Niedzielne zakupy stały się dla wielu Polaków nową świecką tradycją, a wielogodzinne wędrówki po centrach handlowych bywają główną formą weekendowej aktywności. Oczywiście, nie dla wszystkich. Od lat badania opinii publicznej pokazują, że Polacy podzielili się niemal po równo odnośnie do pojawiających się co jakiś czas postulatów zakazu handlu w niedziele. Z przeprowadzonego w 2013 roku badania SMG KRC wynika, że 30 proc. zdecydowanie chce zakazu, a 17 proc. raczej chce. Z drugiej strony również 30 proc. rodaków zdecydowanie zakazu sobie nie życzy, a 19 procent raczej jest temu przeciwne.
W Sejmie czeka już na rozpatrzenie wcześniejszy poselski projekt zakazu niedzielnego handlu. Został złożony wiosną ubiegłego roku, a podpisali się pod nim posłowie PiS, SP, a nawet konserwatyści z PO i PSL. Oba projekty są bardzo zbliżone, spekuluje się nawet, że obywatelski został złożony tylko po to, by przyspieszyć całą procedurę. - Nasz projekt, jako obywatelski, nie może trafić do sejmowej zamrażarki. W ciągu trzech miesięcy musi się odbyć pierwsze czytanie - przyznaje Krzysztof Steckiewicz, pełnomocnik stowarzyszenia "Wolna Niedziela".
Autorzy projektu argumentują w uzasadnieniu: "Wymuszanie pracy w niedzielę w placówkach handlowych, zwłaszcza wobec kobiet, które stanowią gros zatrudnionych w handlu, a jednocześnie pełniących odpowiedzialne funkcje w życiu rodzinnym i wychowywaniu dzieci, jest przez znaczną część społeczeństwa oceniane negatywnie. Ustawowe gwarancje otrzymania innego dnia wolnego nie są wystarczającą rekompensatą i nie zapewniają pracownikom możliwości integracji z rodziną w niedzielę, która w polskiej tradycji jest dniem świętym i wolnym".
Twórcy projektu podkreślają, że nie sprawdziły się czarne prognozy co do zakazu handlu w święta, nie ma więc co panikować odnośnie do zakazu niedzielnego. Inicjatorzy obywatelskiego projektu przekonują o fałszywości argumentu, jakoby zamknięcie sklepów w niedzielę miało przyczynić się do wzrostu bezrobocia w kraju.
To zupełnie nie przekonuje przeciwników tego rozwiązania. - Od lat jestem jednoznacznie przeciwny - mówi Jan Maria Faliński z Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, skupiającej duże sieci handlowe. - Z tego zakazu wynikają oczywiste następstwa dla firm i dla rynku pracy. Niedziela to od 4 do 11 procent obrotów w sieciach handlowych. A w przypadku dużych centrów handlowych spadek obrotów w związku z zakazem mógłby wynieść nawet 20 procent. Skutkiem zakazu jest zagrożenie dla 30 - 60 tysięcy miejsc pracy. Od strony ekonomicznej to nieporozumienie. Odnoszenie się do krajów, gdzie handel nie pracuje, jest chybione. Po pierwsze, to są kraje bardzo bogate, po drugie, te kraje od zakazu właśnie odchodzą, bo rozumu nauczyła je ostatnia recesja - dodaje Faliński.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?