Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hristijan Kirovski odchodzi z PGE GKS Bełchatów

Paweł Hochstim
Hristijan Kirovski zdobył tylko dwa gole w barwach PGE GKS Bełchatów, a obecnie jest dopiero trzecim napastnikiem w drużynie
Hristijan Kirovski zdobył tylko dwa gole w barwach PGE GKS Bełchatów, a obecnie jest dopiero trzecim napastnikiem w drużynie Dariusz Śmigielski
Miał być największym wzmocnieniem PGE GKS Bełchatów w walce o ekstraklasę, ale wyraźnie nie spełni nadziei. Hristijan Kirovski w jedenastu meczach zdobył zaledwie dwa gole, a wiosną w ogóle tylko osiem razy znalazł się w wyjściowym składzie drużyny trenera Kamila Kieresia.

Nie tak miała wyglądać wiosna w wykonaniu Macedończyka, którego przeszłością szefowie GKS byli zachwyceni. Wprawdzie Kirovski w ostatnim czasie w jednym klubie spędzał maksimum rok, ale na wyobraźnię bełchatowskich działaczy działał fakt, że trzy lata temu był królem strzelców macedońskiej ekstraklasy, a wiosną 2013 roku dla drugoligowego greckiego Iraklisu Saloniki zdobył 13 goli w 25. meczach.

W Bełchatowie nic jednak nie pokazał. Zdobył dwa gole, co pokazuje, że jedną bramkę strzela średnio co... sześć godzin. To kompromitujący rezultat, tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę, że GKS w tym roku jest drugą drużyną 1. ligi.

Kirovskiemu w czerwcu skończy się kontrakt i już wiadomo, że nie zostanie przedłużony. Pewne jest też odejście z PGE GKS Macieja Wilusza, który już podpisał umowę z Lechem Poznań. Wiadomo, że w jego miejsce bełchatowski klub musi pozyskać stopera. Niezbędny będzie też zakup środkowego napastnika.

Kilku piłkarzom kończą się kontrakty i na razie żadne decyzje - poza Kirovskim - jeszcze nie zapadły. GKS najpierw ma wywalczyć awans, a później szefowie zajmą się budową zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki