Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Schetyna: Nie wierzę, że Palikot wejdzie do Sejmu

Redakcja
Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna Dziennik Łódzki / archiwum
Z Grzegorzem Schetyną, marszałkiem Sejmu i wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, rozmawia Marcin Darda

Czuje się Pan świętą krową polskiej polityki? Tak ochrzcił Pana Janusz Palikot, który stwierdził, że za nic Pan jako marszałek Sejmu nie odpowiada.

Palikot wystarczająco się skompromitował. Nie mam zamiaru komentować jego słów.

A gdyby się okazało, że utworzycie większość tylko z posłami Palikota? Bo po ostatnich szarżach sondażowych Palikota tak się może ułożyć sejmowa arytmetyka.

Nie wierzę, że Palikot wejdzie do Sejmu. Przede wszystkim dlatego, że oprócz głośnych krzyków, nie jest w stanie merytorycznie argumentować swoich racji. Jeśliby odjąć krzyk, to z jego wypowiedzi niewiele zostaje. Członkowie ruchu to zespół ludzi o kompletnie nieznanych nazwiskach, poza liderem. Wszystko oczywiście zależy od arytmetyki wyborczej, od tego, jak będzie wyglądał podział miejsc w parlamencie, wówczas będzie wiadomo, kto z kim może rozmawiać o tworzeniu rządu.

Jak zachowa się Platforma, gdy to nie ona będzie tworzyć rząd? Bo Jarosław Kaczyński twierdzi, że was pokona.

Wszystkiego dowiemy się 10 października. Do wyborów pozostały niespełna dwa tygodnie, musimy zrobić wszystko, by zmobilizować przede wszystkim tych, którzy głosowali na nas cztery lata temu. Musimy Polaków przekonać, że idąc na wybory i głosując na Platformę, jednocześnie głosują za kontynuowaniem zmian w dobrym kierunku. Wierzę, że Platforma zwycięży i będzie zmieniać Polskę na lepsze. Ale pewność będziemy mieli właśnie 10 października.

A jeśli rządzić będzie Platforma, to kto będzie premierem? Bo są ludzie, którzy takie aspiracje przypinają Panu.

O własnych aspiracjach wolałbym mówić sam, nie chcę, by ktoś to robił za mnie. Jeśli wygra Platforma, to jestem na sto procent przekonany, że utworzymy koalicję rządową, a jeszcze większą pewność mam co do obsady stanowiska premiera. Będzie nim ponownie Donald Tusk.

A Pan by chciał wejść do tego nowego rządu?

Uczestnictwo w tworzeniu nowego rządu zależy od wielu czynników. Choćby od tego, które ugrupowania ten rząd będą tworzyć, z jakimi wynikami wyborczymi te formacje wejdą do Sejmu, jak zostanie sformułowana umowa koalicyjna, od programów, możliwości budżetowych. Słowem: od bardzo wielu rzeczy.

Ale powrót do roli szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w randze wicepremiera to byłby powrót spektakularny.

Można mówić o spektakularnych powrotach, ale często mówi się o tym, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Moja rola w przyszłej kadencji będzie zależeć w pierwszej kolejności od decyzji wyborców, od tego czy 9 października ponownie zaufają Platformie.

Poparł Pan w Łodzi ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. To nie jest prztyczek w stronę ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka? Oni dwaj są z PO, ale biją się tu o wszystko.

Przyjechałem do Łodzi na zaproszenie Krzysztofa Kwiatkowskiego, mojego bliskiego kolegi. Widzę jak pracuje i wiem, że warto mu pomóc. Poinformowałem o swojej wizycie przewodniczącego Andrzeja Biernata (szef regionu łódzkiego PO - red.), a on się ucieszył z mojego przyjazdu. Zawsze popieram tych, którzy chcą tego poparcia. Kibicuję też pani poseł Iwonie Śledzińskiej-Katarasińskiej. Znam ją od wielu lat, bo to ona uczyła mnie parlamentu i dojrzałej polityki, bardzo wiele jej zawdzięczam. Popieram też młodego posła Jarka Stolarczyka, bo widzę jak bardzo jest zaangażowany w pracę w parlamencie i jak odpowiedzialnie podchodzi do pracy legislacyjnej (marszałek przegląda ulotkę wyborczą Stolarczyka - red.). Uważam, że w takim miejscu jak Łódź trzeba popierać ludzi, którzy mają doświadczenie parlamentarne, którzy pokazali, że dobrze współpracują z samorządem. Bo Łódź na to zasługuje.

A minister Grabarczyk nie prosił Pana o poparcie?

Nie prosił, ale zawsze ciepło o nim mówię za to co zrobił i tłumaczę go za to, czego nie zrobił. Jestem mieszkańcem Wrocławia, który zyskał piękną, nową autostradową obwodnicę miasta. Była to decyzja rządu i premiera Tuska, ale zrealizowało ją Ministerstwo Infrastruktury oraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Czy to znaczy, że nie rywalizuje już Pan z ministrem Grabarczykiem o to, kto jest nr 2 w Platformie po Donaldzie Tusku? Bo o waszych konfliktach zawsze dużo się mówiło, a jakoś nigdy żaden z was tego nie zdementował.

W Platformie jest czterech wiceprzewodniczących, a ja jestem pierwszym wiceprzewodniczącym. Razem z ministrem Grabarczykiem pracujemy w zarządzie, możemy się różnić, inaczej spoglądać na pewne problemy, ale co do istoty nie różnimy się: dla nas najważniejsza jest Platforma, jej wynik i jej sukces, bo to także jest sukces naszego kraju. To jest wielka odpowiedzialność, dlatego wiemy, że jeśli nie będziemy razem pracować, to Platforma nie wygra. A zwycięstwo to jest nasz cel, bo zwycięstwo pozwoli kontynuować zmiany w Polsce, zrobić ten następny krok.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki