Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harcerze z Głowna wrócili z Australii (ZDJĘCIA)

Marcin Bereszczyński
Harcerze z Głowna wrócili własnie z Australii.
Harcerze z Głowna wrócili własnie z Australii. archiwum uczestników wyprawy
Harcerze z Głowna wspinają się na najwyższe szczyty wszystkich kontynentów globu. Niedawno wrócili z Australii, gdzie zdobyli Górę Kościuszki. Nie było to trudne, dlatego wyprawę górską postanowili połączyć ze zwiedzeniem kontynentu. W niespełna miesiąc pokonali 13 tys. km po Australii. W wyprawie brali udział Iwona Waśkiewicz, komendantka hufca, Katarzyna Krawczyk, Krzysztof Safjanowski i Albert Waśkiewicz, szef ekipy. Wyprawie patronował "Dziennik Łódzki".

Projekt "Korona Ziemi"
Harcerze wyjechali z Polski 17 lutego. Głównym celem było zdobycie Góry Kościuszki (2.228 m n.p.m.), co było ich wejściem na szósty szczyt Korony Ziemi. Zdobywanie gór rozpoczęło się w 2007 roku, gdy skauting obchodził setną rocznicę istnienia.

Harcerski Klub Wyprawowy przy Komendzie Hufca ZHP im. Kornela Makuszyńskiego postanowił pojechać do Neyri w Kenii na grób Roberta Baden-Powella, twórcy skautingu. Tam zrodził się pomysł, aby zdobyć Koronę Ziemi. W lutym 2007 roku udało się harcerzom zdobyć Kilimandżaro (5.895 m n.p.m.), najwyższy szczyt Afryki, zaś w czerwcu wspięli się na Mount Blanc (4.811 m n.p.m.). W lutym 2008 roku zaatakowali szczyt Aconcagua (6.959 m n.p.m.) w Ameryce Południowej, zaś 4 miesiące później stanęli na szczycie McKinley (6.194 m n.p.m.) w Ameryce Północnej. Kolejna wyprawa w czerwcu 2010 roku wiodła na Elbrus (5.642 m n.p.m.), najwyższą górę Kaukazu.

Góra Kościuszki zdobyta
Pierwszy cel wyprawy do Australii to Darmstadt pod Frankfurtem, skąd harcerze mieli lot do Szanghaju. Już na początku kilka razy kontrolowano i skanowano im bagaż. Druh Albert zaskoczony był także przypadkowym spotkaniem ze swoją byłą druhną Beatą, którą widział ostatni raz 25 lat temu.

Harcerze po 12 godzinach spędzonych w samolocie dotarli do Szanghaju. W Sydney harcerzy powitał wielki upał. W cieniu było 30 stopni. Na lotnisku czekała na nich harcmistrz Marysia Nowak, którą nazwano Aniołem Wyprawy. Dzięki jej pomocy wynajęli campera, spędzili noc w Domu Jana Pawła II, spotkali się z pracownikami ambasad w Australii i Nowej Zelandii. Potem ruszyli do Canberry.

- Po polskiej mszy księża zaprosili wiernych na kawę do kawiarenki - wspomina druhna Iwona. - Tam opowiedzieliśmy Polonii o sobie. Spotkaliśmy Polaka urodzonego w Wilnie, który wraz z armią Andersa wyszedł z ZSRR przez Iran, Irak, Palestynę, by następnie z Krety brać udział w uderzeniu na Monte Cassino.

Druhowie zaatakowali Górę Kościuszki 21 lutego. - Widoki były wspaniałe - mówi druh Albert. - W drodze powrotnej eukaliptusy w świetle księżyca przyprawiały nas o dreszcze. Podobnie jak nocna jazda drogą wykutą w skale mierzącej kilkanaście metrów wysokości. Serpentyny z wielkimi spadkami, do tego zerkające na nas świecące oczy kangurów i strusi, które często wchodziły na drogę.

