Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Zdanowska: Premier dostrzegł problem Łodzi

Marcin Darda
Prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska
Prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska Grzegorz Gałasiński
Projekt organizacji w Łodzi Expo ma szansę wprowadzić nasze miasto do pierwszej ligi miast światowych. To nie jest wydmuszka, bo już samo ubieganie się o wystawę Expo jest olbrzymim kapitałem - mówi prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska (PO) w rozmowie z Marcinem Dardą.

Wniosek o rządowe wsparcie dla projektu Expo dla Łodzi złożyła Pani w kwietniu. Premier poparcie ogłosił w końcu września. Długo się zastanawiał. Co go dręczyło?
Nic premiera nie dręczyło. Wniosek nie jest tylko i wyłącznie obietnicą premiera. Przeszedł wszystkie procedury uzgodnieniowe w Radzie Ministrów, ma zatem akceptację wszystkich ministerstw, które musiały się na jego temat wypowiedzieć. To niestety trwa. Przed premierem odpowiada za ten projekt minister rozwoju regionalnego, jest już dyrektor odpowiedzialny za ten projekt, jest harmonogram, póki co utajniony. Ale dzięki temu mogę powiedzieć, że to nie tylko obietnica, ale projekt w fazie realizacji.

Poważnie? Projekt Kolei Dużych Prędkości też był "w fazie realizacji", premier przed wyborami obiecał, a po wyborach projekt odsunięto. Skąd pewność, że teraz będzie inaczej?
Powtarzam, że to nie jest tylko obietnica. Jestem przed spotkaniem ze Światowym Biurem Wystaw, a za chwilę ze strony rządu zostanie skierowany list intencyjny, zatem to wszystko się już dzieje. Nie sposób ten projekt porównywać do KDP. Projekt Expo jest zupełnie inny, ponieważ to on przynosi pieniądze na rozwój. Chodzi najpierw o pieniądze od rządu na promocję Łodzi, rzędu kilkunastu mln zł rocznie. Ale później, jeśli wygramy, a ja wierzę, że tak się stanie, będą to olbrzymie pieniądze na inwestycje, w które zaangażuje się także biznes prywatny i pieniądze ze Światowego Biura Wystaw, które zawsze angażuje się w miastach, które organizują wystawy. Idea Expo polega na udowodnieniu, że projekt przyniesie efekt ekonomiczny dla danego państwa i miasta. To jest projekt, który przysparza bardzo dużego przychodu. Sam start to wypromowanie Łodzi na świecie.

Chodzi o podobne pieniądze co na KDP. Przecież premier obiecał 25 mld na rewitalizację miast z pieniędzy europejskich. Ale zrobił to w sytuacji, kiedy UE nie ma ustalonego budżetu na perspektywę 2014-20. Trochę się pospieszył...
Budżet jest niezatwierdzony, to fakt, ale ja wierzę, że będzie zatwierdzony z pozytywnym skutkiem dla Polski. Ale póki jest niezatwierdzony, to obowiązuje prowizorium budżetowe, czyli i tak budżet pieniądze przydziela. Trudność polegałaby jedynie na tym, że trzeba by rozliczać inwestycje co rok. Rozmawiałam jednak z minister rozwoju regionalnego i uzyskałam zapewnienie, że jeżeli prace przez rok, a nawet dwa miałyby iść na prowizorium, to i tak na te projekty pieniądze dostaniemy, jeżeli będziemy w stanie rocznie je rozliczać. A jesteśmy w stanie, bo tak rozliczamy rewitalizację kamienic. W przypadku całych kwartałów byłoby to trudniejsze, bo chodzi o przestrzeń również wewnątrz nich. Nie jest to niewykonalne.

Jeśli premier chce Expo dla Łodzi, to musi wyłożyć nie tylko na promocję, ale grube pieniądze na rewitalizację. O jak dużych pieniądzach mówimy?
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam jako prezydent Łodzi, była diagnoza stanu miasta. Ona jest przerażająca. Tę diagnozę osobiście zawiozłam panu premierowi. Wtedy, także po naciskach ze Śląska, temat rewitalizacji zaczął być wiodący w rozmowach z premierem. On dostrzegł problem Łodzi, a także problemy śląskich miast z jakością tkanki miejskiej. Od tego zaczęła się rozmowa o problemach Łodzi. Premier zapytał mnie wtedy, jakie pieniądze są potrzebne, byśmy mogli mówić o kompleksowym odnowieniu tkanki miejskiej centrum Łodzi. Odpowiedziałam, że 7-8 miliardów zł.

Obiecał, że da?
Premier przyjął tę sumę do wiadomości, nie obiecywał wprost, jaką kwotę otrzymamy, bo to wszystko zależy od nas.

Premier, zapowiadając program rewitalizacji, mówił jednak tylko o budynkach, ale przecież właściwy sens rewitalizacji to inwestycje przede wszystkim w ludzi.
Ależ zapowiedziane przez premiera 25 mld zł to jest tylko początek. On może o tym nie wspomniał, ale przecież zapewnił wraz z minister Elżbietą Bieńkowską, że w grę w niedalekiej przyszłości wejdą większe pieniądze, które będą właśnie inwestycją w człowieka. Mnie bardzo zależy na odrodzeniu się tej społeczności, która sobie nie poradziła po upadku monokultury włókienniczej w Łodzi.
A ja odnoszę wrażenie, iż jest wam po prostu na rękę, że do zrewitalizowanej kamienicy po podwyżce czynszu wraca średnio niespełna 40 proc. lokatorów. Ci, którzy nie płacą, są po prostu przesiedlani. To łatwy sposób na "odrodzenie społeczności".
Nie zgadzam się z tak postawioną tezą, bo jeśli nie płaci samotna matka z trójką dzieci, która nie ma pieniędzy, ponieważ żyje z pensji nauczycielskiej, to ja chcę, żeby taka rodzina wróciła do odnowionej kamienicy, mimo że ma kłopoty ze spięciem budżetu i opłatami. Nie chcę natomiast, by wracali ci, którzy dewastują mienie miasta, należące do wszystkich łodzian. Wrócą po to, by wymontować klamki i sprzedać je na złom? Stąd część takich osób dostaje lokale socjalne w innych częściach miasta. Pieniądze, które dajemy na pomoc społeczną, też nie są przecież małe. Podjęliśmy działania, które spinają się powoli w jedną całość. Na początku roku wygraliśmy konkurs Smart City Challenge w IBM na temat nowego obrazu pomocy społecznej. W październiku przyjadą do nas eksperci z IBM, a my mamy stworzyć pilotażowy projekt, który z jednej strony umożliwi uszczelnienie pomocy społecznej, a z drugiej strony właściwy nadzór nad dystrybucją pieniędzy na pomoc społeczną. Chodzi m.in. o to, by pomóc tym, którzy nie radzą sobie w życiu, ale godność nie pozwala im na to, by zwrócić się o pomoc. Są osoby, które całe życie pracowały, a dziś nie pracują i nie radzą sobie z nową rzeczywistością. Ja do takich osób muszę dotrzeć. Z drugiej strony mam całą rzeszę łodzian, którzy nie pokalali się nigdy pracą, za to świetnie wiedzą gdzie i jaką zapomogę lub zasiłek mogą dostać. Ich trzeba przywrócić rynkowi pracy. Zresztą jest również tak, że spośród mieszkańców tych rewitalizowanych kamienic, większość do nich nie wraca nie z racji podwyżek czynszu. Nie chcą wracać przede wszystkim dlatego, że chcą opuścić Śródmieście. To zazwyczaj starsze osoby, których marzeniem jest mniejsze mieszkanie, trawnik pod blokiem, ławeczka na skwerku, z dala od tego olbrzymiego ruchu, który odbywa się w centrum miasta.

Za trzy lata poznamy decyzję o lokalizacji Expo. Przez ten czas Łódź będzie się promować za pieniądze państwa. Ale do tego czasu i tak coś musi zostać w Łodzi zrewitalizowane za pieniądze rządowe, bo z czymś o to Expo Łódź musi wystąpić. No to na co Pani liczy?
Przede wszystkim na rewitalizację budownictwa komunalnego w centrum. Mamy kwartał po kwartale rozpisane, jak kształtują się stany własnościowe poszczególnych kamienic, mocno pracujemy nad planami zagospodarowania przestrzennego. Na pierwszy rzut pójdą długo oczekiwane i odkładane rewitalizacje kamienic przy ulicach Włókienniczej, Jaracza, Kilińskiego i Rewolucji 1905 r., także famuły przy Ogrodowej i to wszystkie. Nie można z tym długo czekać, bo efekt Manufaktury mógłby być większy, gdyby one były zrewitalizowane.

EC1 Wschód prawdopodobnie nie spełni wymogów organizacyjnych takich targów, gdyby Łódź je wygrała. Gdzie zatem chce Pani je organizować?
Na pewno chcemy, by odbyły się w przestrzeni Nowego Centrum Łodzi, bo dzięki takiej propozycji zwróciliśmy uwagę Światowego Biura Wystaw.

Ale gdzie? Wybudujecie tam centrum kongresowo-wystawiennicze?
To nie my wybudujemy, tylko Światowe Biuro Wystaw. To oni zwyczajowo inwestują w takie przestrzenie od 150 do 200 mln euro. My mamy także troszeczkę inną koncepcję, jeszcze nie wiem, czy uda się ją zrealizować, poza tym wymagałaby decyzji Rady Miejskiej, a wobec tego nie chcę na razie zdradzać tej koncepcji.

Premier w poniedziałek w Łodzi powiedział, że jego sukces zależy także od Pani sukcesu. Czyli te wielkie pieniądze i wsparcie dla starań Łodzi o Expo jest też inwestycją w Platformę Obywatelską i w Panią. Załatwi tym Pani drugą kadencję?
Ale przecież to nie premier głosuje w wyborach na prezydenta Łodzi. Wszystko zależy od tego, jak mieszkańcy to odbiorą, jak to wszystko przedstawią media. Możecie napisać, że szklanka jest do połowy pełna, albo, że jest do połowy pusta. Ja uważam, że ten projekt ma szansę wprowadzić Łódź do pierwszej ligi miast światowych. To nie jest wydmuszka, bo już samo ubieganie się o wystawę Expo jest olbrzymim kapitałem. Tego się już nie da stracić i bardzo irytują mnie porównania do przegranego tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Tych dwóch instytucji po prostu nie da się porównać.

A co, jeśli na przykład przyjdzie następny rząd i powie stop. Albo po prostu wstrzyma pieniądze dla Łodzi, bo "jest kryzys" albo jeszcze co innego?
Nie ma takiej możliwości, bo prace się rozpoczęły. To jest decyzja premiera, a najpóźniej w połowie przyszłego roku chcemy złożyć ostateczną aplikację w sprawie Expo.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki