To ma być przebój i nowa jakość w polskim filmie. Padają nawet sformułowania o nadwiślańskich "Gwiezdnych wojnach". Wchodząca w najbliższy piątek na ekrany kin "Hiszpanka" Łukasza Barczyka w niemałej części powstała w Łodzi. I wpisuje się w udany czas dla naszej kinematografii.
Bohaterami "Hiszpanki" są postacie rzeczywiste i fikcyjne. Akcja rozgrywa się w roku 1918. Z Londynu do Warszawy, żeby objąć tekę premiera niepodległej Polski, zmierza kompozytor, pianista i mąż stanu, Mistrz Ignacy Jan Paderewski. Polskie ziemie zachodnie wciąż pozostają pod rządami Prus. Wizyta mistrza w Poznaniu może stać się impulsem do kolejnego powstania. Prusy chcą powstrzymać Paderewskiego, wzywając na pomoc podejrzane i mroczne siły, reprezentowane przez dr Abuse'a. Ochrony pianisty i polityka przed mentalnym atakiem podejmuje się grupa jasnowidzów i spirytystów.
Zdjęcia do "Hiszpanki", która ma być popisem wyobraźni, powstawały m.in. w Łodzi - kolejne sceny kręcono w Pałacu Poznańskiego, Pałacu Steinertów przy Piotrkowskiej 272, Unionteksie oraz rektoracie Politechniki Łódzkiej przy ul. ks. Skorupki. Z łódzkich zasobów wypożyczała też stroje dla niektórych z bohaterów kostiumografka "Hiszpanki", Dorota Roqueplo. Ściągane one były jednak również z Francji, Londynu, Pragi, inne uszyto. W efekcie - jak twierdzą ci, którzy widzieli już gotowy obraz - powstały jedne z najpiękniejszych kostiumów w historii polskiego filmu.
Twórcom "Hiszpanki" udało się zgromadzić na planie międzynarodową obsadę. W Ignacego Paderewskiego wcielił się Jan Frycz, a doktora Abuse'a zagrał jeden z najbardziej ekscentrycznych hollywoodzkich aktorów - Crispin Glover. Na ekranie zobaczymy również m.in. Jakuba Gierszała, Patrycję Ziółkowską, Jana Peszka, Karla Markovicsa (austriacki aktor, który zagrał choćby w "Fałszerzach", "Grand Budapest Hotel", "Suskindzie"), Bruce'a Glovera (aktor amerykański znany z filmów: "Diamenty są wieczne", "Chinatown", "Afera Thomasa Crowna"), Florence Thomassin (aktorka francuska, grała w obrazach: "Kwestia smaku", "Wróg publiczny nr 1", "Księżniczka Montpensier"), Jacka Recknitza (aktor niemiecki, zmarł w trakcie realizacji filmu), Sandrę Korzeniak, Piotra Głowackiego, Magdalenę Popławską, Artura Krajewskiego, Tomasza Kowalskiego, Agnieszkę Podsiadlik.
Rozbudzająca nadzieję na dobre kino "Hiszpanka" może być kontynuatorką udanych miesięcy dla polskiego kina po latach zapaści. Okazało się, że znowu potrafimy robić kino gatunkowe - wywołujące emocje, trzymające w napięciu i inteligentnie opowiedziane. Wystarczy przypomnieć tytuły: "Jack Strong" łodzianina Władysława Pasikowskiego, "Bogowie" Łukasza Palkowskiego, "Jeziorak" Michała Otłowskiego czy "Fotograf" Waldemara Krzystka.
"Swoje" kino robi Wojciech Smarzowski ("Pod Mocnym Aniołem"), udaje nam się również kino artystyczne, zbierające nagrody na wielu festiwalach i walczące o Oscara (wyprodukowana w Łodzi "Ida"), a i takie, o którym słyszy się dobre recenzje, ale które mało kto w kinie mógł zobaczyć ("Sąsiady" kolejnego łodzianina, Grzegorza Królikiewicza). Poprawiła się jakość scenariuszy, filmowcy przypomnieli sobie jak ważny jest krwisty, a nie wydumany bohater, widzowie chętnie oglądają polskie kino, jest nadzieja, że to nie sezonowe zjawisko. Gdybyśmy tak jeszcze nauczyli się znowu robić dobre komedie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