Krokodyle i Aborygeni
Następnego dnia nad ranem harcerze wyjęli palnik, krzesełka, naczynia plastikowe i zaczęli robić śniadanie. Niestety okazało się, że palnik nie działa i głodni poszli szukać pomocy. Gościnni Australijczycy zafundowali im jogurty i ciasto bananowe.

W Melbourne, w muzeum miasta spotkali Ellę, Polkę z Legnicy. Nie kryła wzruszenia, gdy zobaczyła harcerzy ubranych w czerwone koszulki z orłem na piersi.
- Dzięki jej pomocy mogliśmy z bliska przyjrzeć się życiu australijskich ptaków - opowiadają harcerze. - Ptaki te budują altany z kawałków patyków, ściągając do swojego domostwa różne kolorowe rzeczy, np. kapsle od butelek czy kolorowe papierki.
Harcerze weszli też na Eureka Tower, który ma 297 metrów wysokości i 91 pięter. Zjeżdżali windą tylko 40 sekund. Kolejna niespodzianka czekała na nich w Adelajdzie, gdzie na plażę można wjeżdżać samochodem. Jeszcze większe wrażenie zrobiła święta góra Aborygenów Uluru, czerwona góra, która zmienia swój odcień przy różnym oświetleniu. Uluru uważana jest za największy monolit skalny na świecie. Według legendy, to właśnie tutaj rozpoczął się akt stworzenia świata.

- Tam na termometrze wyskoczyło 50 stopni i zabrakło skali. Krzysztof wspomniał, że w temperaturze 55 stopni białko ludzkiego oka się ścina. Temperatura wody chłodzącej silnik przekraczała 100 stopni. Groziło nam zatarcie silnika na środku pustyni, zaczęło brakować wody - druhowie wspominają chwile grozy.

Następnie było zwiedzanie Alice Springs, gdzie większość mieszkańców stanowią Aborygeni. Niestety, pamiątki w sklepach są tam głównie "made in China". Harcerzom udało się jednak kupić oryginalne, aborygeńskie tkaniny, kamienie i instrumenty.

W drodze do Darwin druhowie zrobili przerwę w podróży.
- Dojeżdżamy na stację. Jest godzina 21 i pan właśnie przekręca na drzwiach tabliczkę "close". Szybka akcja. Albert wyskakuje, łapie za pistolet do tankowania, robi się zamieszanie, Krzysztof tankuje, Iwona płaci, wychodzi ze stacji i… okazuje się, że zamiast diesla zatankowaliśmy benzynę bezołowiową - śmieją się harcerze. - Nikt nie może nam pomóc. Okazuje się, że dopiero rano na stację przyjedzie właściciel. Sprzedawca zostawił nam kluczyki do toalety, gdzie był prysznic. Gdy tam weszliśmy, miny nam zrzedły. Wszędzie były duże zielone koniki polne. W nocy dokuczały bzyczące komary i hałasujący Aborygeni.

Harcerze zwiedzili też farmę krokodyli, gdzie mieszka 7 tysięcy gadów. Przenosi się tam agresywne osobniki zagrażające ludziom. Można tam kupić wszystko, co da się uzyskać z krokodyla, od torebek i portfeli ze skóry, naszyjników i kolczyków z zębów, kończąc na kiełbaskach i befsztykach. Druhów zachwycił też 212-metrowy wodospad Florenc, ginący w gąszczu rozciągających się wilgotnych lasów tropikalnych.

- Wzięliśmy tam kąpiel w czystej, chłodnej wodzie. Dookoła były skały w kolorze pomarańczy, las tropikalny, wodospad, kolorowe rybki. Było cudownie - wspominają. Na Green Island druhowie nurkowali w Wielkiej Rafie Koralowej, pływając z kolorowymi rybkami i dużymi żółwiami wodnymi. - Do zdobycia Korony Ziemi został nam tylko Mount Everest. Może za rok? - planują harcerze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki