Była niedziela, 3 września 1939 roku. Po godz. 15 nad łąkami w okolicach Osin (dziś gmina Szczerców), przelatywały dwa niemieckie bombowce Heinkel 45 wersja D. Wracały na zachód, po zakończonym zadaniu bojowym. Właśnie nad Osinami dogoniły je polskie myśliwce. Jeden z polskich samolotów zaatakował Heinkla. Ten zaczął się palić, spadł na ziemię.
Z bombowca zdołał wyskoczyć jeden z lotników. Maszyna była jednak za nisko, spadochron nie otworzył się, mężczyzna zginął. Czy drugi członek załogi także próbował się w ten sposób ratować? To bardzo prawdopodobne, ale wymaga jeszcze wyjaśnień. Podobnie jak to, co stało się z Heinklem, który wbił się w ziemię na łąkach w pobliżu Osin. Z przekazów okolicznych mieszkańców wynika, że już w pierwszych dniach września Niemcy uprzątnęli część nadpalonego wraku i gdzieś go przetransportowali.
O historii tej powietrznej potyczki przez całe lata niewiele się mówiło. Przetrwało kilka meldunków z 1939 roku, w której wspomina się o tej sytuacji. W okolicach Osin mieszka jeszcze kilka osób, które mają informacje na ten temat - głównie jednak „z drugiej ręki”, bo 3 września 1939 roku wieś opustoszała, niemal wszyscy mieszkańcy stąd uciekli na wieść o zbliżającym się froncie. Wrócili po kilku dniach, gdy po bombowcu nie było już śladu.
Teraz odtworzyć szczegóły tamtego wydarzenia spróbują historycy Muzeum Regionalnego w Bełchatowie. Właśnie temu ma służyć projekt „Przerwany lot”.
– Niewiele dziś wiemy to tym epizodzie walk 1939 roku, ale chcemy odkryć wszystkie tajemnice z nim związane – mówi Marek Tokarek, dyrektor bełchatowskiego muzeum. Oprócz kwerendy w archiwach, trwa też praca w terenie. – Zależy nam na tym, żeby wydobyć elementy wraku, które są jeszcze w ziemi, do poszukiwań przystąpimy we wrześniu, gdy zdobędziemy potrzebne pozwolenia. Jednak już udało nam się pozyskać od mieszkańców części, które ktoś kiedyś wykopał na polu albo takie, które leżały gdzieś zapomniane w zakamarkach podwórek czy stodół – dodaje Tokarek.
**CZYTAJ TEŻ:
Archeolodzy wkroczyli na plac budowy nowego odcinka al. Kościuszki**
Te części podarowane przez mieszkańców nie trafiły do historyków same. Żeby je zdobyć, historycy urządzili w Osinach „stoisko” w najlepszym możliwym punkcie - przy sklepie. Rozdawali mieszkańcom ulotki z informacją o zestrzeleniu, opowiadali też o potyczce polskich i niemieckich samolotów, pytali o wspomnienia seniorów. Odzew był niemal natychmiastowy.
– Jeszcze tego samego popołudnia podarowano nam kilkanaście nadpalonych części, które najprawdopodobniej pochodzą właśnie z tego Heinkla – mówi Marek Tokarek. – Następnego dnia dotarły do nas kolejne osoby z następnymi fragmentami i dodaje, że właśnie na taką odpowiedź ze strony mieszkańców liczyli ruszając z tą akcją poszukiwawczą.
Odnalezione już części na pierwszy rzut oka wyglądają niepozornie. Ot, nadpalone przewody, stopiony zegar pokładowy, fragmenty rury wydechowej, czy części z charakterystycznym dla tego typu samolotów nitowaniem.
– W wielu wypadkach nie potrafimy sami ocenić, czy to faktycznie elementy niemieckiego samolotu, ale to ustalą fachowcy w tej dziedzinie, którzy skatalogują poszczególne elementy – mówi Marek Tokarek. Dyrektor dodaje, że w przyszłym tygodniu wrócą jeszcze do Osin, bo kilka osób deklarowało, że poszuka jeszcze części z samolotu, o których istnieniu słyszeli jeszcze od rodziców lub dziadków. Może uda im się coś odnaleźć. Poza tym trzeba spisać relacje kilku osób, które mogą coś wiedzieć na temat wydarzeń z wrześniowej niedzieli sprzed 78 lat.
– Myślę, że dzięki tym działaniom uda się nam przygotować ciekawą publikację na temat walk z września 1939 roku – twierdzi Tokarek.
CZYTAJ TEŻ: Za dwóch zabitych gestapowców zamordowali w Zgierzu stu Polaków
ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?