Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia i obyczaje: Kobiety wielkiej płyty

Anna Gronczewska
Stefania Stanisławska projektowała między innymi mieszkania na Dołach i w rejonie ulic Łęczyckiej i Przędzalnianej
Stefania Stanisławska projektowała między innymi mieszkania na Dołach i w rejonie ulic Łęczyckiej i Przędzalnianej fot. Grzegorz Gałasiński
Nieduża kuchnia, łazienka, przedpokój i dwa pokoje - tak wygląda wiele łódzkich mieszkań w blokach z lat 60. i 70. Dziś autorzy tej zabudowy tłumaczą, że architekci mieli ręce związane tzw. odgórnymi normatywami i dyktaturą wykonawców. Ale i tak było lepiej niż w latach 50., kiedy normatywy przewidywały siedem metrów kwadratowych na osobę. Jak budowano Łódź w latach 60. i 70.

Wiele mieszkań na starych, łódzkich osiedlach projektowały wtedy kobiety. Stefania Stanisławska decydowała o kształcie mieszkań m.in. na osiedlach Doły, Łęczycka - Przędzalniana, Zgierska - Stefana. Krystyna Kryger projektowała Retkinię, Doły-Wschód, Danuta Wochna - Teofilów, a Janina Urbankiewicz decydowała o układzie osiedlowej zieleni m.in. na Retkini i Teofilowie.

- To były czasy, gdy architekt nie miał tyle swobody co dziś - mówi Stefania Stanisławska. - Obowiązywały nas tzw. normatywy, ale też wiele do powiedzenia miał wykonawca. Można nawet powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z dyktatem wykonawcy.

Łódź miała szczęście, że nie przyjęto w niej szczecińskiego modelu mieszkań ze wspólną toaletą w korytarzu

Stefania Stanisławska po ukończeniu architektury na Politechnice Warszawskiej, trafiła do zespołu inżyniera Bolesława Tatarkiewicza. I zaczęła projektować mieszkania dla łódzkich robotników na nowych osiedlach. Sama mieszka dziś na tzw. Osiedlu Młodych, czyli powstałych w latach 50. blokach przy ul. Pojezierskiej. Mówi, że były one budowane w "cegiełce", tak jak osiedle Doły. Teofilów i Dąbrowa to Łódzka Sekcja Mieszkaniowa, Łęczycka-Przędzalniana - W70, Zgierska-Stefana - WK70, a cała Retkinia to "Szczecin".

- Te dziwnie brzmiące symbole miały dla mieszkańców łódzkich osiedli ogromne znaczenie, bo decydowały w jakich warunkach się mieszkało - wyjaśnia Stefania Stanisławska.

Architekci są zgodni, że do dziś jednym z najładniejszych łódzkich osiedli jest to najstarsze, czyli Doły. Każdy blok projektowano indywidualnie, w cegiełce, przedwojennymi metodami, tak jak młodych architektów uczono na studiach. Osiedle powstało między 1954 a 1956 rokiem. Mieszkania miały przeciętnie ponad 40 metrów kwadratowych.

W latach 50. do architektury zaczął wkraczać socrealizm. Taką formę mają dziś bloki przy ul. Wojska Polskiego, Franciszkańskiej i Zachodniej. Pojawiły się też narzucane przez warszawskich ekonomistów normatywy mieszkaniowe, określające powierzchnie.

- Taki normatyw wynosił na przykład siedem metrów kwadratowych na osobę - wyjaśnia Krystyna Krygier. - Tak więc M3, a więc przeznaczone dla trzyosobowej rodziny, razem z kuchnią i łazienką miało dwadzieścia osiem metrów.

Normatywy były rzeczą świętą. Stefania Stanisławska wspomina, że gdy projektowała bloki przy tzw. kapeluszu pana Anatola, niedaleko szpitala im. Kopernika, przekroczyła normatyw i zaprojektowała mieszkania o pięć metrów większe.

- Projekt odrzucono, a ja przez wiele miesięcy musiałam płacić karę potrącaną z pensji - dodaje.
W lata 60. łódzkie budownictwo wkroczyło ze słynną na całą Polskę Łódzką Sekcją Mieszkaniową. System ten polegał między innymi na tym, by budować dużo i tanio. Jedna z dyrektyw podkreślała, by mieszkania były... ludzkie. Trzeba pamiętać, że Łódź dostawała najmniej pieniędzy na budownictwo mieszkaniowe. Stefania Stanisławska mówi, że łodzianie powinni się jednak cieszyć, że w latach 50. nie przeniesiono tu uhonorowanego wieloma nagrodami projektu architektów ze Szczecina. Na szczecińskim osiedlu Szuwary powstały bowiem bloki, gdzie w ramach oszczędności każde piętro miało wspólną toaletę.

W Łodzi, w przeciwieństwie do Warszawy, nie ma też wielu mieszkań z tzw. ślepą kuchnią. Można je spotkać między innymi w wieżowcach przy ul. Chryzantem oraz w blokach przy ul. Podgórnej na Dąbrowie.

Łódzka Sekcja Mieszkaniowa nadała kształt niektórym mieszkaniom właśnie na Dąbrowie. Były małe, nierozkładowe. Dotyczyło to tzw. bloków komunalnych.

- Jedynie w ŁSM Sekcji Spółdzielczej mieszkania były rozdzielcze, czyli z przedpokoju wchodziło się do kuchni i poszczególnych pokoi - mówi Stefania Stanisławska.

Na Teofilowie bloki projektowały m.in. Stefania Stanisławska, Danuta Wochna, Krystyna Krygier i nieżyjąca już Janina Lenczewska.

- Najgorsze było to, że wiele bloków powstało z pyłów pochodzących z eletrociepłowni - mówi Krystyna Kryger. - Potem tego zaprzestano, ale część domów z tego zbudowano...

Lata 70. i nadejście Gierka to lepsze czasy dla architektów. Większy metraż, rozkładowe mieszkania, osobne ubikacje i łazienki. Rozpoczęła się budowa w wielkiej płycie, najpierw w systemie W 70, a potem niemieckim WK 70.

Krystyna Krygier jest jedną z projektantek Retkini. Budowano tu w tzw.systemie szczecińskim. Betonowe bloki były jednocześnie ścianami działowymi i konstrukcją. Blokowy układ sprawiał, że mieszkania mają niemal ten sam rozkład. Jak na lata 70., były dość duże: M3 to 43 metry, M4 - 53 metry.

- Żałuję, że nie udało się wdrożyć mojego pomysłu budowy mieszkań wielopokoleniowych - mówi Krystyna Krygier. - Wchodziłoby się do wspólnego przedpokoju, a z niego do dwóch oddzielnych M. W jednym mieszkaliby rodzice, a w drugim ich dzieci z wnukami.

Krystyna Kryger najbardziej dumna jest z tzw. punktowców, czyli pięciokondygnacyjnych bloków, które wybudowano w tzw. Retkini-Centrum.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki