Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile trzeba czekać na mieszkanie?

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński Grzegorz Gałasiński
W czasach PRL trzeba było czekać na mieszkanie 15 lat, albo nawet dwie dekady. Czasy się zmieniły, ale kolejki mieszkaniowe nadal są zmorą oczekujących. Co prawda nie czeka się już aż tak długo, ale są i takie przypadki, że łodzianie oczekują na mieszkanie po kilkanaście lat. Pewnie jeszcze sobie poczekają, bo... chcą czekać. A traci na tym jedynie budżet miasta.

Na mieszkania socjalne w Łodzi trzeba czekać 7 lat. Większość z oczekujących cieszy się, że trwa to aż tak długo. Nawet ci, którzy mają sądowy nakaz eksmisji do lokalu socjalnego cieszą się, że nie muszą szybko się wyprowadzać. Dlaczego? Zajmują przeważnie mieszkania o powierzchni ponad 80 mkw. Nie płacą czynszów, bo ich nie stać na opłacenie takiego metrażu. Co z tego, że sąd orzekł nakaz opuszczenia mieszkania, skoro miasto nie ma gdzie ich przekwaterować. A nawet, gdyby miało, to nikomu się nie spieszy z przeprowadzką do zapyziałej, mysiej nory.

Warto przypomnieć, że lokal socjalny dla jednej osoby może mieć 10 mkw. W przypadku rodzin lokal musi mieć przynajmniej 5 mkw. powierzchni mieszkalnej na osobę. To oznacza, że czteroosobowa rodzina mieszkająca w 80 mkw. po sądowym nakazie eksmisji będzie musiała wyprowadzić się do lokalu cztery razy mniejszego, za który w dodatku będzie musiała płacić. A za mieszkanie 80-metrowe nie płaciła i nic takiej rodzinie nie można było zrobić. Przecież już raz dostała nakaz eksmisji za to, że nie płaci. Drugi raz karać za to samo nie można. Dlatego taka rodzina nadal mieszka sobie w dużym mieszkaniu, nie płaci czynszu i cieszy się, że kolejki są aż tak długie.

Nie dziwię się, że rodziny z sądowym nakazem eksmisji do lokalu socjalnego nie wyrywają się do przeprowadzki. Dziwię się urzędnikom, którzy taki stan utrzymują przez wiele ostatnich lat. Opieszałość urzędników oznacza, że nie ma dochodów do budżetu miasta z tytułu czynszów od rodzin, które płacić nie muszą, bo czekają na lokal socjalny. Znam przypadek, że łodzianin czeka na mieszkanie socjalne już 13 lat i ma nadzieję, że będzie czekał jeszcze przynajmniej kolejnych 10 lat. Może pobije rekord kielczanina, który - jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli - czekał na mieszkanie 27 lat.

Urzędnicy tłumaczą się, że nie ma w zasobach miasta lokali socjalnych, a potrzebujących jest mnóstwo. W zasobach brakuje małych mieszkań, bo ubogie łódzkie rodziny zamieniły duże metraże na małe, aby stać je było na opłaty. Rozumiem tę argumentację, ale nie dostrzegłem, aby urzędnicy podzielili duże 80-metrowe mieszkania, za które nie płacą lokatorzy na trzy lub cztery mniejsze lokale, na które będzie ich stać. Wydaje się, że to łatwiejsze rozwiązanie i z pewnością mniej kontrowersyjne, niż umieszczanie ludzi w kontenerach.

A propos kontenerów, to pomysł byłego wiceprezydenta Łodzi Arkadiusza Banaszka nie był wcale taki zły. Oczywiście, jeśli lokatorzy nie musieliby dożywotnio w nich mieszkać. Poza tym postawienie kontenerów zadziałałoby prewencyjnie. Dłużnicy czynszowi pewnie woleliby spłacić zaległości, niż trafić do kontenerów. Tak stało się w Aleksandrowie Łódzkim, gdzie powstało osiedle domków socjalnych. Gmina postawiła trzy domki sprowadzone z Hamburga, gdzie służyły jako domy dla uchodźców. W każdym domku jest 9 pokoi, na 4 lub 5 pokoi przypadają dwie wspólne łazienki i wspólna kuchnia. Do dyspozycji jest też świetlica, a mieszkańcy są objęci programami wyjścia z wykluczenia społecznego i aktywizacji zawodowej. W dodatku gmina oferuje możliwość odpracowania zadłużenia. Gdy rodzina z kontenera stanie na nogi, może starać się o mieszkanie komunalne, aby zacząć nowy etap życia w nowym miejscu.

Przeciwnicy kontenerów przekonują, że takie osiedle stworzy getto biedy. W Aleksandrowie też się tego obawiano. Zwłaszcza mieszkańcy pobliskich bloków drżeli w obawie o swoje dzieci. Tymczasem okazało się, że dzieci z osiedla socjalnego zaprzyjaźniły się z rówieśnikami z bloków i nie dochodziło do żadnych scysji. Projekt z Aleksandrowa, który trwa już 7 lat, zamierza skopiować Zgierz. A dlaczego nie Łódź?

Łódzcy urzędnicy mają jeszcze jeden sposób na zwiększenie zasobu mieszkań socjalnych. Chcą wykorzystać puste miejsca po sklepach i punktach usługowych, których od lat nikt nie chce wynająć. Te miejsca można zamienić na mieszkania socjalne. Takich miejsc może być w Łodzi nawet kilkaset. Pomysł nie spowodowałby likwidacji kolejki oczekujących, ale na pewno znacznie by ją zmniejszył. A jeśli jest szansa, żeby do tego doprowadzić, to należy jak najszybciej ją wykorzystać. Oby stało się to, zgodnie z zapowiedziami, jeszcze w tym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki