18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grubski: Kwiatkowski musi zapomnieć o prezydenturze Łodzi

Marcin Darda
Senator Maciej Grubski: nie ma co ukrywać, że powstał w łódzkiej PO układ, związany z byłym ministrem Krzysztofem Kwiatkowskim.
Senator Maciej Grubski: nie ma co ukrywać, że powstał w łódzkiej PO układ, związany z byłym ministrem Krzysztofem Kwiatkowskim. Krzysztof Szymczak/archiwum
Na początku kadencji nie wypadało nie wstąpić do Łódzkiego Zespołu Parlamentarnego, ale jeśli w trakcie pracy widzi się negatywne cechy takiego zespołu, a ja uważam, że taką cechą stało się atakowanie i krytykowanie prezydent Łodzi przez opozycję, to ja takiej strategii akceptować nie mogę jako członek PO. Z Maciejem Grubskim, łódzkim senatorem PO, rozmawia Marcin Darda.

Po tym jak odszedł Pan z Łódzkiego Zespołu Parlamentarnego, otrzymuje Pan gratulacje czy wysłuchuje żalów?

Wywołało to pewną dyskusję, także w Warszawie. Było sporo pytań od kolegów z PO, ale żadnych negatywnych reakcji. Gratulacje też odebrałem, ale od kogo nie powiem, bo nie ujawniam prywatnych rozmów.

To Pańskie odejście nie jest jakąś sztuczką PR? I tak nie bywał Pan na spotkaniach zespołu...

Bywanie na spotkaniach tego zespołu nie ma nic do rzeczy, bo jego siłą jest liczba parlamentarzystów, którzy do niego należą. Podkreślam: należą, niekoniecznie bywają. Na początku kadencji nie wypadało nie wstąpić, ale jeśli w trakcie pracy widzi się negatywne cechy takiego zespołu, a ja uważam, że taką cechą stało się atakowanie i krytykowanie prezydent Łodzi przez opozycję, to ja takiej strategii akceptować nie mogę jako członek PO.

To krytykowanie pani prezydent jest zabronione?

Naturalnie, że nie. Krytykować można, a nawet trzeba, ale tylko wtedy, gdy są do tego jakieś podstawy. Natomiast otwarte spotkania zespołu to jest wręcz kreowanie płaszczyzny do jakiejś wydumanej krytyki nie tylko personalnej, ale i krytykowania inwestycji, które mogą zmienić oblicze tego miasta, nawet regionu. To szkodzi, a przecież jesteśmy obserwowani przez instytucje europejskie, które współfinansują na przykład budowę dworca i węzła w Łodzi, a dla nich szalenie istotny jest także klimat społeczny wokół tej inwestycji. To się dzieje w sytuacji, kiedy zamrożono projekt Kolei Dużych Prędkości i kiedy w związku z tym Bruksela zastanawia się nad zmniejszeniem finansowania dla dworca.

Tu idzie o to, by wykonawca pokazał harmonogram robót. Niedawno przez to pękł klub PO w Radzie Miejskiej. To źle, że parlamentarzyści, radni i zwykli łodzianie chcieliby wiedzieć, jak te prace pójdą i czy się jeszcze bardziej nie opóźnią?

Prezydent miasta jest w kontakcie z radnymi i na bieżąco informuje ich o postępach przy budowie. Mnie niepokoi fakt, że zespół majstruje przy tej inwestycji i na siłę chce coś upublicznić, by się pokazać swojej publiczności. Nieszczęście polega na tym, że ta strategia przeniosła się na Radę Miejską. Na początku kadencji było kilku radnych w klubie PO, którzy stali naprzeciw tego, co proponowała prezydent Hanna Zdanowska. Dziś tych radnych jest już siedmioro i PO musi z tego wyciągnąć jakieś wnioski. Bo przecież sytuacja wygląda dziś tak, że trzecia część klubu PO wspiera opozycję w Radzie Miejskiej.

A gdyby to od Pana zależało, to jak rozwiązałby Pan problem tej zbuntowanej części klubu PO?

Nie toleruję niesubordynacji, zatem nie dziwię się, że zarząd miejski PO oddał sprawę do sądu koleżeńskiego. Wiem, że część z tej siódemki tego żałuje, bo rozmawiałem z dwoma lub trzema osobami. Mają świadomość, że wmanewrowali się w jakiś układ wewnątrz Platformy, który idzie przeciw prezydent Zdanowskiej. Konsekwencje jakieś muszą być, zatem ja w pełni rozumiem wniosek o usunięcie tych osób z klubu, nawet z partii. Przecież gdyby taka obstrukcja trwała nadal, to jest to niebezpieczne dla funkcjonowania klubu i samej prezydent Zdanowskiej. Wygraliśmy te wybory z dużą przewagą i z dużym zaufaniem społecznym, więc dziś nie możemy sobie pozwolić na to, by radni PO uprawiali swoją politykę wbrew prezydentowi miasta.

Co to za układ "przeciw Zdanowskiej"?

Nie ma co ukrywać, że powstał w łódzkiej PO układ, związany z byłym ministrem Krzysztofem Kwiatkowskim, przy okazji szefem Łódzkiego Zespołu Parlamentarnego. Nie rozumiem tego postępowania, bo to jego polityczne ADHD w krajowych mediach i tak pokazuje, że on się w tym warszawskim świecie nad wyraz spełnia. Nie ma potrzeby, by jakikolwiek parlamentarzysta mieszał się w sprawy Rady Miejskiej i prezydenta miasta.

Pan teraz przyznał, że w Łodzi są dwie Platformy. Pytanie, jak różne są ich cele?

To nie powinna być kwestia różnych celów. W 2010 roku PO zdecydowała, że kandydatem na prezydenta będzie Hanna Zdanowska, zatem dziś nie ma co tego kwestionować. W 2006 roku także dzięki mnie kandydował na to stanowisko Krzysztof Kwiatkowski i wszyscy ten wybór szanowali. Wtedy przegraliśmy, ale ze Zdanowską wygraliśmy. Dziś trzeba ją wspierać, szczególnie wewnątrz PO, i w ciężkiej sytuacji ekonomicznej miasta, którą ona zastała.

Czy to sugestia, że Krzysztof Kwiatkowski nadal ma ambicje, by zostać kandydatem PO na prezydenta Łodzi?

Myślę, że Krzysztof liczy się w grze o wysokie stanowiska państwowe, był przecież bardzo przyzwoitym ministrem sprawiedliwości. Tę przygodę z politycznym mieszaniem w łódzkiej PO powinien zakończyć, bo ona nie służy ani Łodzi, ani jej prezydentowi, ani partii. Nie wyobrażam sobie innego kandydata na prezydenta za dwa lata niż Hanna Zdanowska
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki