Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga: GKS Katowice - Widzew Łódź 2:1 [SKRÓT MECZU + ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Marzena Bugała-Azarko
Widzew przegrał na inaugurację sezonu w Katowicach z GKS 1:2. Decydującą bramkę łodzianie stracili w doliczonym czasie gry z rzutu karnego. Jedynego gola dla Widzewa strzelił Rafał Augustyniak.

Widzew ma nową drużynę, nowego trenera, gra w nowej lidze, ale... nic się nie zmienia. Sobotnie spotkanie z GKS Katowice było kalką wielu wyjazdowych meczów z poprzedniego sezonu.

Łodzianie grali z GKS jak równy z równym - ba, momentami, zwłaszcza na początku spotkania, byli drużyną wyraźnie lepszą. W pierwszych minutach mieli szanse bramkowe, ale najpierw Mateusz Broź fatalnie spudłował z kilku metrów, a chwilę później strzał Rafała Augustyniaka z wolnego obronił katowicki bramkarz.

Jak Widzew tracił gole w Katowicach? Dokładnie tak, jak w ekstraklasie, czyli po indywidualnych błędach obrońców. A właściwie jednego obrońcy Piotra Mrozińskiego, który jako kapitan miał ciągnąć zespół do przodu, ale na Bukowej pozbawił go punktów. W 13. minucie Mroziński w dziecinny sposób dał się ograć Rafałowi Kujawie, który zdobył gola. Błąd Mrozińskiego mógł jeszcze naprawić Maciej Krakowiak, bo Kujawa nie strzelił najlepiej, ale nie zatrzymał piłki.

Od zdobycia gola GKS niczym nie imponował i właściwie nie zagrażał bramce Krakowiaka. Dziwne jednak, że Widzew też niespecjalnie starał się atakować. Kompletnie niewidoczny był Eduards Visnjakovs, który aż nadto pokazuje, że w Widzewie grać już nie chce. I nie chodzi już o to, że nie zdobywa goli - to każdemu może się zdarzyć - ale niestety w jego grze widać brak zaangażowania. A to już jest dyskwalifikujące i może uniemożliwić transfer, o którym Łotysz tak marzy.

W pierwszej połowie szansę na wyrównanie - przypadkową, bo po podaniu od obrońcy GKS - miał Broź, ale po raz kolejny strzelił bardzo niecelnie. W doliczonym do pierwszej połowy czasie gry obaj bramkarze obronili po jednym groźnym strzale i do przerwy był remis.

A w drugiej połowie obie drużyny... zagrały jeszcze gorzej. Na boisku przez długie minuty nic się nie działo, a piłkarzy usprawiedliwia tylko potworny upał, w którym musieli grać. W Widzewie ochotę do przeprowadzania ataków pokazywał tylko Mariusz Rybicki, ale niestety robił to strasznie nieskutecznie, notując rekordową wręcz liczbę strat.

Speszony zmarnowanymi sytuacjami bramkowymi przed przerwą Broź chyba wolał się już nie wychylać, Konrada Wrzesińskiego zgubiła debiutancka trema, a Visnjakovsa jakby w ogóle nie było. Przez cały mecz przeprowadził jedną akcję, w samej końcówce, gdy minął dwóch obrońców, ale zatrzymał się na bramkarzu.

Paradoksalnie, moment tej akcji był bardzo ważny, bo Widzew remisował wtedy 1:1. Kilka minut wcześniej na strzał z woleja zza pola karnego zdecydował się Rafał Augustyniak, a Antonin Bucek popełnił błąd i wpuścił piłkę do bramki. Remis w tym spotkaniu wydawał się nie tylko najbardziej sprawiedliwym wynikiem, ale i zadowalającym oba zespoły.

I remis z pewnością by był, gdyby nie Mroziński, który w doliczonym czasie gry faulem zatrzymał Aleksandra Januszkiewicza w polu karnym, a sędzia nie miał innego wyjścia, jak wskazać na jedenasty metr. Grzegorz Goncerz pewnym strzałem pokonał Krakowiaka i zapewnił katowiczanom zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki