Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grabarczyk: Kwiatkowski na prezydenta Łodzi? To jakaś fikcja polityczna...

rozm. Marcin Darda
Grzegorz Gałasiński
Rozmowa z Cezarym Grabarczykiem, wicemarszałkiem Sejmu i jednym z liderów łódzkiej PO.

W Newsweeku przeczytałem, że rozstał się Pan z Andrzejem Biernatem i teraz on, a nie Pan rządzi tzw. porozumieniem 11 baronów regionalnych w Platformie Obywatelskiej. Ma większe wpływy od Pana?
Z Andrzejem Biernatem blisko współpracuję od 2005 roku. I powiem, że to jest dobra współpraca.

Stanie Pan z nim do pojedynku o przywództwo w regionie łódzkim?
Do tej pory działamy w bliskim porozumieniu. Staramy się budować taką moc Platformy, która pozwala realizować pewne cele. Gdyby w polityce można było coś osiągnąć w pojedynkę, to nie byłoby partii politycznych. Ale trzeba bliskiej i dobrej współpracy, by razem mieć większą zdolność przekonywania do naszych racji.

A gdyby okazało się, że wybory na szefa regionu to jedyna dla Pana droga do zarządu krajowego Platformy?
Byłem jednym ze współautorów tego postanowienia statutu Platformy, który wprowadzał szefów regionów do zarządu krajowego Platformy. Nie można dopuścić do tego, by o sprawach czterdziestomilionowego kraju decydowały wąskie grona, stąd poszerzenie zarządu krajowego. Czy będę startował do zarządu głównego? Jestem członkiem tego zarządu kolejną kadencję i nie ma na dziś potrzeby podejmowania w tej kwestii jakichś decyzji. Dopiero za pół roku rozpoczynamy wybory w kołach, a konwencja krajowa podczas którego wybrany będzie m.in. zarząd partii, to dopiero początek przyszłego roku. Jest jeszcze sporo czasu.

A niektórzy mówią, że kampania w Platformie już się zaczęła. Pańska konferencja o etapowaniu Kolei Dużych Prędkości oraz zapewnieniu finansowania tunelu średnicowego też jest tak odbierana, jakby Cezary Grabarczyk chciał pokazać swą siłę.
To wybory parlamentarne są sprawdzianem i wskazówką, na ile poglądy polityka są akceptowane przez wyborców. W ostatnich wyborach do Sejmu uzyskałem dopiero trzecie miejsce. Dziś ten wynik byłby chyba nieco lepszy, ale muszę poczekać do kolejnego testu, ponieważ zamierzam ponownie kandydować do Sejmu. Uważam jednak, że przez półtora roku nie pojawiła się w Łodzi ani regionie łódzkim tak wyrazista osobowość, która chciałaby wytyczać pewne śmiałe cele do osiągnięcia. To znaczy, że mam jeszcze sporo do zrobienia.

Są jednak tacy w PO, którzy mówią, że byłby Pan idealnym szefem partii w Łodzi, bo Hanna Zdanowska ma zbyt dużą władzę. Nie musi się przed zarządem PO tłumaczyć, a niektórzy uważają, że powinna, choćby za sprawę doniesienia do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Ale każdy polityk jest weryfikowany ze swej skuteczności w wyborach. Do końca kadencji samorządowej zostało półtora roku. Prezydent Hanna Zdanowska ma zatem sporo czasu na przedstawienie swoich dokonań, a jest ich coraz więcej. Ona musi się tłumaczyć przede wszystkim przed wyborcami, przed mieszkańcami Łodzi, a nie przed Platformą. Przypomnę tylko, że to pierwsza kadencja, w której decyzje konsultowane są z mieszkańcami, a kolejny raz część budżetu Łodzi ma charakter obywatelski. Mówimy o 20 mln zł, czyli po 3 mln zł na każdą dzielnicę i 5 mln zł na przedsięwzięcie szersze. Wyborcy zweryfikują działania pani prezydent. Jeśli chodzi o Platformę, to Hanna Zdanowska ma akceptację członków partii, dziś po kolei odwiedza łódzkie koła Platformy . Dostrzega jako przewodnicząca, że wiele rzeczy można by inaczej poprowadzić, ale ja z kolei dostrzegam na tych spotkaniach poparcie dla niej, nie ma więc co mówić o moim kandydowaniu na stanowisko szefa powiatu w Łodzi.

Jest Pan pewien, że prezydent Zdanowska wygra drugą kadencję?
Dziś część ważnych dla Łodzi inwestycji jest w fazie, która nie jest jeszcze widoczna, choć wiadukt trasy Górna nabiera już kształtów. W przyszłym roku widoczny już będzie nowy dworzec Łódź Fabryczna ,o którym minister transportu Sławomir Nowak mówi, że nie jest zagrożoną inwestycją. Wiemy też, że będzie tunel średnicowy i to jest też zasługa władz miasta.

Jeśli tak, to dlaczego, gdy Pan o tym informował, nie zaprosił Pan na konferencję prezydent Zdanowskiej? Ona dziś chyba potrzebuje ogrzania się w takich ciepłych newsach, bo znów zbierane są podpisy pod referendum.
Łódź ma już doświadczenia z referendum skracającym kadencję prezydenta miasta. Dzięki temu wiemy, że skrócenie kadencji powoduje wyhamowanie ważnych projektów, bo one po prostu tracą gospodarza. Mam nadzieję, że łodzianie po raz drugi przed decyzją, czy podpisać się pod wnioskiem o referendum, czy nie podpisywać, zastanowią się dużo głębiej niż poprzednio.

Przecież Platforma na czele z Panem poparła tamto referendum, które odwołało Jerzego Kropiwnickiego.
Przy czym Platforma nie uczestniczyła wówczas w zbieraniu podpisów. Poparliśmy referendum dopiero wówczas, gdy zostało zarządzone. Scenariusz był wówczas taki: Sojusz Lewicy Demokratycznej przeprowadza skutecznie referendum, a następnie prze do władzy. Gdybyśmy w tej ostatniej fazie nie włączyli się do referendum, mogłoby się zdarzyć, że to Sojusz dziś rządziłby Łodzią. A pamiętamy, że ich wcześniejsze rządy w Łodzi dobre nie były.

Czy decyzja prezydent o budowie stadionu nie była podyktowana obawą o liczbę podpisów pod referendum? Najpierw była obietnicy dwóch stadionów, potem opcje: Orzeł albo Widzew, a teraz Widzew i rozpoczęcie budowy na ŁKS. Chwilę po tym jaki kibice ŁKS zaczęli mówić o przyłączeniu się do referendum.
Mam nadzieję, że nie.

To zdaje się nie jest jedyny problem pani prezydent. Niedawno pojawił się arcyciekawy sondaż, który widzi jako kandydata na prezydenta posła Krzysztofa Kwiatkowskiego. Ma 31 proc poparcia, potem jest Dariusz Joński z SLD i dopiero Hanna Zdanowska z 9 procentowym poparciem.
O tym, że Krzysztof Kwiatkowski jest popularnym w Łodzi politykiem przekonałem się osobiście półtora roku temu. Wygrał ze mną wybory do Sejmu i mimo że kandydował z trzeciego miejsca, to zdobył kilka razy więcej głosów niż ja. W tym sondażu to było jedyne zestawienie polityków z tej samej formacji. Mimo że przy jednym z nich (przy Krzysztofie Kwiatkowskim - przyp.red.) dopisano, że to kandydat niezależny, to w sumie i tak pokazuje to dobitnie , że to kandydaci Platformy mogliby, gdyby kandydował jeden, wygrać wybory na prezydenta Łodzi już w pierwszej turze. To jest dobry prognostyk dla Platformy.

Ale prognostyk, który nie przeczy temu, że być może łódzki elektorat Platformy wolałby wybrać Kwiatkowskiego zamiast Zdanowskiej. On chyba wciąż ma ambicje prezydenckie w Łodzi, a to dla prezydent Zdanowskiej może być kłopot.
Niekoniecznie musi to oznaczać kłopoty. Przecież ostatecznie decyzję o kandydacie na prezydenta Łodzi Platforma podejmie najwcześniej jesienią, a do tego czasu sporo się wyjaśni.

To kandydatem Platformy może być ktoś inny niż Hanna Zdanowska?
(śmiech). Miałem co innego na myśli.

A gdyby poseł Kwiatkowski zdecydował się jednak kandydować jako niezależny, a zatem przeciw kandydatowi Platformy?
Platforma będzie mieć własnego kandydata na prezydenta Łodzi i wówczas może się okazać, że ten sondaż może być zwodniczy. Jednak jego podstawowy przekaz jest taki, że wygrywają kandydaci Platformy i to jest najważniejsze. Upieram się zatem, że to bardzo pozytywny dla na prognostyk.

No dobrze, ale co by było, gdyby jednak Kwiatkowski wystartował na prezydenta Łodzi?
Wydaje mi się, że to jest polityczna fikcja. To o tyle istotne, że ja bardzo mocno stąpam po ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki