Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halina Przytuła: Największa kobieca osobowość w historii łódzkiego futbolu

Marek Kondraciuk
Wielkie indywidualności Łódzkiego Związku Piłki Nożnej: Halina Przytuła z prezesem Kazimierzem Figurskim (od lewej) i Januszem Marcinkowskim
Wielkie indywidualności Łódzkiego Związku Piłki Nożnej: Halina Przytuła z prezesem Kazimierzem Figurskim (od lewej) i Januszem Marcinkowskim archiwum prywatne
Gdyby ogłosić plebiscyt na największą kobiecą osobowość w historii łódzkiej piłki nożnej, to wygrałaby go pewnie Halina Przytuła, obchodząca w tym roku jubileusz 50-lecia działalności w sporcie i 75-lecia urodzin. W minionym półwieczu trudno było sobie wyobrazić ŁZPN bez niej.

W dobie, w której nie było jeszcze komputerów Halina Przytuła znakomicie zastępowała komputer.

- Zawsze wiedziała wszystko, co się dzieje w łódzkim futbolu - wspomina red. Wojciech Filipiak, wieloletni dziennikarz m.in. "Głosu Robotniczego". - Podziwialiśmy ją, że pamięta kto z kim gra w jakiej lidze i kiedy, a do tego jeszcze kto sędziuje mecz. Dla dziennikarzy jej pomoc była bezcenna. Mówiliśmy żartobliwie, że Pani Halinka rządzi nawet prezesami, bo była większym autorytetem od niektórych swoich szefów.

- Miałam w głowie ponad dwieście numerów telefonów i nie musiałam posługiwać się notesem ani książką telefoniczną - wspomina jubilatka. - Komputerów nie było. Raz w życiu nawaliłam, bo wysłałam, sędziów dwa razy na jeden mecz. Pamiętam, a było to bodaj w 1979 roku, że miał sędziować Andrzej Urban, syn znanego trenera Michała Urbana, w Pucharze Polski w Poddębicach. Mecz był w niedzielę, a ja wysłałam sędziów w sobotę i później musieli jechać raz jeszcze, następnego dnia. To była jedyna taka wpadka - dodaje Halina Przytuła.

- Szpagat zrobię i dziś

- Przygodę ze sportem zaczęłam od gimnastyki - mówi Halina Przytuła. - Trenowałam w Tramwajarzu, bo obok ŁKS właśnie ten klub, znany później z sukcesów kolarzy, miał sekcję gimnastyczną. Byłam mistrzynią Łodzi na sześciu przyrządach. Największym przeżyciem był udział w pokazach na stadionie ŁKS przed finiszem Wyścigu Pokoju. Do dzisiaj potrafię zrobić szpagat.

Szpagaty pani Halinki przeszły do legendy. Kiedy była już w wieku... raczej seniorskim wielu nie dowierzało, że potrafi jeszcze zrobić szpagat. Czasem więc na imprezach towarzyskich dawała się namówić do takiego popisu, zbierając uzasadniony aplauz.

- Halinkę poznałem jako nastoletnią gimnastyczkę - wspomina red. Michał Strzelecki, nestor łódzkich dziennikarzy. - Robiłem z nią jakąś rozmówkę do gazety. Wkrótce zobaczyłem jak ćwiczyła w ośrodku Tramwajarza nad stawem. Spacerowałem z żoną i małym wówczas synkiem Pawłem. Powiedziałem do Marysi: zobacz, co ta dziewczyna wyprawia! Podziwialiśmy jej sprawność. A po kilku latach spotkałem ją już przy biurku w ŁZPN - dodaje redaktor Michał Strzelecki.

Pod rządami 7 prezesów

- Pracę w Łódzkim Związku Piłki Nożnej rozpoczęłam w 1958 roku - opowiada Halina Przytuła. - Trafiłam na świetny moment, bo akurat ŁKS zdobył pierwsze mistrzostwo Polski i całą Łódź ogarnęła euforia. Do związku ściągnął mnie Janusz Marcinkowski, wybitny sędzia międzynarodowy. Pracowaliśmy razem w Cetebe, gdzie trafiłam po ukończeniu Technikum Handlu Zagranicznego. Pracowałam za kadencji siedmiu prezesów: Heliodora Konopki, Józefa Milanowskiego, Jana Powązki, Tadeusza Malarskiego, Kazimierza Figurskiego, przeszłam na emeryturę za rządów Mirosława Wróblewskiego, a teraz współpracuję z Edwardem Potokiem. W 1965 urodziłam dziecko i poszłam na długi urlop macierzyński. Powrót do piłki i do związku zaproponował mi Wacław Pegza. Do kwietnia 1998 pracowałam na etacie w ŁZPN, a później zaczęłam działać społecznie w kole seniora, któremu obecnie przewodniczę. Jestem jedyną kobietą w gronie seniorów, więc mam dodatkową satysfakcję, że właśnie mnie powierzono rolę przewodniczącej - dodaje jubilatka.

Instytucja

- To nie była pracownica związku tylko instytucja - mówi były sędzia Eugeniusz Wazia. - Nie było sprawy, której nie potrafiłaby załatwić, albo którą odkładałaby na później. Sędziowie uwielbiali ją, bo była kompetentna, uczynna i pełna humoru.

- W ŁZPN Halinka robiła wszystko: była kierownikiem biura, sekretarką, zajmowała się sprawami sędziowskimi, terminarzami - mówi były sędzia Andrzej Ogorzewski. - Podziwialiśmy, że panuje nad wszystkim i wokół w ogóle nie widać chaosu.

- Nikt nie potrafił powiedzieć, jaki miałam zakres obowiązków, nawet ja sama, bo robiłam wszystko, co akurat trzeba było - mówi Halina Przytuła. Biuro nigdy nie było zamknięte o godzinie 16, a później zawsze byłam pod telefonem.

Zatwierdzić zawodnika tuż przed meczem? Tak!

- Nie znałam pojęcia "godziny urzędowania" - mówi Halina Przytuła. - Marek Łopiński, kierownik drużyny ŁKS, Basia Masłocha z Widzewa często dzwonili do mnie w przeddzień, albo i w dniu meczu, żebym przyjechała zatwierdzić nowego zawodnika. Podsyłali samochód, więc rzucałam zajęcia domowe i jechałam. Basia i Marek to są ludzie, którzy kochają piłkę tak jak ja, więc znakomicie się współpracowało - dodaje jubilatka.

- Chyba ich rozumiałam

Halina Przytuła jest jedyną w Polsce kobietą w piłkarskich kołach seniorów. Przez całe swoje życie zawodowe pracowała głównie z mężczyznami.

- Świetnie mi się pracowało z mężczyznami - mówi "jedynaczka". - Chyba ich po prostu rozumiałam. Miałam wśród nich wielu przyjaciół, z którymi do dziś utrzymuję kontakty rodzinne. Wśród samych kobiet nie wytrzymałabym 50 lat.

W kole seniora Halina Przytuła działa od chwili powstania w 1984. Zawsze była zapraszana na imprezy okolicznościowe, spotkania opłatkowe. W przyszłym roku koło będzie mieć jubileusz 30-lecia. Przygotowywany jest folder, znaczek, impreza jubileuszowa, więc pani przewodniczącej zajęć nie brakuje.

Pierwszym przewodniczącym koła seniorów był znany sędzia międzynarodowy Edward Sperling, który kierował do 1995 roku. Po nim przewodniczącym został były bramkarz Kolejarza Ryszard Depczyński, który w tym roku kończy 90 lat. W kole jest 37 seniorów, w większości sędziowie, ale też trenerzy. Nie ma natomiast byłych piłkarzy.

- Na spotkania zapraszamy przedstawicieli kół seniora ŁKS i Widzewa i oni nas zapraszają - mówi pani Halinka. - Mam dobre kontakty z Piotrkowem. Wspominają tam, że prezesa Stanisława Sipę uczyłam przepisów. On zawsze podkreśla, że jest mi za to wdzięczny.

Gest Kozakiewicza

Halina Przytuła była wielokrotnie nagradzana i wyróżniana za swoją pracę. Doceniał ją prezes Kazimierz Figurski i wiceprezes Józef Mikołajczyk, z którymi pracowała najdłużej.

- Pamiętam już z ostatnich lat mojej pracy kuriozalną sytuację, kiedy w Opocznie były wręczane odznaczenia Polskiego Komitetu Olimpijskiego i ja dostałam złoty medal, a prezes ŁZPN srebrny - mówi jubilatka.

Szczególną nagrodę Halina Przytuła otrzymała w 1980 roku.

- Wiceprezes Józef Mikołajczyk wysłał mnie na olimpiadę do Moskwy - wspomina. - To było wielkie przeżycie. Pamiętam finały w lekkiej atletyce na Łużnikach. Byłam na stadionie, kiedy Władek Kozakiewicz pokazał swój słynny gest, znany później jako "gest Kozakiewicza". Cieszyłam się razem z innymi Polakami i widziałam zawiedzione miny Rosjan.

Po prostu miłość

- Czasem znajomi pytają mnie, co ja w tej piłce widzę i nie potrafię powiedzieć nic innego: po prostu kocham futbol - mówi Halina Przytuła. - Odkąd pamiętam byłam kibicem. Chodziłam na wszystkie mecze ŁKS, a później także na Widzew. Nie przepuściłam żadnej okazji, jeśli mogłam obejrzeć spotkania w niższych klasach. Czuję się w tym środowisku wspaniale. Kocham piłkę nożną, jestem jej oddana bez reszty - mówi jubilatka.

To były piękne dni...

- Przez 50 lat przeżyłam w ŁZPN cudowne czasy - mówi Halina Przytuła. - Poznałam wspaniałych ludzi. Nie sposób wszystkich wymienić: Kazimierz Figurski, Józef Mikołajczyk, Marian Kiełbik, Tolek Kowalski, Władek Król i Michał Urban, którego uważam za najlepszego trenera, bo prowadził dziennik zajęć wzorcowo. Inne niż dziś były relacje w środowisku piłkarskim. Była jedność, zażyłość, rodzinna atmosfera. Świetne relacje miałam z dziennikarzami: z Ludwikiem Szumlewskim, z Michałem Strzeleckim, z Mieciem Wójcickim. Ubolewam nad upadkiem łódzkiej piłki. Obok ŁKS i Widzewa były niegdyś: Start, Włókniarz, Metalowiec, Energetyk, Tęcza, Orkan, Elta. A dziś... są tylko wspomnienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki