Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grać na Euro każdy może, byle nie do swojej bramki

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka Dziennik Łódzki/archiwum
Jarosław Kaczyński nie chce grać na Ukrainie. Pewnie wolałby w Warszawie. Zwłaszcza że na otwarcie Euro 2012 swój mecz w stolicy rozegrają obrońcy Telewizji Trwam. Spodziewany jest też występ drużyny Solidarności - w sprawie emerytur. W Warszawie umiejętności defensywne może zaprezentować reprezentacja kierowców - w sprawie tańszej benzyny.

Nie zapominajmy o taksówkarzach - 8 czerwca chcą stawić opór deregulacyjnej ofensywie ministra Gowina. Będzie się działo. Bodaj Zbigniew Boniek popisał się ostatnio efektownym stwierdzeniem, że Euro 2012 jest największą imprezą organizowaną przez Polskę od czasu zjazdu gnieźnieńskiego. Tysiąc lat temu. Niewątpliwie w czerwcu oczy świata będą skierowane na Polskę. Dlatego tak wielu chce zagrać na Euro. Lista drużyn piłkarskich jest wprawdzie dawno zamknięta, ale do ugrania na bocznych boiskach wciąż jest wiele.

Zapowiadając protest w sprawie TV Trwam poseł PiS Andrzej Jaworski mówił: "Będziemy chcieli pokazać, że w naszym kraju nie szanuje się konstytucji, łamie się prawo i dyskryminuje katolików". OK, można tylko zapytać: a kogo to na świecie obchodzi? Świat zobaczy kilka niezrozumiałych migawek, dzięki którym parę osób uzna pewnie, że my, Polacy, jesteśmy dziwni. I tyle. A kiedy Jaworski dodaje, że nie ulegnie szantażowi i ma prawo wyrażać niezadowolenie, również w trakcie Euro, to można odparować: i kto tu mówi o szantażu?

Najtrudniej jednak zrozumieć o co gra Jarosław Kaczyński, apelując o bojkot ukraińskiej części Euro. Czy rzeczywiście chodzi tylko o siniaki na ciele Julii Tymoszenko? A może o to, żeby się wyróżnić z tłumu? Żeby nie było już sprawy, w której między nim a Tuskiem nie stoi mur? Żeby zwiększyć dochód narodowy poprzez przeniesienie brakującej nam połowy mistrzostw na nasze, ojczyste boiska? Żeby pokarać Ukraińców za stare grzechy UPA? Nie, nie brnijmy dalej w paranoję.

Znamienne, że od swojego prezesa odciął się eurodeputowany Ryszard Czarnecki, akurat znany powszechnie z zamiłowania do piłki. Oczywiście, swojego byłego prezesa natychmiast skontrował lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro - w zażartej walce o rząd dusz na prawicy też przecież nie ma sprawy, w której przywódcy PiS i SP mogliby prezentować zbliżone stanowisko.

Apelując o bojkot Ukrainy, chcąc nie chcąc, Kaczyński stał się Europejczykiem z krwi i kości, bo dołączył do chóru zachodnich polityków, którzy na Ukrainę w czerwcu nie polecą. Zwłaszcza niemieckich! Gdyby jednak prezes PiS mówił tylko o bojkocie politycznym, można dyskutować o słuszności. Ale Kaczyński idzie dalej - postuluje, aby instytucje europejskie rozważyły scenariusz odebrania Ukrainie prawa do organizacji mistrzostw. Ciekawe, czy Julia Tymoszenko chciałaby, żeby prezes Kaczyński odbierał Ukrainie mistrzostwa i to jeszcze z jej nazwiskiem na ustach?

To chyba najprostszy argument, za nim można powtórzyć te bardziej wyrafinowane: wykluczenie Ukrainy, kopniak sprzedany jej akurat przez Polskę byłby zaprzeczeniem wielu lat naszej polityki wschodniej, polegającej na wciąganiu Ukrainy w orbitę wpływów świata zachodniego. Rosja tylko czeka na taki scenariusz. Niemcy, Rosja - czy ktoś tu kiedyś mówił o kondominium?

Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki