Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga: Pogoń Siedlce - Widzew Łódź 3:1 [WYNIK, ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Krzysztof Szymczak/archiwum
W meczu 14. kolejki I ligi Piłkarze Pogoni Siedlce wygrali z Widzewem Łódź 3:1 i tym samym opuścili strefę spadkową.

Piąta z rzędu porażka, w dodatku odniesiona z najsłabszą po trzynastu kolejkach, oczywiście oprócz Widzewa, drużyną w pierwszej lidze - to pokazuje, jak kompletnie łodzianie nie radzą sobie w pierwszej lidze. Trener Rafał Pawlak nadal nie zna smaku zdobytego punktu w tych rozgrywkach.

- Przegrywamy jak frajerzy - podsumował przed telewizyjnym mikrofonem występ drużyny Rafał Augustyniak i trudno nie zgodzić się z tą krytyką. Przed każdym kolejnym meczem widzewiacy i ich trener zapowiadają, że wiedzą, co trzeba zrobić, by wreszcie zdobyć punkty, po czym wychodzą na boisko i popełniają dokładnie te same błędy. A każdy ich mecz wygląda na tak samo - rozgrzewka, porażka i wizyta pod sektorem kibiców, którym tłumaczą, dlaczego grają tak słabo.

W Siedlcach nieźle było przez niespełna pół godziny. Na początku meczu bramkarza gospodarzy postraszył groźnym strzałem z wolnego Mateusz Janiec, a w 20. minucie Widzew wyszedł na prowadzenie po trafieniu z rzutu karnego Krystiana Nowaka. Arbiter podyktował jedenastkę, bo dopatrzył się zagrania ręką Daniela Dybca. Powtórki pokazały, że się pomylił, ale w sumie nikogo nie skrzywdził, bo kilka minut wcześniej ewidentnie ręką w polu karnym zagrał Tomasz Lewandowski, co sędziemu umknęło.

Lepiej widzewiakom ten mecz ułożyć się nie mógł, ale nie umieli tego wykorzystać i prowadzeniem cieszyli się raptem siedem minut. Piłkę przed polem karnym stracił Nowak, dośrodkowanie trafiło do Bartosza Tarachulskiego, który wykorzystał pasywne zachowanie Cristiana del Toro i nie dał żadnych szans Dino Hamziciowi. 39-letni Tarachulski, który właściwie jest już drugim trenerem, a na boisko wychodzi rzadko, ośmieszył widzewską defensywę. Gdy debiutował w ekstraklasie, większość jego wczorajszych rywali miała kilka lub kilkanaście miesięcy. To przerażające, że prezentował się dużo lepiej od swoich młodych rywali.

Jeszcze przed przerwą Pogoń wyszla na prowadzenie, gdy po rzucie rożnym obrońcy zagapili się i nie przeszkodzili Lewandowskiemu w pokonaniu głową Hamzicia. Przerażające jest też to, że dokładnie identyczny błąd popełnili w drugiej połowie, gdy Maciej Tataj ustalił wynik meczu. Piłkarze Widzewa uwielbiają powtarzać, że "muszą wyciągnąć wnioski".0

Szkoda, że tego nie robią. A to, że w Siedlcach stracili tylko trzy gole zawdzięczają swojemu bramkarzowi i nieskuteczności graczy Pogoni, którzy zatrważająco łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich.

A widzewiacy? Po przerwie właściwie ani razu nie zagrozili bramce rywali. I po raz kolejny zasłużenie przegrali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki