeżeli będzie szansa, na sto procent zagram w meczu ligowym ŁKS. Przynajmniej kilka minut. Oczywiście, jeżeli uda się dopiąć wszystkie formalności. Jestem człowiekiem, który nie rzuca słów na wiatr. Był pewien zakład i mam zamiar się z niego wywiązać.

W lokaucie z grubsza chodzi o to, że koszykarze chcą więcej zarabiać, a właściciele klubów nie chcą się na to zgodzić. W Pana ocenie, kto w tym sporze zachowuje się rozsądnie, a kto jest pazerny?
Trudno powiedzieć. Każda strona chce jak najlepiej dla siebie. Przede wszystkim nie możemy zapomnieć o tej najważniejszej stronie układu, czyli kibicach. To oni napędzają interesy każdego klubu. Ze względu na fanów powinniśmy jak najszybciej dojść do porozumienia.

Jak będzie wyglądała drużyna Phoenix Suns po lokaucie?
Spotkałem się z menedżerem Suns, który podzielił się ze mną wizją budowy drużyny. Nie jestem już zawodnikiem rezerwowym, mam duży wpływ na grę zespołu i działacze uznali, że należy o tym ze mną porozmawiać. Mogę zdradzić, że jeżeli uda się zrealizować transfery, o których mówiliśmy, będziemy bardzo mocnym zespołem.

Da się Pan namówić na stworzenie piątki marzeń NBA według Marcina Gortata?
Czemu nie. Moja piątka jest następująca: Rozgrywający - Steve Nash. Rzucający obrońca - Dwyane Wade. Niski skrzydłowy - Kobe Bryant. Silny skrzydłowy LeBron James. Center - oczywiście Marcin Gortat.

Ostatnio wykazuje się Pan nie tylko jako koszykarz. Zagrał Pan na bramce w charytatywnym meczu piłki nożnej Steve'a Nasha. Zostało coś z umiejętności wypracowanych kiedyś na treningach?
Wydawało mi się, że zostało, ale szybko się przekonałem, że jednak nie. Koordynacja rąk i oczu zanikła. Trudno było złapać bardzo szybko latające piłki. Grałem przeciwko byłym mistrzom świata i okazało się, że piłkarsko dzieli nas przepaść. Ale i tak było to niesamowite przeżycie.

Jest Pan w Polsce nie tylko ze względu na reprezentację. Wkrótce ruszą organizowane przez Pana kampy dla młodzieży. W tym roku zaczną się wyjątkowo.
To prawda. W NBA jesteśmy bardzo związani z promocją armii. Postanowiłem to przenieść na polskie podwórko. 8 lipca przej-dę trening z komandosami jednostki GROM. Mam nadzieję, że będą mieli dla mnie buty w dobrym rozmiarze, żebym mógł przejść te ćwiczenia. Przy okazji spotkam się z dziećmi żołnierzy, którzy wyjechali do Afganistanu i pogratuluję im, że mają wspaniałych ojców. Przeprowadzę też z nimi skrócony trening koszykarski. W Stanach miałem okazję używać prawdziwej broni na strzelnicy i od tego momentu zmieniło się moje postrzeganie armii i wojny. Nabrałem dużo szacunku do żołnierzy i chcę dla nich jak najwięcej zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki